CD historii Dęblina
-Po pierwsze nie krzycz na mnie, chłopcze- zachichotałam- Po drugie nie nazywaj mnie kobietą. Po trzecie... tez cię kocham Dęblińciu- uśmiechnęłam się złośliwie
-O... jak miło Havciuś. Nazwałaś mnie chłopczem?- przekręcił głowę z ironicznym spojrzeniem
-I do tego głuchy- zaśmiałam się- Tak, nie mylisz się. I chłopcem, a nie chłopczem.
-No patrzcie ją. Coś ci nie pasuje- uśmiechnął się
-Nie, wszystko w porządku, słonko- odwróciłam dumnie głowę, a moja grzywa uderzyła Dęblina w twarz
-Patrzcie... co za duma. Widzisz, masz głuchego partnera- poszedł za mną
-Przecież sobie żartuję. Dla mnie jesteś inteligentnym, wysportowanym, silnym ogierem- pocałowałam go w policzek i ruszyłam dalej
-Teraz lepiej- uśmiechnął się zadawalająco
-Lubisz jak ktoś ci prawi komplementy? Tylko nie popadnij w samouwielbienie, bo ja cię z tego nie będę wyciągać- spojrzałam na niego.
-Oczywiście, że będziesz- odpowiedział z przekonaniem.
-Nigdy. przecież....- zatrzymałam się w słowie i spojrzałam za plecy ogiera
-Coś się stało?- spytał
-Dęblin? Spójrz tam- powiedziałam i wskazałam ruchem głowy miejsce.
Ogier odwrócił się, spoglądając. Zza drzewem było widać czyjeś sylwetki.
-Co to było?- spytał ze zdziwieniem.
-Nie wiem, ale to były chyba konie.
-Nasze?- odwrócił się w moją stronę
-Tego też nie wiem. Nie widziałam dokładnie- spojrzałam mu w oczy- Chodźmy na razie dalej- uśmiechnęłam się tak by napięcie spadło i ruszyłam w dalszą drogę.
<Dęblin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz