CD Oranii
Gdy usłyszałam to imię ''Deniver'' na nowo popłynęły we mnie wspomnienia. Wspomnienia piękne... I nie tylko. Niby nie było między nami kłótni jak między mną a Black Day'em, moim poprzednim partnerem ale.... on o mnie zapomniał. Całkowicie. W pewnym momencie nasze rozmowy ograniczały się do przywitania, pożegnania i czasem zagadania co do pogody. Ale w końcu i one całkowicie zanikły. Później on odszedł, nastała wojna i ja też poszłam w świat. A dalej....Było różnie. Uśmiechnęłam się na wspomnienie Stokrotki i Dylana, mojej dwójki kochanych źrebaków jak biegali zwiedzając świat. I jak Black Day przyglądał się im i czasem mnie przytulał. Ale.... w końcu... Przypomniało mi się jak on znikał. Znikał i powoli zaczął mnie ignorować jak to wcześniej Deniver.... A potem przytulał się do innej, to ją całował, ją pokochał. Ja przestałam istnieć dla niego. A potem.... powiedział tą prawdę. Raniącą prawdę i o parę bardziej bolesnych słów. Tamte wyzwiska. I moja reakcja. Zamknęłam oczy. Nie chcę o tym myśleć. To było i przeminęło. Stałam tak zamyślona, zapominając o Oranii która czekała na odpowiedź.
-Hallo, Lana? - spytała Orania, widząc, że coś długo nie odpowiadam
Obudziła mnie ze wspomnień.
-Ech... - nie wiedziałam co powiedzieć - Może nie mów na mnie Lana tylko Ruda, ok? Lana jest takie....nie pasujące do mnie - zmieniłam temat, starając się uśmiechnąć ale wyszedł mi tylko grymas.
-Eee...okej - lekko zdziwiona przytaknęła - Co jest z Deniverem?
-Nie wiem......- zaczęłam znowu szukać tematu abym nie musiała mówić nic na jego temat - Ładną mamy dzisiaj pogodę, prawda? - zapytałam się, patrząc w niebo.
Orania? Nawiedziła mnie wena, cud ^.^
Gdy usłyszałam to imię ''Deniver'' na nowo popłynęły we mnie wspomnienia. Wspomnienia piękne... I nie tylko. Niby nie było między nami kłótni jak między mną a Black Day'em, moim poprzednim partnerem ale.... on o mnie zapomniał. Całkowicie. W pewnym momencie nasze rozmowy ograniczały się do przywitania, pożegnania i czasem zagadania co do pogody. Ale w końcu i one całkowicie zanikły. Później on odszedł, nastała wojna i ja też poszłam w świat. A dalej....Było różnie. Uśmiechnęłam się na wspomnienie Stokrotki i Dylana, mojej dwójki kochanych źrebaków jak biegali zwiedzając świat. I jak Black Day przyglądał się im i czasem mnie przytulał. Ale.... w końcu... Przypomniało mi się jak on znikał. Znikał i powoli zaczął mnie ignorować jak to wcześniej Deniver.... A potem przytulał się do innej, to ją całował, ją pokochał. Ja przestałam istnieć dla niego. A potem.... powiedział tą prawdę. Raniącą prawdę i o parę bardziej bolesnych słów. Tamte wyzwiska. I moja reakcja. Zamknęłam oczy. Nie chcę o tym myśleć. To było i przeminęło. Stałam tak zamyślona, zapominając o Oranii która czekała na odpowiedź.
-Hallo, Lana? - spytała Orania, widząc, że coś długo nie odpowiadam
Obudziła mnie ze wspomnień.
-Ech... - nie wiedziałam co powiedzieć - Może nie mów na mnie Lana tylko Ruda, ok? Lana jest takie....nie pasujące do mnie - zmieniłam temat, starając się uśmiechnąć ale wyszedł mi tylko grymas.
-Eee...okej - lekko zdziwiona przytaknęła - Co jest z Deniverem?
-Nie wiem......- zaczęłam znowu szukać tematu abym nie musiała mówić nic na jego temat - Ładną mamy dzisiaj pogodę, prawda? - zapytałam się, patrząc w niebo.
Orania? Nawiedziła mnie wena, cud ^.^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz