piątek, 28 lutego 2014

Od Yamaray'a

 CD Nemezis

- Oczywiście. - powiedziałem z uśmiechem. Właśnie miałem ją o to samo zapytać. - To wpadnę po Ciebie rano i pójdziemy razem na śniadanie, co ty na to? - zapytałem. Może jutro klacz będzie miała lepszy humor i poznamy się nieco lepiej no i oczywiście pójdziemy w końcu coś pozwiedzać. Na chwilę obecną wiem gdzie mieszkam, gdzie jest dolina i wodospad. - zaśmiałem się do siebie w duchu, po czym dodałem. - No i jeszcze wiem, gdzie ona mieszka.
Nie mogę się doczekać aż ją jutro ponownie ujrzę i usłyszę jej głos, klacz była taka nieśmiała i tajemnicza, coś sprawiało, że bardzo ją polubiłem. Szkoda tylko, że nie za bardzo mi ufa, ale postaram się by miała ku temu powód.
Nemezis?

Od Nevady

CD Qerida

Popatrzyłam na niego krzywo, w pierwszej chwili myśląc, iż to tylko wykręt z jego strony, bo nie chce drążyć niewygodnego dla nas obojga tematu, po chwili jednak i ja coś usłyszałam.
-Qerido...-odezwałam się przyciszonym głosem, wbijając wzrok w oddalone od nas o parędziesiąt metrów krzaki. -Może lepiej tam nie idź, w każdym bądź razie nie sam...
-Przecież jesteś ze mną.-uśmiechnął się uspokajająco.
-Chyba nie sądzisz, że klacz mogłaby obronić ogiera przed tym czymś, czymkolwiek to jest!
-Ale zawsze możesz pobiec po pomoc,
Zrezygnowana, pokręciłam głową.

Qerido?

Od Oranii

CD Jasmina

-Skoro ciekawią cię tak nudne tematy, to mogę opowiedzieć.-uśmiechnęłam się.
Nabrałam wczesnowiosennego powietrza w płuca, jakby przygotowując się na ważną rozmowę i rozpoczęłam swój wywód -Jestem w tym stadzie właściwie od początku. Mysterious Valley powstało zaraz po upadku innego stada, będącego właściwie protoplastą obecnego, a mianowicie Stada Błękitnego Księżyca. Liczyło niemal 200 członków i było naprawdę obszerne... Jego Alfą był również Dęblin, a Betami Jack i Tamiza. Stado w całej swej historii stoczyło dwie wojny, obie ze Stadem Czarnych Grzyw. Pierwszą bezprecedensowo wygrało, natomiast drugą...-tutaj głos na chwilę mi się zawiesił, gdy nagle przypomniałam sobie obrazy tamtych najczarniejszych w moim życiu chwil... Przelewała się niewinna krew klaczy, ogierów, a nawet źrebiąt.. Postanowiłam jednak zachować zimną krew. Oranio, gdzież zniknął twój optymizm? Wzięłam głęboki wdech. -Drugą natomiast przegraliśmy. Jakiś czas byliśmy zwykłymi niewolnikami, kontrolowanymi na każdym kroku przez Czarnych. Mieliśmy tego dość i w końcu wybuchło powstanie, które wygraliśmy przy pomocy naszej szamanki, Midnight. Zatruła rzekę, która stanowiła wodopój Czarnych Grzyw, choć zrobiła to z najwyższą niechęcią. Nie kwapi się do pomocy innym i pewnie będziesz miał jeszcze okazje się o tym przekonać... W każdym bądź razie stado odzyskało wolność, ale jakiś czas później w ramach zemsty, niedobitki Czarnych porwały Dęblina, jego syna, parę Delta i kilka innych koni. Wyrwali im się tylko Dęblin, Vito de Rain i Midnight. Nie wiadomo, co się stało z resztą... Dęblin odnalazł Jack'a, dawnego ogiera Beta w Stadzie Błękitnego Księżyca, a zarazem swojego przyjaciela i nową miłość, we trójkę założyli Mysterious Valley. Zaczęli tu dołączać nowi i starzy członkowie, w tym ja i mój partner, a właściwie były partner...-skrzywiłam się lekko.-No i jakoś nam się wszystkim wiedzie. W zasadzie może to nawet dobrze, że los się tak potoczył, jakoś lepiej żyje mi się tutaj...
Pokiwał głową ze zrozumieniem.
-Więc to stado właściwie zostało zbudowane na gruzach innego, tak?
Przytknęłam.
-Dokładnie. Nie byłoby go, gdyby nie Stado Błękitnego Księżyca, ale mniejsza o to. Ja opowiedziałam ci przy okazji część mojej historii, więc liczę, że i ty zechcesz podzielić się ze mną namiastką swojej.-uśmiechnęłam się.

Jasmin?

Od Jasmina

 CD Oranii
-Jasmin - uśmiechnąłem się, czując się już znacznie pewniej - Teoretycznie, dopiero tu dotarłem. I tak sobie zwiedzam, samotnie - ostatnie słowo dodałem z wyczuwalnym smutkiem
Zapanowała cisza.
-Domyślam się, że ty jesteś tu znacznie dłużej, prawda? - spytałem, przerywając ciszę
-Taak. - odparła
-Może opowiesz mi coś o tym stadzie? Bardzo mnie to ciekawi, a co to za członek stada który nie zna historii stada.... Myślę, że sporo wiesz - poprosiłem

Orania?

Od Jasmina

CD Niebieskiej
-Ja..... - szczerze mówiąc zamurowało mnie. Nie myślałem, że tak mi odpowie na moje miłe zapytanie....
Spojrzała się ponuro w przestrzeń, unikając mojego wzroku. W końcu nieźle wkurzona, że ciągle na nią się patrzę prychnęła:
-Odczep się!
-A kto zaczął? - spytałem, znajdując język w gębie
-Ty. - odparła
-Taa jasne. Ja sobie leżałem a ty zaczęłaś. Mniejsza z tym. Co taka piękna dama taka nachmurzona?

Niebieska?

Od Oranii

CD Slayer'a

-Jesteś nienormalny...-stwierdziłam z rozbawieniem.
-Po czym tak wnioskujesz?-spytał, ponownie przewracając się na grzbiet i tarzając w błocie.
-A znasz lepsze określenie kogoś, kto właśnie w tej chwili tarza się w błocie jak prosiak i śmieje się z tego, że jest leniem?-spytałam.
-Hmm... Osoba kreatywna?
Wybuchłam gromkim śmiechem.
-Kreatywna?-powtórzyłam, żeby się upewnić, czy aby na pewno dobrze usłyszałam.
W odpowiedzi podniósł się z ziemi i stanął dęba, tańcząc na dwóch nogach, by zachować równowagę.
-No zobacz, jakie te plamki są artystyczne! Popatrz na tą symetrię, ten kolor! I ty mi chcesz wcisnąć, że ja nie jestem kreatywny?!
Znowu się zaśmiałam, przeczuwając nadciągający atak głupawki...

Slayer?

Od Oranii

CD Lany del Rey

-Najstarsza wymówka świata, żeby zmienić temat...-uśmiechnęłam się pogodnie.
Lana spojrzała na mnie, jakby nie bardzo zrozumiała sens moich słów. Pokręciłam głową.
-No cóż... Nie musisz się nikomu spowiadać, a już na pewno nie mi, a skoro chcesz w to dalej brnąć, to proszę... Owszem, ładną mamy pogodę. Piękna wiosna tej zimy.-wymownie spojrzałam w lazurowe niebo.
Przez chwilę klacz milczała.
-Po prostu nie chcę tego na nowo roztrząsać...-odezwała się cicho.
-A ja wcale nie chcę cię do tego namawiać.-popatrzyłam na nią, cały czas się uśmiechając. -To tylko i wyłącznie twoja sprawa. Nikt nie może się do tego wtrącać, a już na pewno nie tak obca osoba, jak ja. A zmieniając temat... Może chciałabyś się gdzieś przejść? Pozwiedzać, zjeść coś, napić się?...

Lana? Zbiorowy cud, mnie też! xD

Od Oranii

Byłam dziś w wyjątkowo dobrym nastroju. Jeszcze niedawno zdawało mi się, że nie będę potrafiła żyć bez Fiksa, ale teraz... Teraz czuję, że to nie jest aż tak trudne zadanie, jakim się wydawało na początku. Owszem, kiedy o nim myślę, coś kłuje mnie w sercu, a jego obraz odżywa, zakamuflowany w najgłębszych i najbardziej skrywanych odmętach mojego umysłu. Ale da się z tym żyć. Nie warto przejmować się przeszłością i tego muszę się trzymać. Ważne jest tylko tu i teraz.
Kłusowałam w pobliżu lasu Peeves, kiedy zobaczyłam ruch między jego drzewami. Czyżby poltergeisty? Nonsens, one pokazują się bardzo rzadko, o ile w ogóle... Ciekawość pchała mnie jednak, by wejść między pnie starych sosen i przekonać się na własne oczy z czym, a może z kim, mam do czynienia. Pewnie ruszyłam przed siebie. W zasadzie już po kilkunastu metrach znalazłam się na obrzeżach lasu. Panowała w nim grobowa cisza, zakłócana jedynie niezbyt przyjemnym szumem drzew... Można było łatwo ulec wrażeniu, że szepczą one między sobą, jednocześnie starając się odstraszyć przybysza. Nie zrobiło to jednak na mnie większego wrażenia, byłam tu już tyle razy, iż zdążyłam się przyzwyczaić. Teraz całą swoją uwagę poświęciłam na odnalezienie tajemniczej zjawy... o ile to coś zjawą było. Szybko jednak okazało się, iż nie miałam racji. Nie był to ani poltergeist, ani zjawa. Przede mną stał kary koń, ogier. Trochę głupio było się wycofać, więc postanowiłam zagadać, tym bardziej, że chyba go nie znałam...
-Cześć.-uśmiechnęłam się lekko, brnąc przez dywan igieł ku nieznajomemu.
Spojrzał na mnie, nieco zdezorientowanym wzrokiem.
-Eee... Cześć.-odparł niepewnie.
-Nowy?-spytałam z życzliwym uśmiechem.
Skinął głową.
-Jestem Orania.-przedstawiłam się szybko.
No tak, nieśmiałość raczej nigdy nie leżała w mojej naturze...

Jasmin?

Kolejny nowy członek :)

 http://www.gielda-koni.com.pl/upload/original/Konie/d13d2673ffbf80b2ea5a0adab0ea4da9.jpg
Imię: Black Prince
Płeć: ogier
Wiek: 4 lata
Cechy charakteru: stanowczy, opiekuńczy, głośny, towarzyski, lubi dominować, prawdziwa dusza towarzystwa, dowcipniś, dżentelmen, miły i pomocny. Wesoły, ale potrafi się zachować poważnie. Odznacza sie nadzwyczajną cierpliwością i odwagą. Toleruje konie, które nie zgadzają sie z jego opinią, jednak sam potrafi wypowiedzieć własne zdanie. Uwielbia śmiać się, jednak gdy trzeba jest cicho i potrafi się tą ciszą zachwycać. Romantyczny i uparty.
Stanowisko: strażnik
Żywioł: psychika
Moce: wkradanie się do czyjegoś umysłu i kontrolowanie nim, zadawanie bólu lub zabijanie poprzez myśli, przywoływanie lub "stwarzanie" nowych wspomnień, teleportacja, czytanie w myślach, wyczyszczanie pamięci
Partner: szuka, jednak nie wierzy w to, że ktoś mógłby go pokochać i zrozumieć
Rodzina: Matka, Sarah, ojciec, Peter, dwie młodsze siostry, Juliet i Sea, jeden brat, Percy, córka i syn, Star i Eol i była partnerka Clever
Historia: Urodził się w prestiżowej stajni koni arabskich. Miał wspaniały rodowód, wygrywał wiele konkursów biegowych. Ludzie go uwielbiali, wiele osób przyjeżdżało z daleka by go zobaczyć jak sie prezentuje, i spróbować jego właściciela namówić, aby go im sprzedał. Jednak ten, dumny ze swojego konia, zawsze odmawiał. Jednak pewnego dnia, w środku lata stadnina spłonęła. Pożar był ogromny, niektóre konie zostały uratowane, jednak większość została pochłonięta przez płomienie. Black Prince był bliski podzielenia ich losu, jednak miał ogromne szczęście. Wyłamał drzwiczki od boksu i cudem uciekł, jak najdalej od płonącego domu. Biegł na oślep, przed siebie. A gdy stanął, nie wiedział którędy przybiegł. Zaczął się włóczyć i spotkał śliczną klacz, o imieniu Clever. Zakochali się w sobie, a po pewnym czasie przyszły na świat dwa źrebaczki. Niestety, pokłócili się. Każde z nich odeszło w swoją stronę. Black Prince odkrył, że śmiech mu pomaga ukryć ból, jaki w sobie nosi. Jak tęskni i żałuje, że odszedł od Clever. Dotarł tu, gdzie liczy na to, że może jego była partnerka również tu dojdzie i wrócą do siebie, jednak to bardzo mało prawdopodobne
Właściciel: Samotna



Od Niebieskiej

CD Jasmina

Byłam w nadal koszmarnym humorze bo kłótni z Pride. Więc zamiast miłego powiedzenia jak mam na imię fuknęłam:
-Co Cię to obchodzi?
Osłupiał. Albo bardziej zdziwił się. No tak, liczył chyba, że pokłonię mu się mówiąc moje imię. O. Co to to nie!
-Ja jestem Jasmin - powtórzył, myśląc chyba, że jestem głucha
-Nie jestem głucha - syknęłam - Zresztą mało mnie obchodzi twoje imię.... - dodałam, prychając
Wstał szybko, chwiejąc się na nogach.
-Skąd jesteś? - zmienił temat
-Znikąd - odparłam, wpatrując się w dal - A ty to co? Kolejny zabłąkany gatunek ogiera łamagi? - dodałam kpiąco

Jasmin? Wybacz, za to co ja tu piszę, na pogodne opowiadanie nie licz....

Od Niebieskiej

CD Pride
Gdy przechodziła obok mnie aż położyłam uszy po sobie. No proszę.... Uważałam ją za przyjaciółkę. Była jedną z niewielu osób którym naprawdę ufałam. Ba! Jedyną! A ona.... Dobra. Jak tam chce. Jak tam woli. Niech robi co chce, ale niech nie miesza do swojego życia mnie. Mam tego po dziurki w nosie! Phi.
Następnego dnia znowu ją zobaczyłam. Ona mnie śledzi? Serio? Ani chwili spokoju. Kiedyś zwariuje. Gdy próbowałam ją ominąć zastąpiła mi drogę.
-Czego ty ode mnie chcesz! - krzyknęłam, taranując ją w końcu nieźle zezłoszczona
Nim zdążyła cokolwiek powiedzieć popędziłam przed siebie. Sama na zawsze. Biegnąc.... Cwałowałam.
Co chwila kopałam w ziemie kopytami albo stawałam dęba. Dorzucałam przezwiska gadając sama z sobą. Głupia ja! Zmarnowałam szansę istnienia takiej przyjaźni! Przez moją głupią ciekawość!
Wpadł mi do głowy pomysł... No racja! W taki sposób pozbędę się wspomnień i ogółem....Całego życia. Pogalopowałam w stronę willi mrocznej damy. Gdy już się tam znalazłam znowuż dojrzałam Pride. Tym razem nie obchodziło mnie to ani trochę. Wzięłam rozbieg w stronę wody aby raz na zawsze skończyć ze sobą....

Pride? Sorry, że wyszło takie dramatyczne, ale musiałam się wyżyć po okropnym dniu ;-;




Od Pride

CD opowiadania Vito de Rain
Przez chwilę milczałam, zaciskając mocno powieki.
- Wiesz, co bym teraz zrobiła? Co bym teraz zrobiła, gdybym była dalej w SBK? - spytałam w końcu cicho, a widząc, że potrząsa pyskiem, ciągnęłam dalej: - Uciekłabym. Stchórzyłabym. Skierowałabym się do stajni, powróciła do wcześniejszego życia i zapomniała. Wszystko to, by poszło w niepamięć, gdyby... gdyby ta chwila była w SBK
- Ale tak nie jest... - powiedział delikatnie
- Wiem..., i właśnie dlatego nie ucieknę, nie stchórzę, ale wezmę sie w garść i nie będę się mazać. Spędzimy dzisiejszy dzień jako przyjaciele, zwykli przyjaciele, którzy sobie ufają - zmusiła się do uśmiechu
(Vito?)

Od Jasmina

Roztaczała się przede mną wszechogarniająca Ziemię ciemność i nicość. Widzę śmiech czarnego ducha który krąży nade mną. Jego śmiech słyszę ciągle w uszach, dzwoni mi jak stary dzwon kościelny. Wokół panuje zimno, mimo, że pali się ogień. Zimny ogień. Ciemna noc zawładnęła jasnym dniem, nie potrafię temu zaradzić. W ogniu kąpią się jasne, niemalże białe gwiazdki. Tlen. Gdzie on przepadł? Gdzie on jest...Ja się pytam poważnie, naprawdę. Deszcz uderza o ziemie, czerwonymi kroplami zabarwiając świat na krwisty kolor. Mam dalej iść? Czy zatrzymać się i cofnąć? Nie, cofnąć nie dam rady czasu. Moje moce straciły całą swoją siłę. Stoję nad przepaścią i patrzę w ciemnoczerwone niebo. Patrzę i nie wierzę. To na pewno ja? To na pewno moje życie? To na pewno Ziemia? Tak, na sto procent. Nie boję się, co teraz będzie. Nadszedł mój pewny koniec, potem nic już nie będzie. Z głodu burczy mi w brzuchu. Nie jadłem już od tygodni porządnego posiłku. Opadam z sił, mimo trzymania się na nogach.
W końcu tracę wszystkie siły. Upadam gdzieś w trawę i cała ciemność znika.
-Hallo, coś się stało? - usłyszałem nad sobą
Nie mogłem otworzyć oczu, powieki miałem nadal ciężkie. Serce biło powoli, coraz ciężej i trudniej. Koń nade mną, o ile to był koń starał się mnie obudzić, wyraźnie przerażony całą sytuacją.
-Halo! - dało się słyszeć paniczny krzyk klaczy, więc to jednak klacz
Nogi też ciężkie, cały jestem tylko ciężką masą która wstać nie umie. Leżę bezwładnie, bez tchu... Koniec się już zbli....
I coś opryskało mnie wodą. Wodą! Zimną wodą! Zadrżałem, to nie był oczekiwany prysznic ani też koniec. Kto, to, co to?
W końcu udało się otworzyć oczy. Z trudem. Wlała mi się do nich woda, więc znowu byłem zmuszony je zamknąć. Gdy je wreszcie otworzyłem nade mną ukazała się gniada arabka i jasną odmianą na czole.
-Ekhm... - parsknąłem, pozbywając się wody
-Coś się stało? - spytała pogodnie klacz
Czy coś mi jest? Jest. Boli mnie wszystko. I kark. I szyja. I grzbiet. I skręca mnie w żołądku z głodu. Mam się przed klaczą żalić jak mi źle, jak boli? Nie będę robił z siebie pośmiewiska. Wstanę.
I zrobiłem jak postanowiłem. Chwilę później stałem, chwiejnie na trzech nogach. Z czwartej kapała mi krew z rany bardzo głębokiej.
-Tak jak widzisz - w końcu odpowiedziałem - Bywało lepiej, ale nie będę narzekał - dodałem jeszcze, po chwili wahania
Zapanowała cisza, klacz nie wiedziała chyba co powiedzieć. Ja również, zapomniałem całkowicie języka w gębie.
-Jak Ci na imię? - zagadnąłem ją - Ja jestem Jasmin

Niebieska?

Od Pride

CD opowiadania Niebieskiej
Zmrużyłam oczy.
- Gdybyś była... była moją przyjaciółką, zrozumiałabyś, że... że nie mam ochoty o czymś mówić, każdy ma swoje sekrety. Więc wychodzi na to, że... że nie jesteśmy przyjaciółkami - powiedziałam na tyle głośno, aby to usłyszała i... odwróciłam się.
Ruszyłam kłusem, potem galopem, a potem cwałem. Pęd wyciskał z moich oczu łzy, które i tak płynęły po moich policzkach. Cała się trzęsłam. Przebiegłam nie więcej niż 500 metrów, gdy stanęłam i tupnęłam kopytem, mrużąc oczy. Nie. Nie będę się mazać, tylko dlatego, że ktoś znowu mnie zranił. Tym razem stara Pride zrobi to po swojemu. Nie będę wylewać łez. Uniosłam dumnie pysk do góry i zawróciłam. Minęłam Niebieską, która stała dalej w tym samym miejscu, nie racząc nawet spojrzeć na nią. Machnęłam ogonem i przeszłam koło niej. Nie chce to nie. To ONA straciła moje zaufanie, na które bardzo ciężko jest zapracować. To była jej decyzja.
(Niebieska? jak mi brakowało tych kłótni! XD)

Nowy ogier- Jasmin!

 http://fc01.deviantart.net/fs70/i/2013/095/3/4/running_up_that_hill_by_emozya-d60ingj.jpg
Imię: Jasmin
Płeć: Ogier
Wiek: 4 lata
Cechy charakteru: Jasmin przede wszystkim to spokojny i zrównoważony ogier. Nic go nie wyprowadzi z równowagi, dosłownie nic. Nie atakuje nikogo bez powodu a jak ma powód to i tak raczej tego nie robi. Woli pokojowe rozwiązania.
Jednak gdy nadchodzi potrzeba wojny, wybucha wojna nie oznacza to, że siedzi bezczynnie i tylko gapi się kiedy koniec. Nie, nie, nie! Walczy do końca, nie odpuszcza, jest bezwzględnym wojownikiem. Umie torturować doskonale swoją ofiarę, znęca się nad nią na różne sposoby. Więc lepiej z nim nie zadzierać.
Lubi towarzystwo, ale nie przesadza z jego ilością. Łatwo zaprzyjaźnia się z innymi, jest tolerancyjny i nigdy nikogo nie udaje by się przypodobać. Zawsze jest sobą.
Ma w sobie ducha rywalizacji, uwielbia z kimś walczyć bądź skakać, albo nawet się ścigać.
Czuły, wierny i raczej romantyk. Uwielbia słuchać innym i rozmawiać z nimi. Pocieszy, doradzi, pouczy. Często prawi komplementy. Najlepszego przyjaciela nigdy nie opuści.
Krótko: Jest uparciuchem, walczy do końca, kocha rywalizować w sporcie, ostoja spokoju, dusza towarzystwa, jest przyjacielski, miły, pomysłowy, potrafi zaskoczyć i zadziwić. To Jasmin. Nie da się go opisać, trzeba poznać.
Stanowisko: Wojownik, w razie potrzeby morderca
Żywioł: Życie
Moce: Właściwie, ma sporą władzę nad każdym z żywiołów lecz najlepiej opanował życie i ziemię. Potrafi dzięki temu przewidzieć przyszłość, czytać w myślach, rozmawiać ze zwierzętami i roślinami a nawet z chmurami. Włada nad pogodą, może ustalić kiedy będzie padać a kiedy zaś na ziemi nie pojawi się ani kropelka wody. Umie rozpalać ogień, a potem umiejętnie go gasić. Staje się niewidzialny, sprawia się coś staje się przezroczyste i niewidzialne. Gasi i zapala światło dnia czyli słońce lub księżyc kiedy zechce. Prócz tego, potrafi nieźle zabijać, ale mimo to jest wojownikiem.
Partner: szuka
Rodzina: mama: Sarah, ojciec: Diamond i niezliczona ilość braci i sióstr których nawet nie zna imienia.
Historia: Urodził się daleko, hen za górami, za lasami.... Daleko, daleko. W stajni koni sportowych, idealnych i posłusznych w każdym calu. On był zaś inny... Jako źrebak kipiał życiem, był nieposłuszny i niesforny. Gdyby nie jego dobry rodowód, dawno skończył był jako karma dla zwierząt bądź mięso dla ludzi. Miał niemalże idealny rodowód więc tak się nie stało. Walczyli z nim, jednak on stanowczo odpowiadał tym samym. Wtem do stadniny, trafiła utalentowana dziewczyna, Rosaria. Zaprzyjaźniła się z Jasminem i to ona później startowała na nim w zawodach. Stanowili razem nierozłączną parę. I tak było dobrze. Do czasu. Rosaria wyjechała na studia a miejsce Jasmina w zawodach zdobywały ciągle młodsze konie. Stał więc parę miesięcy w boksie i nic nie robił. W pewnym momencie miał dosyć takiego życia i uciekł. Wędrował długo aż w końcu dołączył właśnie tu.
Właściciel: Zoka

Od Havany

CD historii Dęblina

-Po pierwsze nie krzycz na mnie, chłopcze- zachichotałam- Po drugie nie nazywaj mnie kobietą. Po trzecie... tez cię kocham Dęblińciu- uśmiechnęłam się złośliwie
-O... jak miło Havciuś. Nazwałaś mnie chłopczem?- przekręcił głowę z ironicznym spojrzeniem
-I do tego głuchy- zaśmiałam się- Tak, nie mylisz się. I chłopcem, a nie chłopczem.
-No patrzcie ją. Coś ci nie pasuje- uśmiechnął się
-Nie, wszystko w porządku, słonko- odwróciłam dumnie głowę, a moja grzywa uderzyła Dęblina w twarz
-Patrzcie... co za duma. Widzisz, masz głuchego partnera- poszedł za mną
-Przecież sobie żartuję. Dla mnie jesteś inteligentnym, wysportowanym, silnym ogierem- pocałowałam go w policzek i ruszyłam dalej
-Teraz lepiej- uśmiechnął się zadawalająco
-Lubisz jak ktoś ci prawi komplementy? Tylko nie popadnij w samouwielbienie, bo ja cię z tego nie będę wyciągać- spojrzałam na niego.
-Oczywiście, że będziesz- odpowiedział z przekonaniem.
-Nigdy. przecież....- zatrzymałam się w słowie i spojrzałam za plecy ogiera
-Coś się stało?- spytał
-Dęblin? Spójrz tam- powiedziałam i wskazałam ruchem głowy miejsce.
Ogier odwrócił się, spoglądając. Zza drzewem było widać czyjeś sylwetki.
-Co to było?- spytał ze zdziwieniem.
-Nie wiem, ale to były chyba konie.
-Nasze?- odwrócił się w moją stronę
-Tego też nie wiem. Nie widziałam dokładnie- spojrzałam mu w oczy- Chodźmy na razie dalej- uśmiechnęłam się tak by napięcie spadło i ruszyłam w dalszą drogę.

<Dęblin?>

Od Qerida

CD historii Nevady

Spojrzałem na nią ze zdziwieniem, lecz potem zachowałem się dość naturalnie, przybierając powagi.
-Przepraszam. Nie powinienem- powiedziałem, widząc jej nagłą powagę na twarzy.
Jakoś to co ona powiedziała zabolało. Niby proste pytanie, ale jednak coś. Jak zwykle mnie poniosło i mądry Qerido nie wyhamował przed wielkim kamieniem. Odwróciłem głowę, wykazując skruchę. Przypomniało mi się co było wtedy z Vito. No tak... bardzo ,,dogodny" moment wybrałeś na myślenie. Posłałem Nevadzie jeszcze jedno przepraszające spojrzenie. Potem mój wzrok skierował się w dal, widząc nadchodzący wieczór. Nagle coś szurnęło za krzakami przed nami. Nastawiłem uszy i przekręciłem głowę
-Nev... Tam coś jest- powiedziałem zaciekawionym głosem i pokłusowałem w kierunku ruszających się krzaków, nawet nie czekając na odpowiedź, być może na moje przeprosiny.

<Nevada?>

Od Lany Del Rey


CD Oranii

Gdy usłyszałam to imię ''Deniver'' na nowo popłynęły we mnie wspomnienia. Wspomnienia piękne... I nie tylko. Niby nie było między nami kłótni jak między mną a Black Day'em, moim poprzednim partnerem ale.... on o mnie zapomniał. Całkowicie. W pewnym momencie nasze rozmowy ograniczały się do przywitania, pożegnania i czasem zagadania co do pogody. Ale w końcu i one całkowicie zanikły. Później on odszedł, nastała wojna i ja też poszłam w świat. A dalej....Było różnie. Uśmiechnęłam się na wspomnienie Stokrotki i Dylana, mojej dwójki kochanych źrebaków jak biegali zwiedzając świat. I jak Black Day przyglądał się im i czasem mnie przytulał. Ale.... w końcu... Przypomniało mi się jak on znikał. Znikał i powoli zaczął mnie ignorować jak to wcześniej Deniver.... A potem przytulał się do innej, to ją całował, ją pokochał. Ja przestałam istnieć dla niego. A potem.... powiedział tą prawdę. Raniącą prawdę i o parę bardziej bolesnych słów. Tamte wyzwiska. I moja reakcja. Zamknęłam oczy. Nie chcę o tym myśleć. To było i przeminęło. Stałam tak zamyślona, zapominając o Oranii która czekała na odpowiedź.
-Hallo, Lana? - spytała Orania, widząc, że coś długo nie odpowiadam
Obudziła mnie ze wspomnień.
-Ech... - nie wiedziałam co powiedzieć - Może nie mów na mnie Lana tylko Ruda, ok? Lana jest takie....nie pasujące do mnie - zmieniłam temat, starając się uśmiechnąć ale wyszedł mi tylko grymas.
-Eee...okej - lekko zdziwiona przytaknęła - Co jest z Deniverem?
-Nie wiem......- zaczęłam znowu szukać tematu abym nie musiała mówić nic na jego temat - Ładną mamy dzisiaj pogodę, prawda? - zapytałam się, patrząc w niebo.

Orania? Nawiedziła mnie wena, cud ^.^

Od Niebieskiej

CD Pride
Kiwnęłam głową, teraz już bez uśmiechu. Co ona przede mną ukrywa? Dlaczego nie chce mi powiedzieć? Dlaczego? Może mi zaufać. Nie wygadam nikomu. Bo po co i komu? Nie jestem taka. Ale jak widać Pride mi nie ufała, bądź to ją tak bolało, że bała się powiedzieć... Nie wiem. Jak będę się pytać uzna mnie za natrętną. A takiej opinii mieć nie chcę.
-Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć? - jednak nie wytrzymałam
-Boo...ee... - jąkała się, nie patrząc w moją stronę - Może pójdziemy gdzie indziej? - zmieniła temat
-Nie. Dosyć. Nie musisz udawać, że mnie lubisz. Lubić = ufać. A ty mi nie ufasz. Jak coś, to idę, pa. - ruszyłam w swoim kierunku dumnie krocząc.
-Ale Blue...!
-Żadna Blue. - prychnęłam

Pride? Coś mnie napadło na to aby Niebieska się obraziła :_;

Od Slayer'a

CD Oranii
A, właśnie. Nowy teren. Mieliśmy razem szukać. Przez to walnięcie się w drzewo kompletnie zapomniałem. Ale chyba pamiętam jak się nazywam? Tak! Slayer, lat 4, obecnie zamieszkał na terenach stada Mysterious Valley. Uff, wszystko w porządku! Obejrzałem się i stwierdziłem, że właściwie już mnie nic boli. Wstałem, tym razem pewnie i spojrzałem na Oranię.
-A więc chodźmy - zawołałem, już spokojnym i opanowanym głosem
Lekko zdziwiona, spytała:
-Co taki nachmurzony?
-Tak mi się miło leżało - odparłem - A teraz musiałem wstaaać i.....
-Leń! - stwierdziła no i sprawiła, że po prostu musiałem się zaśmiać

Orania? Wena kompletnie mi wyparowała i tylko coś takiego mogłam napisać :_;

Od Nemezis

CD Yamaray'a

-Więc mieszkamy prawie koło siebie.-uśmiechnęłam się lekko.-Moja jest w sąsiedztwie małego lasku.
-Nie boisz się tam mieszkać?-spytał. -No wiesz... Samotna klacz, przy lesie...
Pokręciłam głową.
-Czego mam się bać? Żadnych drapieżnych zwierząt, mogących zabić konia tutaj nie ma... No może z wyjątkiem wilków, jeżeli byłaby ich cała wataha, ale to raczej wątpliwe, bo musiałby je do tego skłonić brak jakiegokolwiek innego pożywienia, a akurat saren i jeleni jest tutaj pod dostatkiem...
Po krótkim milczeniu Ray przyznał mi rację.
Dalszą część drogi rozmawialiśmy głównie o Stadzie Błękitnego Księżyca. Opowiedziałam mu o tym, że stoczyło dwie wojny ze Stadem Czarnych Grzyw i obie ostatecznie wygrało, choć raz znalazło się w niewoli, a jakiś rok po drugiej wojnie się rozpadło. Powiedziałam, że Dęblin, Jack i Tamiza rządzili również tam. Poinformowałam go jeszcze o kilku innych rzeczach, omijałam jednak tematy bezpośrednio związane ze mną i moją historią. Nie chciałam tego wspominać, może kiedyś mu o tym opowiem... O ile jeszcze zechce się ze mną widywać.
-To twoja jaskinia?-spytał nieoczekiwanie ogier.
Przystanęłam, nasłuchując przez kilka chwil. Po chwili byłam pewna.
-Tak.-przytaknęłam i stanęłam przed wejściem. -Dziękuję za odprowadzenie i spacer.
-Cała przyjemność po mojej stronie.
Przez chwilę panowała cisza. Nie byłam pewna co mam powiedzieć, ani zrobić, na szczęście Yamaray odezwał się jako pierwszy.
-Chyba już pójdę...
Pokiwałam głową.
-Tak, ja też...
Znowu cisza.
-No więc... Dobranoc.-pożegnał się i usłyszałam chichy szmer jego kroków.
-Ray?-zawołałam, zanim zdołałam się powstrzymać.
Kroki umilkły, musiał się więc odwrócić.
-Może...-zawahałam się. Wcale nie nie miałam zamiaru go zatrzymywać, to było spontaniczne, choć dobrze wiedziałam, dlaczego to zrobiłam.-Może spotkalibyśmy się też jutro?-spytałam, a moje serce zabiło szybciej.

Ray?


Od Yamaray'a

 CD Nemezis
 
Kiedy klacz się uśmiechnęła, poczułem się nieco lepiej. Cieszyło mnie to, że zgodziła się, żebym mógł ją odprowadzić. Niedaleko Doliny Rozmów? Na całe szczęście wiem, gdzie to jest.
- Nie przesadzaj, dla mnie to będzie czysta przyjemność. - uśmiechnąłem się do niej, po czym ukłoniłem się.. - Panie przodem. - klacz kiwnęła głową i zrobiła ostrożnie krok przed siebie a ja po chwili dołączyłem do niej, tak że teraz szliśmy obok siebie.
- Jakby coś to mów, gdzie mieszkasz, żebyśmy czasem za daleko nie zaszli. - zaśmiałem się. - Ja też mam jaskinię niedaleko Doliny Rozmów, rośnie przed nią taki duży dąb. - dodałem z uśmiechem.
<Nemezis?>

Od Oranii

CD Lany del Rey

-Ty też tutaj?-uśmiechnęłam się szeroko.
Początkowo nic nie odpowiedziała, mierząc mnie niepewnym spojrzeniem. Odwróciłam się, patrząc na Slayer'a. Nie mogłam jednak nic wyczytać z jego miny.
-Przepraszam na moment... Poczekałabyś tu na mnie?-spytałam, nadal się uśmiechając.
Jej odpowiedź nie była jednoznaczna. Mruknęła coś pod nosem, a mruknięcie to nie przypominało ani odpowiedzi twierdzącej, ani przeczącej. Miałam jednak nadzieje, że zaczeka i szybkim krokiem podeszłam do Slayer'a.
-Kto to?-spytał, mierząc klacz spojrzeniem.
-Lana del Rey.-wyjaśniłam szybko. -To ta partnerka Deniver'a, ogiera o którym ci opowiadałam.
-Ten, co to się w tobie nieszczęśliwie zakochał, tak?
Pokiwałam głową.
-Moglibyśmy się spotkać jutro.?-wymownie spojrzałam na klacz.
-Co? Och, jasne...-odparł. -To w takim razie... Do jutra!
-Do jutra.-pożegnałam się i wróciłam do klaczy.
Czekała na mnie, a więc to dobry znak. Bałam się, że może ma mi za złe mój niedoszły związek z Deniverem, chociaż tak na dobrą sprawę... I tak nie odwzajemniałam jego uczuć, więc nie za bardzo miała ku temu powód.
-Fajnie cię znowu widzieć.-zagadałam.
Co prawda nigdy nawet nie zostałyśmy sobie przedstawione, więc oficjalnie tak naprawdę się nie znałyśmy, niemniej jednak fajnie było zobaczyć kogokolwiek ze starego stada.
-A gdzie Deniver?-spytałam łagodnie.

Lana?

Od Dęblina

CD Havany

-Aż za dobrze...-westchnąłem.
-Nie przesadzaj, zawsze mogło być gorzej.-uśmiechnęła się.
-W jakim sensie?
-No na przykład...-zamyśliła się przez chwilę, po czym na jej pysk wpłynął złośliwy uśmieszek.-Na przykład mogłabym ci kazać w końcu spalić to sadło...-spojrzała wymownie na mój brzuch.
Parsknąłem, oburzony.
-Nosz, co za...
Havana zachichotała złośliwie.
-Gdzie ty tu widzisz sadło, kobieto?!-zawołałem.

Havana? Wybacz, znowu zapomniałam... xD

Od Nevady

CD Qerida

Trochę dziwnie się poczułam, znienacka całowana przez Qerida w policzek... Co prawda to
było tylko w policzek, ale dla mnie nie znaczyło to "tylko", ale "aż". Do tej pory traktowałam
go i traktuję wyłącznie jako przyjaciela, bo z tego, co mi wiadomo, on coraz częściej pojawia
się wszędzie w towarzystwie Rossy... Nie chciałam robić złudnych nadziei ani sobie, ani jemu.
Wcale nie powiedziane, że on musi coś do mnie czuć, ale mimo wszystko wydaje mi się, że nasz potencjalny związek i tak by nie wypalił... Być może pasujemy do siebie jako przyjaciele... ale jako
para? Jakoś nie potrafiłam sobie wyobrazić "nas".
-Dlaczego mnie pocałowałeś?-spytałam znienacka, poważnym tonem.

Qerido?


Od Lany Del Rey

Hu hu ha hu hu ha! Gdzie jest ta zima zła? Nie ma. Niby śnieżek prószył kiedyś tam, ale teraz.... Ani śladu! No może w tym lesie jest go troszkę. Zresztą ładne są te tereny. Nie będę mówić, jak się tu znalazłam. Ogółem, przy okazji dowiedziałam się, że Stado Błękitnego Księżyca, jedno z pierwszych stad w których byłam upadło. Parę koni poprzenosiło się stamtąd tutaj i Dęblin wraz z nową partnerką założył stado. Jest tu więc sporo dla mnie znanych pysków. Widziałam Sandy i Arsena, razem biegających ubłoconych tak, że szkoda gadać! Zakochani - pomyślałam. Widziałam Pride hasająca wesoło z jakąś nieznaną mi klaczą. Gdzie ona zgubiła Kamę? Wymieniła ją na tą? Widziałam Vita de Rain z Moccą, widocznie teraz oni są razem. Widziałam również jakiegoś gniadego ogiera, podobno Gamma tego stada z Oranią. Dlaczego Orania nie jest z Fiksem? Właśnie, gdzie Fiks. Nie widzę go. Jest też Tajga i Sorrel. Ale gdzie Nowel? Nevada, Nemezis również tu są. Para beta jak zwykle razem i się wygłupiają. Zauważam też Rossę, Jennifer, Sharee no i rzecz jasna Midnight. Ta ostatnia zmierzyła mnie swoim kpiącym spojrzeniem. Odpowiedziałam podobnym i postanowiłam ją po prostu wyminąć. A gdzie jej kochany Liv? Czyżby się zgubił i tu nie dotarł? Hmm, ciekawe. Gdzie jest partner Jennifer, Książę? Jego również nie ma? Co tu się porobiło....Qerido się chyba jedynie nic nie zmienia. No proszę, proszę. Porobiło się między nimi. Pogadałabym z kim.... Nie. Czy ktoś mnie w ogóle poznał? Nie. Nawet Dęblin jakoś nie. Może Sandy by mnie poznała... Chociaż nie. Zmieniłam się. Nie tylko z wyglądu, zamiast niegdyś nieśmiałej klaczki którą chowała się za drzewami teraz widzą pewną siebie kobyłę która kładąc uszy po sobie ostrzega by się nie zbliżali. A niech tam robią co chcą. Idę trochę pobiegać....
Niestety, na mojej drodze pojawił się ktoś znany a w dodatku klacz. Usłyszałam, jak woła w moją stronę ''cześć''. Odwróciłam się.... Przede mną stała....Orania? W pewnej odległości stał tamten gniady ogier którego z nią wdziałam. Czekałam na to co się wydarzy nie odzywając się do żadnego z nich.

Orania, dokończysz?

Nowa klacz!


http://fc00.deviantart.net/fs71/i/2012/110/e/3/chestnut_thoroughbred_mare_by_horsestockphotos-d4x0v8q.jpg
Imię: Lana Del Rey (w skrócie Lana albo Ruda)
Płeć: Klacz
Wiek: 6 lat
Cechy charakteru: Niegdyś była radosną, pełną życia i szczęśliwą młodą klaczą a przy tym nieśmiałą, spokojną, wrażliwą. Jednak los zgotował jej parę niemiłych chwil które sprawiły, że dzisiaj jest już inna. Teraz jest raczej chłodną, oschłą i niemiłą klaczą. Głównie, nie znosi innych. Trudno wyciągnąć od niej coś o niej, jest bardzo nieufna. Tajemnicza, skryta, zamknięta w sobie i nadal, mimo wszystko nieśmiała. Wydaje się być z kamienia a w środku nadal tkwi dawna ona, jednak jeszcze nikt nie próbował jej wydobyć, bo odstraszała go swoim chamskim zachowaniem....
Stanowisko: Obrończyni
Żywioł: Ogień
Moce: włada ogólnie nad ogniem. Rozpala, gasi go, robi z niego różne rzeczy, przenika przez ogień, jest na niego odporna, potrafi coś spalić ogniem, nawet kogoś.
Partner: Nie. Na 3 raz, na kolejną krótką miłość a potem odrzucenie ona już nie pozwoli. Stanowcze: Nie, nie szuka.
Rodzina: nie pamięta rodziców, tym bardziej dziadków i sióstr/braci. W poprzednim stadzie miała partnera, jednak.... odeszli od siebie. Były partner: Black Day, córka: Stokrotka, syn: Dylan
Historia: Pierwszych chwil życia już nie pamięta. Pamięta tylko chwile od czasu gdy zraniła się w nogę i usilnie szukała jakiegoś stada. Tak trafiła na stado Błękitnego Księżyca. Rozgościła się tam i postanowiła zostać na zawsze. Nie wiedziała, ile to jej ''zawsze'' będzie trwało. Poznała tam sporo miłych koni z którymi się zaprzyjaźniła. Tu również spotkała Denivera, jej pierwszego partnera. Zakochała się w nim i miłością pomogła mu zagoić jakieś rany z innej jego nieszczęśliwej miłości. Było dobrze. Bardzo dobrze. Do czasu.... W pewnym momencie chyba Deniver o niej zapomniał.... Ich rozmowy skróciły się do zwykłego przywitaniu i pożegnania. Skończyły się całusy i przytulanie. W końcu ogier odszedł ze stada. Czy o niej zapomniał? Niby nie, ale jakoś....uczucie wygasło. Niedługo po jego odejściu Lana również odeszła. Właściwie, nie jest pewna czy ktoś to zauważył. Odeszła w czasie wojny, pewnie uznano ją za zmarłą. Wędrowała trochę aż dołączyła do stada Niebieskiego Pegaza. To tu odzyskała wiarę w miłość, drugi raz się zakochała i znalazła nowego partnera. Był to Black Day, ogier alfa. W niedługim czasie urodziła kasztanowatą klaczkę Stokrotkę i gniadego ogierka Dylana. Źrebaki rosły, stawały się odważniejsze z każdym dniem ale… ale… Black Day oddalił się jakoś od Lany. Pewnego dnia Lana widziała go przytulającego i całującego samotną klacz beta. Gdy wspomniała o tym następnego dnia Black’owi on stwierdził, że musi jej coś powiedzieć. Mówił, że nigdy jej prawdziwie nie kochał tylko, że było mu jej prawdziwie żal bo jest taka sama. Że tak naprawdę jej nienawidzi, że jest głupia, naiwna, żałosna…. Lana nie mogła tego znieść. Zabiła go, paląc go ogniem. Sama uciekła ze stada, odmieniona. Zdecydowała się, że już nigdy się nie zakocha. NIGDY. Potem znalazła stado Mysterious Valley, w którym rządził Dęblin który również był w SBK. Ogółem sporo koni tam było. Przywitali jej jakby jej nie znali. Ukryła się w Woskowym Lesie. Tu jednak historia się nie kończy, ona przecież nadal żyje…
Właściciel: ےLastے



czwartek, 27 lutego 2014

Od Qerida

CD historii Rossy

-Nigdy cię nie widzieliśmy tu- zagadała Rossa.
Pierwszy raz w życiu stałem cicho, nie odzywając się.
-Byłam pewnie z młodszą grupą, a moja zastępczyni mogła was nie zauważyć. Właściwie co tu robicie?- spojrzała na nas.
Stałem i spojrzałem na Rossę, która zaczęła opowiadać. Nagle koło mnie zjawił się źrebak.
-Pssst... Qerido? Idziesz z nami?- spytał mnie ktoś
Odwróciłem się, a obok mnie stało czworo małych ogierków. Uśmiechnąłem się.
-No oczywiście- powiedziałem szeptem- A dokąd?
-Nie wiem. Tam gdzie zabawa- uśmiechnęli się
Uśmiechnąłem się łobuzersko i pokłusowałem za źrebakami, tym czasem Rossa rozmawiała z opiekunką.
Zacząłem wariować dosłownie jak źrebak. Jakbym był o dwa i pół lata młodszy. Brykałem i szalałem razem z ogierkami.
-Jeszcze nie poznałem waszych imion- podszedłem do nich
-To ja przedstawię nas. Ja nazywam się Afram, ten obok mnie, gniady nazywa się Algier, potem ten siwek to Tornado i na końcu stoi Komis, to ten kasztanek- uśmiechnął się źrebak.
-Superowa z was ekipa- stwierdziłem
-Z nas- poprawił mnie Afram.

<Rossa?>

Od Qerida

CD historii Nevady

-Serio? A mam mniej myśleć. Wiesz, moje plany gdyby nie były dokładnie przemyślane to... to wątpię, żebyśmy jeszcze żyli- pokiwałem głową
Klacz spojrzała się na mnie dziwnie, zarazem pytająco już nie tak rozbawiona. Zaśmiałem się i dostałem kuksańca w bok.
-Ała... No co ty robisz? Bijesz mnie. to bolało- mówiłem z przesadą, a ona zaczęła chichotać.
-Może bardziej boleć jak się będziesz ze mnie wyśmiewał- udawała oburzenie
-Nie umiesz udawać.
-A ty niby umiesz?- podniosła brew
-No wiesz, przecież, że ja jestem wręcz idealny i wspaniały- powiedziałem z sarkazmem
-Ach no tak. Oczywiście, zapomniałam o tym- uśmiechnęła się ironicznie
-To pamiętaj i nie zapomnij- odwróciłem głowę
-Tak dokładnie to gdzie teraz idziemy?- spojrzała przed siebie
Stanąłem w miejscu i nie dałem odpowiedzi. Klacz szła dalej, a ja poszedłem za krzaki kierując się w jej stronę.
-Qerido? Qerido? Nie rób sobie żartów... Qerido- zdenerwowała się, oglądając w każdą stronę
Wyskoczyłem z krzaków potykając się o kamień.
-Bu!- krzyknąłem i dałem jej buziaka w policzek
Nev podskoczyła przestraszona.
-Czyś ty zdurniał! Zawału bym dostała. Myślałam, że ci się coś stało- mówiła z wyrzutem.
-Martwiłaś się o mnie?- spytałem przez śmiech
-Tak, nie... to znaczy tak... nie. Jesteś wariatem- pokręciła głową, lecz potem się uśmiechnęła szeroko.

<Nevada?>

Od Rossy

C.D Qerida

Zaśmiałam się. Maluchy biegały wokół nas jak oszalałe. Nagle podeszła do nas jakaś dorosła klacz której nigdy widziałam.
- Witajcie - powiedziała klacz
- Witaj - odparliśmy
Qerido popatrzył na mnie. Potem jego wzrok przeniósł się na klacz.
- Jestem Rossa - przedstawiłam się
- A ja Qerido - powiedział nagle Qerido
Klacz na nas popatrzyła.
- Jestem Caroline - odparła po chwili
Uśmiechnęłam się.
- Kim tutaj jesteś? - zapytałam
- Jestem ich 'opiekunką' - odpowiedziała po chwili
Qerido popatrzył na mnie...

(Qerido? :3)

Od Tamizy

CD Jack'a

-Nie poznaję cię... Czyżby mój nieokrzesany wariat Jackie uciekł i zastąpił go nowy, kochający i odpowiedzialny Jack?-zrobiłam sztucznie smutną minę -Jeśli tak, to to będę za nim tęsknić...
Pocałował mnie w szyję.
-Ale on zawsze może wrócić...
-Więc niech wróci.-uśmiechnęłam się.
Nadal całował mnie po szyi, kierując się coraz wyżej, aż w końcu dotarł do mojego pyska. Pocałował mnie namiętnie.
-BEREK!-krzyknął nagle, zupełnie niespodziewanie się ode mnie odrywając i biegnąc przed siebie.
Uśmiechnęłam się pod nosem. No tak, stary Jack wrócił.

Jackie? xd

Od Nevady

CD Qerida

-A jednak wygrałam.-uśmiechnęłam się triumfalnie, niewinnie patrząc w niebo.
Ogier z trudem wstał. Pod wpływem mokrej trawy nogi rozjeżdżały mu się na wszystkie strony, jednak mimo trudności wreszcie zdołał na nich stanąć.
-Nie chwal dnia przed zachodem słońca!-zawołał, jakby nieco wyzywająco.
Uniosłam jedną brew i uśmiechnęłam się.
-Jakże mogę nie chwalić tak pięknego dnia?
-Do jego końca jeszcze zostało trochę czasu, zawsze może się coś wydarzyć.-odparł z tajemniczą miną.
-Stanowczo za dużo myślisz...-stwierdziłam.

Qerido?

Od Vito de Rain

CD Pride

Już chciałem ją poprawić, mówiąc, że nie kocham jej nadal, tylko dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, co do niej czuję. W porę jednak ugryzłem się w język, nie chcąc znowu jej zranić.
-Przecież znasz odpowiedź...-odparłem, starając się przełknąć gulę, która znikąd pojawiła się nagle w moim gardle. -Kocham cię, Pride, ale...
-Ale kochasz też Moccę i to z nią jesteś związany.-dokończyła za mnie, łamiącym się głosem. -Rozumiem...
Bezgłośnie przytaknąłem.

Pride?

Od Nemezis

CD Yamaray'a

-Naprawdę mógłbyś?-spytałam cicho.
-Jasne.-w tonie jego głosu wyczułam, że się uśmiecha.
Również lekko się uśmiechnęłam.
-Gdzie mieszkasz?-spytał po chwili.
-Mam jaskinię niedaleko Doliny Rozmów.-odparłam, nadal jeszcze jakby nie do końca wierząc, że ogier naprawdę chce mnie odprowadzić. Cały czas podejrzewałam wszystkich zwracających się do mnie o ironię i sarkazm. Ale jego polubiłam... i to może nawet mocniej, niż powinnam? Nie, stój, Nemezis! Nie znasz go, on może okazać się taki, jak wszyscy. Może się tylko z ciebie nabijać! W zamyśleniu pokręciłam głową. Nie, on taki nie jest... Jest inny, niż wszyscy.
-I... Naprawdę nie byłby to dla ciebie problem? Z tym odprowadzeniem?

Ray?

Od Pride




CD opowiadania Niebieskiej
- Co, nie, nie. Oczywiście, że nie! - zmusiłam się na uśmiech - Tylko uważam, że niektórzy po prostu...
Nie dokończyłam. Nie dałam rady, nie dałam rady znowu mówić coś, co nie było prawdą. Ale co miałam powiedzieć? Że kocham kogoś, kto ma partnerkę i nie odwzajemnia moich uczuć?
- Niektórzy po prostu mają więcej szczęścia niż niektórzy... Ja na przykład nie potrafiłabym... nie potrafiłabym się tak bawić - dokończyłam, mówiąc totalną bzdurę.
Wydawała się być zdziwiona, ale dała mi spokój z pytaniami. Na razie...
(Niebieska? )

Od Sandy

CD opowiadania Arsena
Z trudem stanęłam na nogi i, ślizgając się, postawiła kopyta na trawie... i czekałam. Czekałam na Arsena, śmiejąc się wniebogłosy. Stałam i stałam. Partner już dawno znikł między drzewami, jednak dalej słyszałam jego śmiech. Wiedziałam, że w końcu zauważy, że nie biegnę za nim i zawróci. Przechyliłam pysk na lewo, otrzepałam się, kopnęłam kopytem ziemię i zaczęłam nasłuchiwać śmiechu, który zaczął się oddalać. Zaniepokojona, gdy w końcu zanikł, ruszyłam niespokojnym kłusem, nawołując raz po raz Arsena
- Gdzie jesteś?! - wołałam
(Arsen? XD)

Od Yamaray'a

CD Nemezis
 
Wiedziałem, wiedziałem, że wszystko zepsuję, zresztą jak zwykle. Obniżyłem nieco łeb i spojrzałem się na ścieżkę. Tak dawno nie miałem kontaktu z innym koniem. Może to dlatego tak zareagowałem? Chociaż kto by tak nie postąpił widząc płacząca klacz? Ehh... już nie wiem co robić. Co ona sobie o mnie pomyślała? Wiedziałem, że w każdej chwili mogę się tego dowiedzieć, lecz mimo to nie zrobiłem tego.
- Nic się nie stało, to moja wina. - odparłem lekko smutnym tonem. - Wiesz, ściemnia się. - spojrzałem na niebo a potem na nią. - Czy pozwolisz, że Cię odprowadzę? - zapytałem nieco nieśmiało, gdyż przez zaistniałą sytuację straciłem pewność siebie, nie chciałem jeszcze czegoś zepsuć.
<Nemezis?>

Od Pride

CD opowiadania Vito de Rain
Mrugnęłam oczami, aby powstrzymać łzy, jednak te uporczywie cisnęły się do oczu, aż w końcu wypłynęły. Przywarłam do Vita mocniej, chciałam, aby został ze mną już do końca, nigdy mnie nie opuścił. Chciałam go mieć przy sobie i tylko dla siebie.
- Vito... - powiedziałam cicho
- Tak? - spytał, również ledwo słyszalnie
- Czy... czy... powiedz mi... czy to znaczy, że mnie dalej... dalej kochasz? - wyszlochałam
(Vito?)



Od Oranii

CD Slayer'a

-To ty stoisz, jak kołek w polu!-sprostowałam. -A raczej leżysz...-zaśmiałam się ironicznie.
-Aaależ ty zabawna...-pokręcił głową z sarkastycznym uśmieszkiem.
W odpowiedzi trzepnęłam go lekko ogonem po pysku.
-Chcesz dyskutować?-spytałam wyzywającym tonem.
Nadal miał na wargach ten sam uśmieszek.
-Wolałbym nie, podobno baby to i diabeł nie przegada...
-Aaależ ty mądry...-przekomarzałam się z nim. -Dobra, już nic nie mów!-zawołałam, kiedy otwierał usta, żeby znów czymś mi dogryźć. -Mieliśmy podobnież szukać nowego terenu...

Slayer?

środa, 26 lutego 2014

Od Qerida

CD historii Nevady

-Lubisz wysiłek? Chcesz? Możemy pogalopować...- uśmiechnąłem się tajemniczo
-Nie, wolę stępować. Możemy pójść już dalej?- spytała, nadal uśmiechając się ironicznym uśmiechem.
-Widzę, że chcesz mnie zdenerwować- podszedłem bliżej
-Podobno tak bardzo lubisz...- spojrzała niewinnie w moje oczy.
-Haha... Znowuż mi się sprzeciwiasz, lecz tym razem to ja ci się sprzeciwię. Idziemy dalej- stanąłem dumnie
-Nie, idziemy w następny punkt wycieczki- przerzuciła grzywę na drugą stroną, a jej grzywka spadła na oko.
Przekręciłem głowę i delikatnie odsłoniłem jej oko z grzywki.
-Nie kochana Nevciuś. Idziemy dalej- wpatrzyłem się w nią.
-Nie Qeriduś. Co to to nie- przekomarzała się
Uśmiechnąłem się łobuzersko z ciutką złośliwości i odpowiedziałem:
-No dobrze, słonko. Jak sobie chcesz. Idziemy gdzieś indziej- spojrzałem w górę, udając niewinnego i zwyczajnego.
-Znowuż wygrałam- odparła z uszczypliwością
-Doprawdy? Nie, jeszcze nie- popchnąłem ją, a ona wleciała w miękką trawę, tuż obok granicy Alei Niebios.
Padłem na plecy, śmiejąc się w niebogłosy.
-Bardzo śmieszne. Mogłam sobie zrobić krzywdę- otrzepała się
-Biedna ty moja- posłałem jej sarkazm.
-Ach to tak... A masz!- krzyknęła i tym razem to ona popchnęła mnie w miękką trawę, gdy tylko zdążyłem wstać.

<Nevada? Moja też się wylogowała...>

Od Qerida

CD historii Rossy

Zachichotałem.
-Chyba jak nie chcę to OMINIE mnie frajda- podkreśliłem.
-Oj tam. Czepiasz się szczegółów. Idziesz czy nie?- spojrzała na mnie pytająco.
-A jak myślisz? Zabawy nigdy nie opuszczę- uśmiechnąłem się i poszedłem za Rossą.
Kamienna droga już nie wydawała się taka ciężka do przebycia. Wręcz nawet spokojna i przyjazna. W końcu już ją znaliśmy. Po chwili znajome światło wyłoniło się na końcu korytarza.
-To już tu- usłyszałem szept.
-Widzę, nie musisz mi mówić- zaśmiałem się i dostałem kuksańca w bok.
Gdy tylko wyszliśmy na ,,powierzchnię" wokoło nas zgromadziły się źrebaki, już bardziej radosnymi minami niż na początku.

<Rossa?>

Nowa klacz- Aura!


Imię: Aura
Płeć: klacz
Wiek: 4 lata
Cechy charakteru: Sprytna, agresywna, kłamczucha, skromna, egoistka, waleczna, mądra.
Stanowisko: Wojowniczka
Żywioł: Powietrze
Moce: Wywoływanie trąb powietrznych, latanie za pomocą wiatru.
Partner: Nie ma
Rodzina: Nie wiadomo czy żyje
Historia: Urodziłam się w małym stadzie żywiołu powietrza, pewnego wieczoru poszłam wraz z moją mamą i moim tatą do lasu gdy się trochę oddaliłam ,by napić się wody ze źródła. Odwróciłam się już ich tam nie było. Prawdopodobnie zostali porwani przez ludzi i może zabici. Załamana wyruszyłam i oto dotarłam do tego stada i jestem tutaj...
Właściciel: Rebeka

Od Nemezis

CD Yamaray'a

-Nie masz za co przepraszać.-odparłam, odsuwając się od niego zdecydowanym ruchem.
Nie wiem co dokładnie, ale coś powstrzymywało mnie przed tego typu gestami. Może to wspomnienie Faraona... Ogiera, którego poznałam jeszcze w starym stadzie. Stadzie Błękitnego Księżyca. Od początku wiedział, że jestem niewidoma, ale mimo wszystko pokochał mnie taką, jaką jestem. Teoretycznie nie powinnam była się nawet zastanawiać nad tym, czy zostać jego partnerką, bo prawdę mówiąc i ja coś do niego poczułam, jednakże byłam głęboko przekonana o tym, że będę dla niego tylko ogromnym ciężarem i prędzej, czy później i tak mnie zostawi. Teraz żałowałam swojej decyzji, bardzo mi go brakowało... Straciłam go na zawsze, chociaż może... może on też tutaj jest, ale po prostu nie chce ze mną rozmawiać? Nie, to absurdalne...
-Przepraszam.-odezwałam się po chwili. -Jeżeli chcesz, to idź, nie będę miała ci tego za złe. Wiem, że ciężko ze mną wytrzymać, czasem po prostu...-zamilkłam na chwilę. -Czasem nie potrafię pohamować swoich emocji.

Ray?

Od Slayer'a


CD Oranii

Spojrzałem na nią podejrzliwie a ona odpowiedziała mi tajemniczym spojrzeniem. Zaśmiała się cicho, jakby coś knuła. Miała śliczny śmiech. Dopiero teraz to zauważyłem. Ogółem, sama też była cała piękna. Jaki ja ogarnięty. Dopiero coś takiego zauważyłem? Nie, nie żeby coś.
-Jeszcze zobaczymy - dodałem z lekkim, tajemniczym uśmiechem - Ja jako ostatni nie zamierzam się śmiać
W odpowiedzi zaśmiała się. Co się ze mnie tak śmiała? Co we mnie jest takiego zabawnego...Chyba już wiem. No przecież przewróciłem się w to błoto.... Wyglądam bardzo oryginalnie, zapewne.
-Co się stało? - zapytałem podejrzliwie, otrząsając się z ziemi. Ale w końcu wybuchnąłem śmiechem, żywym i radosnym. Śmialiśmy się tak długo aż w końcu spytałem:
-Ruszymy się, czy będziemy stać jak dwa kołki w polu?

Orania? A mi wena wyparowała ;_;

Od Jack'a

CD Tamizy

- Jestem kosmitą i pożarłem go, a potem przyjąłem jego postać! Ha! Ha!- zaśmiałem się sztucznie, by po chwili wybuchnąć szczerym śmiechem.
- O nie! Co chcesz mi zrobić paskudo?! - Tamiza trąciła mnie kopytem.
- Tobie? Potrzebujemy na mojej planecie takich pięknych i mądrych klaczy, porwę cię! HA! HA! - złożyłem na jej ustach długi pocałunek.
Pomyślałem chwilę i nim zdążyła odrzec cokolwiek na moje słowa dodałem:
- Będziesz naszą przymusową królową! HA! HA! A ja będą królem!
- Toż to okropne, że cała planeta będzie na moich usługach! - zaśmiała się.
- O tak! Potworne męczarnie przy rozkazywaniu! - także zaśmiałem się i pociągnąłem ja za kosmyk grzywy.
- Au! Co robisz świrze? - uśmiechnęła się do mnie.
- Kocham Cię - zrobiłem słodkie oczka i podkuliłem kopyta - Baaaardzo Cię Kocham. Zwariuje z miłości do Ciebie. Mogę góry przenosić! Morza przelewać! Jeśli tylko tego zapragniesz. Cokolwiek, bo kocham Cię nad życie.

Tamizia? :3 Teraz odbija mu inaczej niż zazwyczaj xD

wtorek, 25 lutego 2014

Od Yamaray'a

 CD Nemezis

Zrobiło mi się smutno, patrząc na płaczącą klacz. Co zrobiłem nie tak? Przecież nic jej takiego nie powiedziałem, więc dlaczego ona płacze? Jedyne co mogłem teraz zrobić to zaryzykować, chociaż nie chciałem jej stracić. Jest jedyną istotą w tym stadzie jaką znam, no oprócz klaczy alfa, ale u niej tylko załatwiałem formalności. Podszedłem do niej i otarłem jej łzy moimi chrapami, po czym przytuliłem ją.
- Przepraszam. - wyszeptałem jej do ucha, przecież tak z byle powodu by nie płakała, musiałem coś zrobić, czymś ją zranić. Bardzo chciałem wiedzieć, dlaczego tak jest, lecz mimo to nie pytałem ponownie o powód łez. Może jak będzie gotowa to mi powie, może...

Nemezis?

Od Arsena

CD Sandy

-A wiesz, że na twojej sierści błoto jest o wiele bardziej widoczne?-uśmiechnąłem się łobuzersko.
Sandy przez chwilę przyglądała mi się podejrzliwie.
-Czekaj, czekaj, czy ty chcesz mi przez to powiedzieć...
-Dokładnie tak!-przerwałem jej, popychając i przewracając wprost w małe bajorko błota.
-Jesteś nienormalny!-krzyknęła, próbując wstać. -Zabiję cię!
-Próbuj, życzę powodzenia!-zawołałem, po czym odwróciłem się i pocwałowałem przed siebie, śmiejąc się szyderczo.

Sadny?

Od Vito de Rain

CD Pride

Przez chwilę oboje się nie odzywaliśmy. W uszach wciąż dźwięczały mi słowa Pride "Kocham cię, Vito. Dalej".
-Nie wiem, co mam powiedzieć...-odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
Podniosła głowę i zatopiła we mnie wzrok. Widziałem łzy w jej szklistych oczach.
-Więc nic nie mów...-odparła.
Pokiwałem głową, nie mogąc zdobyć się na jakiekolwiek słowa i przytuliłem ją.

Pride?

Od Rossy

C.D Qerida

Spojrzał na mnie. I mnie ominął. Znowu stanęłam przed nim. Po czym go zaczęłam pchać w bok. Stawiał opór ale udało się mi go dociągnąć do jaskini w której spotkałyśmy te źrebaki.
- Co ty robisz? - zapytał
- Obiecaliśmy ,że kiedyś przyjdziemy....
- Ale kiedyś nie znaczy teraz - odparł
- Kiedyś to dla mnie teraz - rzekłam
Po czym wyszłam do jaskini i szłam przed siebie.
- Jeśli nie chcesz to nie ominie Cię frajda - powiedziałam

< Qerido?Skusisz się ? XD>

Od Nemezis

CD Yamaray'a

Poczułam zalewającą mnie nagle falę paniki. Moja orientacja w terenie działała bez zarzutu, ale skąd mogę wiedzieć, gdzie jest "tam"?... Ogier wskazał mi jakieś miejsce, a ja nie wiedziałam jakie i tutaj dopiero zaczęły się problemy. A myślałam, że wszystko będzie w porządku... Poczułam, że do oczu znowu cisną mi się łzy. Miało być tak dobrze... On jest jedyną osobą, która zechciała ze mną rozmawiać, nie wiedząc nawet, co jest ze mną nie tak. Tak bardzo chciałam zatrzymać go przy sobie jeszcze trochę, ale teraz wszystko skończone. Wyda się, że jestem ślepa i więcej się z nim nie spotkam. Ta myśl paraliżowała mnie od wewnątrz.
-Nie, nic nie zrobiłeś...-odparłam cicho.
-Więc dlaczego płaczesz?-spytał.
Pokręciłam tylko głową. Nie byłam w stanie powiedzieć nic więcej.

Ray?

Od Nevady

CD Qerida

-Uwielbiasz?-uniosłam jedną brew.
Uśmiechnął się.
-Nie tak łatwo wyprowadzić mnie z równowagi, a droczenie się z tobą to dla mnie czysta przyjemność.-odparł z zadziorną miną.
-Taak?-spytałam, mrużąc oczy i uśmiechając się ironicznie -Więc mogę dostarczyć ci tej przyjemności jeszcze więcej, zobaczymy co powiesz wtedy...
Parsknął głośnym śmiechem.
-To będzie cię kosztować dużo wysiłku....-stwierdził.
-Możliwe, ale wysiłek popłaca.

Qerido? Wena <loading...> ;___;

Od Oranii

CD Slayer'a

-Nie wydaje mi się...-uśmiechnęłam się.
Zapewnił mnie raz jeszcze, że wszystko jest w porządku, po czym podszedł do próby wstania. Za pierwszym razem skończyło się oczywiście wywrotką w rozmiękłą ziemię, co powitałam kolejną falą śmiechu. Ogier spojrzał na mnie lekko nachmurzony.
-Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni...-mruknął, siląc się na powagę. Widziałam, że również miał ochotę się roześmiać.
-No to sobie jeszcze trochę poczekasz, żeby pośmiać się jako ostatni...-uśmiechnęłam się szyderczo.

Slayer? Żeby nie było... Nie zapomniałam o tym opowiadaniu, tylko czekałam, aż wrócisz, żebyś go nie zgubiła w tym gąszczu postów xd

Od Niebieskiej

 CD Pride

Ruszyłam na kolejne kółko moich galopów i skoków. Byłam wręcz wniebowzięta, cwałując i biegnąć w stronę przeszkód. Skakałam z taką łatwością i zwinnością, że aż sama się zadziwiłam. I jak ja mogłam żyć bez skoków. No jak, no jak? Pride śmiała się w głos, widząc jak wesoło brykam. Co prawda, takie zachowanie pasuje do jakiegoś źrebaka nie do mnie.... Stanęłam pół-dęba i zarżałam głośno z radości. Życie jest takie piękne!
-Widzę, że szalejesz - odezwała się Pride, śmiejąc się nadal
-Oj, a co? Życie jest takie piękne, trzeba żyć takimi chwilami! - zawołałam, wierzgając tylnymi nogami w powietrze ze wszechogarniającej mnie radości.
-Wariatka.... - prychnęła Pride, patrząc co ja wyczyniam
-Mam nadzieję, że masz na myśli, że pozytywna. - podsunęłam, bo chyba zapomniała tego dodać
Pokręciła głową, spojrzała na mnie jak na rocznego źrebaka, który nie panuje nad energią. Zapatrzyła się gdzieś w dal...
-Ty to masz szczęście - stwierdziła cicho, patrząc w dal
-Ty pewnie też... Chyba, że się mylę... Dlaczego tak sądzisz? Co jest nie tak? - poważniejąc, zasypałam ją miliardem pytań, dokładnie jak roczniak który jest ciekawy świata

Pride? Niebieską opętała głupawka ;-:

poniedziałek, 24 lutego 2014

Od Tamizy

CD Jack'a

Spojrzałam na niego, przymrużając oczy z udawaną surowością na pysku.
-Zmajstrowałeś coś.-stwierdziłam po chwili z uśmiechem triumfu.
Odpowiedział mi wzrokiem pełnym teatralnego oburzenia.
-Ja?!...-spytał po chwili.
-A masz jakieś lepsze wytłumaczenie swojego zachowania?-pokręciłam głową.
-Że cię kocham?-cmoknął mnie w usta.
-Ależ ty dzisiaj słodzisz... Kim jesteś i co zrobiłeś z moim Jack'iem?-uśmiechnęłam się.

Jackie?

Od Sandy


CD opowiadania Arsena
- A ja cię teraz zaskoczę... - powiedziałam tajemniczo
- A niby czym? - spytał, mrużąc powieki
Zrobiłam minę "Zobaczysz" i ruszyłam kłusem przed siebie, z którego przeszłam do galopu. Usłyszałam tętent kopyt, co oznaczało, że Arsen biegł za mną. I wtedy skoczyłam w miejscu, gdzie błoto było na tyle rozciapciane, aby się rozprysnęło na wszystkie strony, równocześnie ochlapując mojego partnera i mnie. Zaśmiałam sie w niebo głosy, widząc teraz poplamioną sierść Arsena
- Pięknie wyglądasz. Taki... nakrapiany - podniosłam brew do góry, rozbawiona
(Arsen? piąteczka)

Od Pride

CD opowiadania Vito de Rain
- Nie, Vito... To ja zrobiłam coś źle. Nie chcę stawać pomiędzy tobą, a Moccą, chcę żebyś był szczęśliwy... nawet.... - głos mi się załamał - nawet, jeżeli to oznacza, że będę musiała... - zamrugałam powiekami - Nie ważne...
Milczał przez chwilę. Serce biło mi jak szalone, rwało się ku niemu, jednak powstrzymywałam je. Powstrzymywałam cała siebie, aby nie podejść do niego, przytulić, pocałować
- Kocham cię, Vito. Dalej - powiedzialam przez łzy
(Vito? przynajmniej coś się dzieje XD)

Odchodzą

No cóż, przypominałam jak mogłam, ale nie wszyscy zastosowali się do próśb i w związku z tym zmuszona jestem ogłosić odejście kilku koni. A tak więc odchodzą:

Thalia

Szafir

Kryształ
https://fbcdn-sphotos-f-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash3/942531_566315543391637_616533503_n.jpg

Jeśli będziecie chcieli wrócić- proszę bardzo, przyjmiemy Was z otwartymi ramionami, ale oczekujemy nieco więcej zaangażowania... 
~Soldier

Od Yamaray'a

 CD Nemezis

- Oczywiście, że tak. - odparłem z entuzjazmem i uśmiechnąłem się do niej, klacz również obdarzyła mnie uśmiechem, choć lekkim, zawsze to coś. - A więc gdzie idziemy? - zapytałem z zaciekawieniem.
- Emm... no nie wiem. - odpowiedziała cicho, po czym lekko potrząsnęła głową. Jest bardzo nieśmiała i unika niektórych tematów w sumie jej się nie dziwię, przecież prawie w ogóle mnie nie zna. Nie będę nalegał, to by było niegrzeczne, zwłaszcza na początku znajomości. Mam tylko nadzieję, że nie ucieknie jak pozna mnie bliżej, chociaż skoro mój wygląd jej nie wystraszył, być może coś z tego będzie i nabierze pewności siebie. Nie chciała mi powiedzieć jaki ma żywioł a co jeśli ma psychikę i teraz czyta mi w myślach? Ehh.. Ray, może zacznij uważać co myślisz.
- No ja też nie wiem. - odpowiedziałem z uśmiechem. - Skoro jest tutaj tyle ciekawych miejsc to może pójdźmy w tamtą stronę - wskazałem na ścieżkę po lewo. - pozwiedzamy trochę, opowiesz mi coś, tyle ile zdążymy a najwyżej jutro dokończymy, oczywiście jeśli chcesz. - spojrzałem na nią z uśmiechem, który nagle znikł widząc smutek na jej pyszczku. - Coś się stało? - zapytałem z zaniepokojeniem. - Przepraszam, jeśli czymś Cię uraziłem. - chciałem spojrzeć jej w oczy, lecz natychmiastowo je zamknęła.

Nemezis?

Od Qerida

CD historii Rossy

Spojrzałem na nią zdziwiony.
-Taka, a nie inna? A wiesz za co cię lubię? Za to, że jesteś sobą, nie koloryzujesz. Gdybyś udawała nie lubił bym cię, a wręcz nie cierpiał, ostro mówiąc. Po co być innym? Może czasem mamy takie wrażenie, że ktoś ma lepiej, ale to tylko wrażenie. Bądź sobą i tyle. Gdybym ja nie był sobą to przecież nie nazywałbym się Qerido- uśmiechnąłem się- I Rossa... Nie bądź smutna. Tego akurat w tobie najmniej lubię. Gdy jesteś smutna.
Klacz spuściła głowę, jednak już bardziej wdzięcznym spojrzeniem.
 Również spojrzałem na galopującego przyjaciela z partnerką. Kiwnąłem głową na znak przywitania i znowuż zerknąłem na Rossę.
-No... A teraz trzeba znaleźć jakieś spokojne miejsce na żarełko i trochę odpoczynku.
-Przecież dopiero co się obudziłeś- spojrzała na mnie.
-Mi nie chodzi o drzemkę tylko o zwyczajny w świecie odpoczynek- ruszyłem stępa
-O nie. Nie dam ci się dziś lenić- stanęła przede mną.

<Rossa?>

Od Rossy

C.D Qerida

Spojrzałam na ogiera. Westchnęłam. Qerido na mnie spojrzał.
- Coś się stało? - zapytał
- Nie nic. - odparłam
Przyjrzał mi się.
- Na pewno? - zapytał
- Tak - odparłam
Wymusiłam uśmiech. Po czym poszliśmy nad wodę. Qerido zrobił to co chciał a ja patrzyłam przed siebie. Zobaczyłam Jack'a i Tamizę galopowali tacy szczęśliwi. Westchnęłam i spuściłam głowę odwróciłam się. Ogier do mnie podszedł.
- Co jest ?
- Nie nic...
- Ty tak zawsze mówisz.
- No bo jestem taka a nie inna

< Qerido?>

niedziela, 23 lutego 2014

Od Arsena

CD Sandy

-Niewolniku??-powtórzyłem, uśmiechając się z politowaniem.
-A nie chciałbyś być moim niewolnikiem?-szepnęła mi do ucha i przygryzła je lekko.
-W zasadzie nie miałbym nic przeciwko temu...-uśmiechnąłem się łobuzersko.
Cmoknęła mnie w usta.
-To co? Idziemy, czy będziemy tu tak sterczeć i paplać bez sensu o niczym?-spytała, zarzucając grzywką.
-Lubię paplać z tobą o niczym.

Sandy? Nie mam weny i jakieś takie flaki z olejem się zrobiły ; - ;

Od Vito de Rain

CD Pride

Chwile stałem i bezsensownie gapiłem się na klacz, zamiast jakkolwiek zareagować. Zastanawiałem się, co właściwie teraz będzie... Jest Mocca, ale... Jest też Pride i nie mogłem temu zaprzeczyć, choćbym nie wiem, jak bardzo chciał. Po chwili ruszyłem za nią galopem.
-Pride!-krzyknąłem, usiłując ją dogonić.
Odwróciła się i spojrzała na mnie szklistymi oczami. 
-Przepraszam, jeżeli zrobiłem coś nie tak...-spojrzałem jej w oczy, nie próbując nawet uciekać nigdzie wzrokiem.

Pride? Dokładnie tak... Patologia normalnie xD

Od Nemezis

CD Yamaray'a

-Możemy iść...-odparłam. -Nawet nie masz pojęcia, ile jest tutaj ciekawych miejsc. Myślę, że dokładne obejrzenie wszystkich zajęłoby nam jakieś 2 dni...
Ogier nic nie odpowiedział, więc domyśliłam się, że przytaknął skinięciem głowy. Jakiś czas milczeliśmy, przez co miałam wrażenie, że Yamaray mi się przygląda. Niemal słyszałam jego myśli skupiające się wokół mojego dziwnego zachowania. No tak, przecież nie mogę zachowywać się jak ktoś normalny, będąc ślepą... Postanowiłam w końcu przerwać powoli doprowadzającą mnie do szału ciszę.
-Eee... Mogę mówić ci Ray?-spytałam nieśmiało.

Yamaray?

Od Yamaray'a

CD Nemezis

Klacz była zdenerwowana, ale dlaczego? Przecież to normalne, życie jest jakie jest, nie ma sensu się nim przejmować, nawet jeśli zdarzają się wpadki.
- Nie tylko? - zapytałem z zaciekawieniem a ona tylko uśmiechnęła się, odchylając nieco łeb na lewo. - Wiesz, nie ma się co stresować, jesteśmy tylko zwykłymi istotami i popełniamy błędy. Mój mędrzec mówił, że najważniejsze to być sobą, wtedy wiesz kto tak naprawdę jest Ciebie wart. Udawanie kogoś kim się nie jest nie ma sensu, bo przecież nie dość, że oszukujemy samych siebie to i oszukujemy innych a jak wiadomo, kłamstwo ma krótkie nogi. - przez chwilę zapatrzyłem się przed siebie i wspominałem chwile spędzone z mędrcem. Potrząsnąłem łbem i ponownie spojrzałem na klacz. - Przepraszam, czasami tak wspominam sobie i gadam bez sensu. No to idziemy gdzieś, czy może wolałabyś tu zostać? - z jednej strony bardzo chciałem pozwiedzać okolicę, lecz z drugiej Nemezis zaciekawiła mnie swoją osobowością. Tereny nie zając nie uciekną a druga taka chwila do rozmów, mogłaby się nie powtórzyć, chociaż możliwe, że wtedy poznałbym kogoś więcej? A może jednak to ją właśnie chcę poznać?

Nemezis?

Od Sandy

CD opowiadania Arsena
- Grabisz sobie - ostrzegłam, przybierając surowy wyraz twarzy
Jednak nie wytrzymałam - wybuchłam po chwili śmiechem, a Arsen do mnie dołączył.
- Ja za to, mogę ci udowodnić, że będę ciebie bronić jak wredna i zazdrosna stara czarownica - cmoknęłam go w policzek
- Chce to widzieć... - odparł, z szerokim uśmiechem
- Nie chcesz, chyba, że czarownica potem będzie miała ciebie za swojego niewolnika
- Z chęcią - przytulił mnie
- A więc, mój niewolniku... - zaczęłam, jednak Arsen mi przerwał, bo wybuchnął śmiechem - znowu. Ja oczywiście dolączyłam do niego
(Arsen? XD)

Od Pride

CD opowiadania Vito de Rain
Zmusiłam się, żeby oderwać sie od niego. Musiałam przyznać, chciałam, pragnęłam tego. Chciałam zapomnieć o bożym świecie i poddać sie tej przyjemności, jednak nie mogłam.
- Vito... - zaczęłam, widząc jego zdziwione spojrzenie - Masz partnerkę, jesteś szczęśliwy. Niech zostanie tak, jak jest... zanim zrobimy znowu coś... czego nie przemyślimy - ... i odwróciłam się. Ruszyłam drogą powrotną, czując wzbierające łzy w oczach
- Kocham cię, Vito - szepnęłam sama do siebie
(Vito? Czyli tworzymy coś na rodzaj "Trudnych Spraw"? XD)

sobota, 22 lutego 2014

Od Nemezis

CD Yamaray'a

Zdębiałam, czując jak włosy jeżą mi się na karku. Właśnie takich pytań bałam się najbardziej... Postanowiłam jednak zachować zimną krew i trzymać się wcześniej ustalonego planu: ON nie może się dowiedzieć. Po prostu nie może. Uśmiechnęłam się lekko. Dobra mina do złej gry przede wszystkim.
-Nieciekawy, nie ma sensu o nim opowiadać...-odparłam wymijająco.-Więc dokąd chcesz pójść najpierw?-spytałam, pospiesznie zmieniając temat.
-Nie znam za bardzo tych terenów...-przypomniał delikatnie.
No tak... Po raz kolejny wykazałam się "inteligencją" i niezawodną pamięcią... Nerwowo przygryzłam dolną wargę. Ogier chyba musiał to zauważyć.
-Spokojnie, dlaczego tak się stresujesz?-spytał ciepło.
Zmusiłam się do słabego uśmiechu.
-Nie wiem... Zawsze tak mam w towarzystwie...
-Obcych?-podsunął.
Pokiwałam głową.
-Zresztą nie tylko...-dodałam cicho.

Yamaray?

Od Yamaray'a

 CD Nemezis
 
Przyglądałem się jej i czekałem na odpowiedź. Ona była taka piękna, nie, czekaj o czym ja myślę. - pokręciłem głową a w tym czasie otrzymałem odpowiedź, po czym spojrzałem na nią.
- To świetnie! - uśmiechnąłem się a następnie ukłoniłem. - Panie przodem. - powiedziałem wyniośle, lecz klacz nawet na mnie nie spojrzała, tylko niepewnie ruszyła przed siebie z zamkniętymi oczami i uniesionym łbem. Zaśmiałem się do siebie, no przecież nie wypada księżniczce spojrzeć na poddanego - przerzuciłem oczyma i dołączyłem do niej.
Po jakimś czasie nie byłem do końca przekonany czy ona wie gdzie idzie, chociaż z drugiej strony ja nie znałem tej okolicy, więc nie komentowałem.
- Jeśli mógłbym zapytać, to jaki szanowna dama posiada żywioł? - spojrzałem na nią, lecz klacz natychmiastowo odwróciła łeb i zaczęła się rozglądać.
<Nemezis?>

Od Havany

CD historii Dęblina

Uśmiechnęłam się.
-Już tak się nie podlizuj kochanie, bo przesłodzisz.
-Mogę słodzić tak cały dzień
-A wiesz co ja w tobie kocham?- spojrzałam mu w oczy
-Hm... Nie- uśmiechnął się
-Także wszystko, a w szczególności, że jesteś moim skarbem, który dzisiaj jest wyjątkowo leniwy- zaśmiałam się cicho.
-A ty dziś masz w sobie zaaaa dużo energii- oparł się moją głowę
-To przedwiosenne słońce tak działa. Dęblinku???- spytałam słodko z dużymi oczkami
-Hm?- usłyszałam nad uchem
-Ale wieczorem przejdziemy się gdzieś, prawda?- musnęłam go chrapami
-Nawet jeślibym ci odmówił to i tak byśmy poszli, mam rację?- otworzył jedno oko.
-Yhm... Wiesz o tym bardzo dobrze- zachichotałam

<Dęblin?>

Od Qerida

CD historii Rossy

-Już nic- odpowiedziałem- Dobranoc- uśmiechnąłem się i postępowałem do swojej jaskini.
Gdy tylko wygodnie ułożyłem się na posłaniu, od razu zasnąłem. W nocy śnił mi się dziwny sen. Nie wiem co on dokładnie oznaczał, ale miałem złe przeczucia. Obudziłem się wcześnie rano. Otworzyłem oko, a promienie słońca wpadły do jaskini jak burza. Podniosłem głowę i ziewnąłem szeroko. Po chwili wyszedłem z jaskini, jeszcze nie całkiem wybudzony
-Siemka, śpiochu- usłyszałem głos
-Rossa? Jeszcze nie jestem ogarnięty i wybudzony- powiedziałem, jeszcze raz ziewając.
-To idź się ogarnąć- zachichotała
-Nad jezioro, marsz- powiedziałem i ociężałym krokiem ruszyłem w stronę jeziora.

<Rossa?>

Od Qerida

CD historii Nevady

-Mnie? Skądże. Lubię jak prawisz mi pouczające rzeczy- uśmiechnąłem się.
-Serio? Zwykle nie widuję koni, które lubią jak się je poucza- spojrzała w dal.
-Widzisz... Di tego, że jestem niesamowity, super wytrzymały itp. itd. to do tego taaaki oryginalny- na twarzy zaistniał łobuzerski uśmiech
-Spokojnie, bo popadniesz w samouwielbienie- zachichotała
-To już nastąpiło, no chyba, że mnie z tego wyciągniesz- spojrzałem na nią
-I znowuż się tak uśmiechasz- stanęła
-Jak?- zdziwiłem się
-Tak... Tak dziwnie, tajemniczo i... i przerażająco- udawała strach
-I powodem mojego popadnięcia w samouwielbienie jest m.in. ty- pokręciłem głową.
-Ja??? No oczywiście, na pewno- powiedziała sarkastycznie
-Ale ufam, że mnie z tego wyciągniesz, księżniczko- puściłem jej oczko i zacząłem kłusować.
Chwilę nie słyszałem żadnej odpowiedzi ani kroków, co było powodem mojego zatrzymania i odwrócenia się do tyłu. Nevada stała w tym samym miejscu co była poprzednio
-Zamarzłaś tam czy co? Chodź, poruszamy się trochę.
Klacz podbiegła do mnie
-Znowuż kłus?- udała niechęć
-Przecież nie kłusowaliśmy dzisiaj wogule- uniosłem głowę
-Przejdźmy się jeszcze chwilkę- popatrzyła w górę
-Nie, tym razem nie ustąpię- stałem zaparto
-Tak? J  też- uśmiechnęła się wrednie
-Jesteś moją kochaną wredotą, wiesz? Po prostu uwielbiam jak mi się sprzeciwiasz- pokręciłem głową


<Nevada?>

Od Dęblina

CD Havany

Popatrzyłem na nią z rozbawieniem, kręcąc przy tym głową.
-Dlaczego tak się na mnie patrzysz?-spytała z zalotnym uśmieszkiem, muskając mnie pyskiem.
-Nie ważne.-odparłem, ucinając dyskusję.
Tym razem to ona pokręciła głową.
-Nie masz taktu.-stwierdziła.
-Za to ty masz wszystko i właśnie to wszystko w tobie uwielbiam...-pocałowałem ją.

Havuś? ;3

Od Vito de Rain

CD Pride

-To już się więcej nie powtórzy.-zapewniłem się.
-Tak, tamte chwile już się nie powtórzą...-przytaknęła gorzko.
-W sumie... Miałem na myśli mój dawny brak formy...-mruknąłem, nieco zakłopotany.
-Ach..., jasne...-odparła, również trochę zawstydzona.
Wbiłem wzrok w ziemię. Zapanowało nerwowe milczenie. W głowie huczała mi tylko jedna myśl: czy ona nadal mnie kocha?? Według mnie sprawiała takie wrażenie, ale jedno jest pewne: nawet jeżeli, to ja na nią nie zasługuję. W ogóle dziwię się, że utrzymuje ze mną kontakt po tym, co jej zrobiłem, ale jest jeszcze coś, a właściwie ktoś... Mocca. Kocham ją i nic, ani nikt tego nie zmieni.
-Pride...-zacząłem niepewnie. -To nie jest tak, że ja całkowicie wyzbyłem się uczucia do ciebie, po prostu wcześniej wydawało mi się, że ono wygasło, a jednak okazało się, że jakaś iskierka przetrwała i ona...-przełknąłem ślinę -Zaczyna na nowo płonąć...
Znów zapanowała cisza, której żadne z nas nie było w stanie przerwać. Czułem, że Pride czeka na ciąg dalszy moich słów, więc postanowiłem dokończyć.
-Ale ja jestem z Moccą...-odezwałem się, a moje słowa przeszyły ciszę jak sztylet. -Kocham ją i jestem szczęśliwy, co nie znaczy...-po raz kolejny się zawahałem -...Że nie czuję nic do ciebie... Pride, gdybym miał jeszcze jedno życie, na pewno przeżyłbym je z tobą. -spojrzałem jej w oczy i pod wpływem impulsu pocałowałem.

Pride?

Od Nemezis

CD Yamaray'a

Przez chwilę milczałam. Co mam mu powiedzieć? Zgodzić się? Tego zrobić nie mogę, bo co jeżeli wszystko się wyda?.. Polubiłam tego ogiera, choć tak naprawdę nie powinnam mu jeszcze za bardzo ufać, niemniej jednak nie chciałam stracić go przez przyznanie się do tego co sprawia, że nie jestem "taka, jak wszyscy". Odmówić też nie mogę, bo to byłby jednoznaczny wyrok. Wyrok, przez który nigdy więcej bym go nie spotkała, a tego nie chcę... Wyciągnęłam szyję, pozwalając by delikatna mgiełka wodospadu muskała mój pysk. Dopiero po nazbyt długiej ciszy zorientowałam się, że jeszcze nie podjęłam żadnej decyzji... Wzięłam głęboki wdech. Co ma być, to będzie.
-Skoro chcesz, to czemu nie?-uśmiechnęłam się niepewnie.

Yamaray?

Od Arsena

CD Sandy

-A czy ty nie chcesz mi czasem przez to powiedzieć, że żadna inna klacz prócz ciebie nie jest na tyle głupia, żeby na mnie polecieć?- zacząłem się z nią droczyć.
-Co ci przyszło do głowy?-obruszyła się, jakbym powiedział coś zbereźnego.
-Nic, tylko...-urwałem, uśmiechając się łobuzersko.
-Tylko?...-powtórzyła, wyraźnie zniecierpliwiona.
-...Tylko, jeżeli tak bardzo nalegasz, to mogę ci udowodnić, że tak nie jest.-odparłem zadziornie.

Sandusiu? xd

Od Nevady

CD Qerida
-Przeszkadza ci mój uśmiech?-uniósł brew.
-Ta brew też mi przeszkadza!-zawołałam z rozbawieniem. -Jak tak robisz, to znaczy, że trzeba mieć się na baczności...
-Ciekawa teoria...-uśmiechnął się.
-A jeszcze ciekawsze jest to, że prawie zawsze się sprawdza.
-No właśnie, PRAWIE zawsze.-parsknął triumfalnie.
-Więc teraz też się może sprawdzić.-nie dawałam za wygraną.
-Czy ty zawsze musisz filozofować??-przewrócił oczami.
-Przeszkadza ci to?-spytałam z ironicznym uśmieszkiem.

Qerido?

Od Jack'a

CD Tamizy

- Ależ sroga riposta ty wcielenie zła - zaśmiałem się i ugryzłem ja w ucho.
- Au! - uśmiechnęła się - I kto tu jest zły - odgryzła się tym samym.
- To gdzie teraz się wybierzemy? - zrobiłem słodkie oczka.
- Teraz to taki milusiński? - pokręciła pyskiem.
Podskoczyłem kilka razy w miejscu i położyłem się na grzbiet tuż przed jej kopytami. Jej piękne oczy wpatrywały się we mnie.
- Kocham Cię - uśmiechnąłem się.
- Zwariowałeś - trąciła mnie.
- Nic nowego - zaśmiałem się głośno.
Wygiąłem szyję do góry i pocałowałem ją. Położyła się za mną. Wtuliłem się w nią i przymrużyłem oczy.
- Jackie - szepnęła do mnie.
- Tak najmilsza?
- Może chodźmy stąd? Mam wrażenie, że minęło więcej czasu niż nam się zdaje, a ty zrobiłeś się strasznie lukrowy.
- Lukrowy? A gdzie tam. Kocham cię - znów ją pocałowałem.
- Coś mi nie gra. Znaczy mówisz mi, że mnie kochasz, ale nigdy piętnaście razy w ciągu dnia!
- Powinienem to robić częściej - na moim pysku zawitał błogi uśmiech.

Tamizia? Jackie ma nadmiar słodyczy w głowie xD

Od Yamaray'a

 CD Nemezis

Przez cały czas obserwowałem klacz, zachowywała się dziwnie, lecz mimo to o nic nie pytałem. Zamilkłem i podziwiałem płynącą wodę, teraz dopiero zorientowałem się, że jest tu głośno. Odwróciłem się i spojrzałem na Nemezis, chciałem o coś zapytać, lecz zauważywszy, że nadal stoi z opuszczoną głową, zrezygnowałem i zacząłem zastanawiać się co robi. Ona była inna, taka spokojna. Podszedłem nieco bliżej i uśmiechnąłem się.
- A więc to jest twoje ulubione miejsce - rozejrzałem się - może przejdziemy się dalej? - wróciłem wzrokiem do niej. Zacząłem zastanawiać się jaki może mieć żywioł, może wodę?

Nemezis?

piątek, 21 lutego 2014

Od Rossy

C.D Qerida.

Spojrzałam na niego i wstałam. Westchnęłam.
- No cóż. To pa - powiedziałam
Weszłam do jaskini. Lecz czułam dalej obecność czyjąś. Czyżby Qerido dalej tam był? Wyszłam zobaczyć czy tam jest i nie myliłam się. Podeszłam do niego.
- No idź już - powiedziałam
- Nie mogę - odparł
Spojrzałam na niego.
- Czemu? - zapytałam
- No bo ech...
Spojrzał na mnie i podszedł.
- Musze Ci coś powiedzieć.
Spojrzałam w jego oczy.
- No to mów ... - odparłam

< Qerido?>

Od Qerida

CD historii Nevady

-Czyli mam się opanować- podniosłem lewą brew
-Noo... Tak- spojrzała na drzewa rosnące tuż obok.
-Sorki, ale to niemożliwe- odparłem, ruszając w kierunku ścieżki
-I co ja sobie myślałam? Żeby Qerido się opanował?- pokręciła głową.
-Tak, nawet to powiedziałaś- obróciłem głowę.
-Właśnie- uśmiechnęła się
-Wiesz, ja to ja. Charakter mój jest...
-Nietypowy?
-Może nie, że nietypowy, ale bardziej....- przerwałem
-Bajerancki?- znowuż posłała propozycję
-Mmmożna tak powiedzieć- klacz dorównała mi kroku.
-Wiesz, nawet tu jest spoko- stwierdziła, trzymając się blisko mnie.
-A nie mówiłem? Zresztą dzień się kończy, a my dopiero drugi teren zwiedzamy- spojrzałem na niebo.
-A czy to problem?- spytała, patrząc na mnie.
-Właściwie to nie. Nocą jest jeszcze fajniej- uśmiechnąłem się tajemniczo
-Qerido.. Nie lubię jak tak się uśmiechasz. To przynosi i na pewno przyniesie jakieś nieszczęście- spojrzała w przeciwną stronę.

<Nevada? To samo.. Totalny brak weny...>

Od Nemezis

CD Yamaray'a

-Pięknie...-powiedziałam cicho, niemalże niedosłyszalnie, bo w tym momencie głos mimowolnie mi się załamał.
-Mówiłaś coś?- spytał.
W milczeniu pokręciłam tylko głową. Bałam się odezwać, żeby przypadkiem nie wybuchnąć płaczem. Rzadko mi się to zdarza, a już na pewno nie przy obcych, ale teraz... Teraz czułam w sobie jedynie palącą zazdrość, nic więcej. Co zrobiłam, czym zawiniłam, co było ze mną nie tak, że zostałam ukarana? Najwidoczniej tak po prostu musi być i nie zmienię tego, choćbym nie wiem, jak bardzo chciała.

Yamaray?

Od Qerida

CD historii Rossy

Odsunąłem się lekko od klaczy.
-Zaprowadzę cię do jaskini, ja sam jestem.... aaaa... śpiący i zmęczony tym całym dniem- ziewnąłem
-Śpioch z ciebie- zachichotała.
-Nie, ale nie spałem dwa dni, a trzeci chcę być wypoczęty, bo jutro mam zmianę Szebrą i Lilią. Muszę iść trochę teraz zająć się stanowiskiem- odpowiedziałem
-Przecież teraz nie masz co szpiegować- podeszła
-A co mówiłem ci o dzikich zającach- ruszyłem stępa
-Dzikie zające? To czasem nie twój kolejny dziwny wymysł?- ruszyła za mną.
-Nie, to wy naokoło jesteście dziwni i zbzikowani. Ja jestem całkiem normalny- potrząsnąłem głową
Klacz wybuchnęła śmiechem, o mało nie pokładając się z jego nadmiaru.
-Co cię tak bawi?- spojrzałem na nią zdziwiony
-Ty? Normalny? Mówiłam ci już, że jesteś wariatem?- spojrzała w moim kierunku
-Tak, wstawaj- uśmiechnąłem się do niej
Pierwszy raz widziałem jak ona wybucha takim dziwnym i szaleńczym śmiechem.

<Rossa? Wena, znowuż... ;_;>

Od Nevady

CD Qerida

Wzięłam głęboki wdech.
-W sumie... Mogę spróbować.-uśmiechnęłam się niepewnie.
-Zobaczysz, spodoba ci się! Będzie super! Pokażę ci najfajniejsze zakamarki, ale oczywiście nie musimy zwiedzać całego terenu... Tak się cieszę, że się zgodziłaś... Rany, ale będzie ekstra!-wołał rozradowany.
-Qerido...-spojrzałem na niego z rozbawieniem.
-No co? Mam się zamknąć?-spytał z niedowierzaniem.
-Tego nie powiedziałam, wystarczyłoby, żebyś trochę przyhamował z tą ekscytacją.-uśmiechnęłam się.

Qerido?

Od Tamizy

CD Jack'a

-Ależ oczywiście... Nie chcemy przecież, żeby nasze przyszłe dzieci stały się kompletnie zdemoralizowanym marginesem społecznym, po tym, jak wychowałby je tatuś...-parsknęłam ironicznie.
-Ej!-krzyknął z dość topornie skrywanym rozbawieniem -Spodziewałem się bardziej podniesienia na duchu w stylu "Nie marudź, Jackie, założę się, że sam świetnie dałbyś sobie radę z wychowywaniem naszych źrebaków!".-zawołał z teatralną obrazą.
-A ja spodziewałam się, że się ze mną zgodzisz.-uśmiechnęłam się zadziornie.
-Wredzielec.-pocałował mnie.
-I vice versa.

Jack?

Od Pride

CD opowiadania Vito de Rain
Przeniosłam ciężar ciała na lewą nogę, a potem na prawą i jeszcze raz na lewą. Nie byłam przekonana. Nie chciałam, żeby Vito miał by się kłócić ze swoją... partnerką o głupi spacer...
- Może... może jednak pójdziemy... na Rajską Plaże? - spytała w końcu niepewnie
Vito wyglądał tak,jakby rozumiał moje obawy i zgodził się, kiwnięciem głową. Odetchnęłam z ulgą i ruszyłam stępem przed siebie. Szliśmy w milczeniu. Rzadko się zdarzało, kiedy nie mieliśmy o czym rozmawiać, jednak teraz właśnie taka chwila nadeszła
- Pamiętasz nasz pierwszy spacer? - spytałam w końcu - Jak niedźwiedź mnie zaatakował? - uśmiechnęłam się na samo wspomnienie tego dnia - Albo kiedy ćwiczyliśmy rano? Narzekałeś, że już nie dajesz rady i że musisz odpocząć...
Zaśmiał się, a ja razem z nim
(Vito?)

Od Sandy

CD opowiadania Arsena
- Ale i tak zostaję przy swoim - odparłam, zadzierając wysoko do góry pysk
Zaśmiał się
- A ja przy swoim - powiedział, muskając mnie w chrapy
- I dobrze - przytuliłam się do niego, wciągając zapach jego
- Czy mówiłem już, że cię kocham? - spytał uśmiechając się
- Tak, mówiłeś, mój podrywaczu - przymknęłam oczy, delektując się tą chwilą - Nie znajdziesz osoby, która by cię tak samo jak ja kochała
- A to dobrze, czy źle? - spytał przekornie
- Oczywiście, że dobrze! - obruszyłam się
(Arsen? sory, że tak długo, ale zachorowałam na brak weny)

Od Yamaray'a

 CD Nemezis
 
- No to chodźmy. - powiedziała bez przekonania a następnie ruszyła przed siebie. Przez chwilę przyglądałem się jej, po czym poszedłem za nią. Łeb zawsze miała opuszczony, jakby cały czas była smutna, ale dlaczego?
- Czym się zajmujesz? - zapytałem, aby podtrzymać rozmowę a następnie uśmiechnąłem się lekko.
- Emmm... niczym. - odpowiedziała lekko zdezorientowana a następnie zatrzymała się i nastawiła uszu.
- Coś się stało? - zapytałem nie pewnie i rozejrzałem się.
- Nie nic. - uśmiechnęła się, po czym poszła dalej. - Jesteśmy już prawie na miejscu. - dodała. Po chwili doszliśmy nad wodospad. Rozejrzałem się wokoło, rzeczywiście było tutaj pięknie, tak tajemniczo. Niby zwykłe miejsce, nie było tutaj fioletowych drzew czy też niebieskiej wody, ale coś nadawało temu miejscu uroku.
- Pięknie tutaj. - uśmiechnąłem się, rozglądając, a następnie podszedłem do wody i zamoczyłem kopyta.
<Nemezis?>

czwartek, 20 lutego 2014

Od Rossy

C.D Qerida

Po chwili byłam już na dole po czym ogier zjeżdżał i na mnie wpadł. Wywaliłam sie na niego.
- Głuupek - powiedziałam
- No to czo? - zapytał
- Nic.
Pocałowałam go w policzek.
- Jesteś walnięty ale słodki - burknęłam
Spojrzał na mnie. Styknęliśmy się łbami. Uśmiechnęłam się do niego.
- Chodźmy musimy wracać
- Wiem
Poszliśmy do maluchów.
- Musimy iść - rzekłam
- Przyjdźcie kiedyś - powiedział jeden
- Przyjdziemy kiedyś. - odparł Qerido
Westchnęłam i poszliśmy. Po chwili byliśmy u góry była noc. Spojrzałam na ogiera. Nagle zawiał wiatr. Zrobiło mi sie zimno. Przytuliłam się do ogiera.
- Jesteś taaaki cieplutki. - rzekłam
Spojrzał na mnie i powiedział :

(Qerido?)

Od Qerida

CD historii Rossy

-A skąd nagle taka energia?- udawałem zdziwienie, chociaż mnie powoli również brała głupawka.
-A bo ja wiem? To miejsce ma w sobie tą energię- uśmiechnęła się
-Tak, adrenaliny tutaj nie mało- przytaknąłem
Nastała chwilowa cisza. Spoglądałem co jakiś czas na Rossę. Po czym wybuchnąłem śmiechem.
-Kto pierwszy na górze! A ostatni... Ostatni zostanie zepchnięty przeze mnie ze skały!- krzyknąłem i szybko począłem się wdrapywać po kamieniach
-To było nie fair!- usłyszałem głos klaczy
-Refleks, kochana. Refleks- uśmiechnąłem się łobuzersko i przyspieszyłem  tępa.

Klacz doganiała mnie. Po chwili było widać szczyt. Skoczyłem jak wystrzelony z procy i stanąłem na przeciwko klaczy, która weszła prawie w tym samym czasie co ja.
-Pierwszy!- krzyknąłem
-Tak, chciałbyś. To ja byłam pierwsza- zaczęła się sprzeczać
-Wiesz, że i tak cię zwalę?- spojrzałem za siebie
-Tak, że co!!!!- spojrzała momentalnie na mnie, lecz to jej spojrzenie jej nie pomogło, bo po chwili zjeżdżała na kopytach w dół
-Miłego zjeżdżania!- krzyknąłem z zawadiackim uśmiechem
-Qeeeridoooo!!!!- usłyszałem tylko

<Rossa?>

Od Qerida

CD historii Nevady

Spojrzałem pytająco na klacz. Nie chciałem bez jej zgody wchodzić. Jeśli nie chciała to nie mogłem jej zmusić.
-Nev... Jeśli nie chcesz to spoko, rozumiem. Moje zdanie brzmi tak: Dopóki nie pójdziesz i nie zobaczysz jak tam naprawdę jest to nigdy się nie dowiesz. Nie wierz co inni mówią, tylko sama oceń- uśmiechnąłem się do niej.
Klacz nadal nie pewnie patrzyła na samotne drzewa i całą krainę. Ach te wątpliwości.....
-No chodź. Tylko spróbujemy. Jak będziesz chciała już wyjść stąd to daj mi znać. Już ż ci mówiłem, że jesteś ze mną- zażartowałem
-Tak, mówiłeś- uśmiechnęła się lekko
-No właśnie. Tylko się przejdziemy, a tutaj akurat nie chcę zwiedzać całego terenu- puściłem jej oczko
-Powtórka z rozrywki?- podeszła bliżej
-Nie, mam nadzieję
-Z tobą wszystko możliwe- pokręciła głowa
-Chyba nie uciekniesz ode mnie? W sumie to nie masz jak, bo moje szaleństwo wszędzie cię dopadnie. To gorsze niż...
-Niż?
-Niż powietrze- zaśmiałem się
-Aha. Od kiedy to powietrze mnie prześladuje?- spojrzała na mnie
-Nie ufaj powietrzu, tlen jest złyyyyy....- pochyliłem głowę, udając przestraszonego- Tak jak małe ninja....- stanąłem dumnie
-A-ha. Małe ninja?- spojrzała dziwnym wzrokiem na moją postać.
-No, małe nija. One mają wszędzie te swoje kamerki i próbują mnie dopaść, a ja muszę mieć oczy dookoła głowy. Jak zobaczysz małego, na czarno ubranego ludzika w masce daj mi znać- uśmiechnąłem się szeroko
Nastała chwilowa cisza, gdzie ja stałem przez cały czas uśmiechnięty szeroko. Szczerze, uśmiechnięty jak klaun.... Jednak widocznie to pomogło, bo Nevada po chwili zaczęła się śmiać. oczywiście ja również wybuchnąłem śmiechem

<Nevada?>

Od Nevady

CD Qerida

Qerido westchnął głęboko.
-Fajnie miejsce, nie?-patrzył na dziwaczną ziemię z wielkim zaaferowaniem.
Ja nie podzielałam jego entuzjazmu.
-Nie lubię tego miejsca.-skrzywiłam się nieznacznie.
Ogier spojrzał na mnie, jakbym powiedziała coś niedorzecznego. Jego wzrok mówił sam za siebie "Jak można nie lubić tego miejsca?!"
-Nie wszyscy są odporni na jego magię.-wyjaśniłam obojętnie.
-Chyba mi nie powiesz, że ty nie jesteś?-spojrzał na mnie ironicznie.
-Nie powiedziałam tego.-zaprzeczyłam natychmiast. -Po prostu nasłuchałam się tyle o tym miejscu, że przyglądałam mu się tylko z daleka. Nigdy tam nie wchodziłam i raczej nie zamierzam.

Qerido?

Od Nemezis

CD Yamaray'a

Wzdrygnęłam się mimowolnie. Miałabym go tam zaprowadzić? Jak?
-Skoro chcesz... to możemy iść.-odparłam bez przekonania.
-Super.-w tonie jego głosu wyczułam, że musi się w tej chwili uśmiechać.
Skup się, Nemezis, przecież sama tam trafiałaś, nigdy nie potrzebowałaś niczyjej pomocy... Owszem, nigdy nie potrzebowałam, słuch i orientacja w terenie jeszcze nigdy mnie nie zawiodły, ale teraz jakby zaczynałam w nie wątpić... To nie to samo co wzrok. A co, jeżeli zabłądzę? A jeśli zaprowadzę go nie tam, dokąd chciał iść? Nie, nie, nie... Dam radę, albo nie nazywam się Nemezis.

Yamaray?

środa, 19 lutego 2014

Od Rossy

C.D Qerida

Spojrzałam na Qerida. Jak wariat. Wiedziałam ,że to zrobi. Po prostu ja to wiedziałam! Usiadłam. Patrzyłam co robi. Nagle mała klaczka podeszła do mnie.
- Czy to jest twój partner? - zapytała
Zaśmiałam się.
- Nie. To jest mój przyjaciel - uśmiechnęłam się
- Ahaa - odparła
Spojrzałam na nią po czym skierowałam wzrok na ogiera. Nagle zaczął zjeżdżać w dół. I w końcu spadł na zad. Zaśmiałam się. Podbiegł do mnie.
- Nie śmiej się!
- Będę!
Zaczęłam się śmiać. On na mnie spojrzał.
- Jesteś wariatem - powiedziałam
- No ffiem. - odparł
Uśmiechnęłam się. Po czym wstałam i go pocałowałam w policzek.
- Chodź ! - krzyknęłam
Weszłam w galop i byłam pod górą. Ogier dobiegł i mnie zapytał:

< Qerido?Też wena mnie opuściała ;_; >

Od Qerida

CD historii Rossy

Patrzyłem na wszystko z podziwem. To miejsce, mimo swojego skromnego wyglądu, wyglądało przepięknie. A najlepsze, że było tu tyle źrebaków, które z chęcią się z tobą powygłupiają. Spytałem jednego źrebaka o jeziorko.
-Tak. Ale to tajemnicze jezioro. Nawet my o nim niewiele wiemy. Zawiera w sobie jakąś moc- odpowiedziała klaczka
-Suuuper... - uśmiechnąłem się szeroko
-Ani mi się myśl tego spróbować- usłyszałem głos Rossy
-Oj tam. Oj tam...
Ruszyliśmy za źrebakiem. Słuchałem wszystkiego z ciekawością. Potem doszliśmy do jakiegoś wzgórza, które pobłażliwie miało nazwę wzgórze pajacyka.
-Tu jest ekstra, a ja lubię góry- zamrugałem do Rossy
-Ta, teraz będziesz mi dzieci zwalał ze stoków- zażartowała
-A tam to co? Sami zjeżdżają kopytami po kamieniach. Nie wiem jak ty, ale ja id e- uśmiechnąłem się i wdrapałem się po skałach.
-On zawsze taki?- spytał klaczy mały źrebak.
Rossa tylko pokręciła głową, uśmiechnęła się szeroko i znowuż spojrzała na klaczkę.

<Rossa? Wena poszła papa...;_;>

Od Yamaray'a

CD Nemezis

Zauważyłem, że klacz trochę posmutniała. Czy powinienem spytać co się stało a może lepiej nie? Wodospad Dusz? Skoro jej podoba się to miejsce to musi być naprawdę piękne.
- Może się tam przejdziemy? - zaproponowałem, mówiąc delikatnie i spokojnie. Jestem tutaj nowy, nie znam jeszcze tych terenów. Miło by było pozwiedzać okolicę z kimś kto ją zna. Uśmiechnąłem się delikatnie, czekając na jej odpowiedź. Była dość nieśmiała i mówiła cicho, więc starałem się słuchać jej uważnie.
<Nemezis?>

wtorek, 18 lutego 2014

Od Rossy

C.D Qerida

Spojrzałam na ogiera.
- Zawsze jesteś ciekawy. - powiedziałam
- No wiem - odparł .
Zaśmiałam się. Szliśmy dalej.
- Ciekawe co będzie na końcu - powiedziałam
Spojrzał na mnie.
- No ciekawe. - odparł
Szliśmy coraz szybciej aż doszliśmy na sam koniec. Tam nic nie było. Podeszłam bliżej i nagle. Jakby coś spod ziemi wciągnęło nas na sam dół. Gdy "zjechaliśmy" na dół zobaczyliśmy mnóstwo źrebiąt. Zdziwiliśmy się. Nagle nas dostrzegły. Jeden ze źrebaków do nas podszedł
- Kim wy jesteście? - zapytał
- Ja jestem Rossa a to Qerido - przedstawiłam nas
Źrebak stał tak chwilę i nam się przyglądał.
- A skąd wy jesteście? Należycie do jakiegoś stada?
- Tak do Mysterious Valley - odparł Qerido
- Aaa! - powiedziała jakaś mała klaczka.
Pociągnęły nas ze sobą.
- Możemy wam ufać ? - zapytał jeden z maluchów.
- No raczej - odparłam
Uśmiechnęłam się do nich.
- Ale nie możecie tego nikomu powiedzieć tylko wy to będziecie widzieli jako jedyni. - rzekł
Te słowa mroziły krew w żyłach. Qerido jak zwykle zafascynowany. Kiedy weszliśmy kawałek dalej zobaczyliśmy to:



 Niby byliśmy pod ziemią a jednak. To było takie nie samowite. Po czym poszliśmy dalej. Doszliśmy tu :



- WOW! - powiedzieliśmy
Podeszłam do wody.
- Ta woda jest magiczna? - zapytał Qerido

< Qerido rozpisz się xD>

Od Havany

CD historii Dęblina

-Patrzcie. Następny słodzi. Tylko nie posłodź cebuli- zaśmiałam się
-Haha... Bardzo śmieszne- spojrzał z ironią w oku
-Kłus i już- postawiłam na swoim
-Jesteś uparta....
-Wiem- przerwałam mu.
-Havuniu.... Kochana Hav`uś. Proszę, ja cię bardzo proszę- spojrzał na mnie swoimi słodkim spojrzeniem
-Dobrze, ale pamiętaj, że robię to dla ciebie i, że to ostatni raz- pocałowałam go w policzek
-Dziękuję- uśmiechnął się dumnie
-To jakie masz wrażenia. Chciałeś zostać, więc słucham- zrobiłam w miarę śmieszną minę
-A czy wieczór spędzony z partnerką nie jest wrażeniem?
-Dla mnie wielkim- przytuliłam go
-A więc cały wieczór razem?- spojrzał na mnie pytająco
-A jak myślisz Dębliniu?- zachichotałam
-Myślę, że to będzie wspaniały wieczór- dotknął chrapami moją szyję
-To nie znaczy, że wieczór w spokoju- zaśmiałam się cicho

<Dęblin? Wena zwiała ;_;>

Od Qerida

CD historii Rossy

Szedłem za Rossą, ponieważ ścieżka jaskini była wąska, jak już to moja połówka by się tam wcisnęła.
-Ale tu ciemno- usłyszałem głos
-Jakby nie było ciemno i ciasno to by nie było frajdy- uśmiechnąłem się
-Mogłoby być chociaż trochę jaśniej i lżej- stwierdziła
-Masz moc ognia, więc z łatwością trochę rozjaśnisz drogę, a ja może powietrzem spróbuję przestawić te ściany skalne- spojrzałem na jedną ze ścian
-Ok- zgodziła się i po chwili w jaskini zrobiło się jaśniej.
Ja natomiast rozszerzyłem skalne bloki. Uśmiechnąłem się z zadowoleniem. Po nie całej minutce znaleźliśmy się w jakiejś grocie.
-Ładnie tu- usłyszałem głos klaczy
-Wszędzie gdzie idziemy jest ładnie. W ogóle nie znam miejsca żeby było nie ładnie- zamotałem się myślami
-Ale tu przyznaj, że jest ładnie- spojrzała w górę
-Tak, przyznaję. Chodźmy dalej, bo moja ciekawość nie daje mi spokoju- wyprzedziłem ją.

<Rossa?>