CD Yamaraya
Dyskretnie nastawiałam uszu w różne strony, by zlokalizować gdzie stoi mój rozmówca. Podniosłam głowę do nieba, udając, że przyglądam się chmurom, tak by nie dowiedział się dlaczego właściwie na niego nie patrzę...
-Nie wiem, po prostu... Wybrałam się na samotny spacer.- skłamałam cicho.
-Rozumiem.-odparł, jednak jakby niezbyt przekonany. -Pochmurno, prawda?- zagadnął.
Pochmurno? No cóż, moja zmyłka chyba jednak nie wypali... Niechętnie opuściłam głowę i zwróciłam ją w kierunku, z którego słyszałam ogiera. Słuch jeszcze nigdy mnie nie zawiódł, doskonale zastępował mi wzrok, niemniej jednak modliłam się, by ogier stał dokładnie w miejscu, do którego miałam zwrócony pysk.
-Taak... Pogoda nie dopisuje...-przytaknęłam.
Yamaray?
Obserwowałem klacz, zachowywała się nieco podejrzanie. Unikała spojrzenia, jakby się go bała? Ale dlaczego? Oczy są zwierciadłem duszy, tak mi mówił mój mędrzec, jeśli się zakochać to właśnie w nich. Uśmiechnąłem się do niej lekko, po czym zapytałem - Ładnie tutaj, prawda? - rozejrzałem się po okolicy. - Jakie jest twoje ulubione miejsce? - skierowałem łeb w jej kierunku. Poznaliśmy się właściwie przed chwilą, lecz czułem coś czego nie potrafię opisać, taką jakby przyjemną energię, coś jak promienie słońca, które delikatnie padają na ciało i sprawiają przyjemność swoim ciepłem. Może to jej żywioł? Może to ona właśnie sprawia, że mimo pochmurnego dnia czuję się jakby otulony ciepłym promykiem?
OdpowiedzUsuń