czwartek, 31 lipca 2014

Od Havany

CD Jack`a

Zdziwiłam się tym co ogier powiedział, ale przyjęłam to ze spokojem. Nie wiem czemu wynurzył się, ale szanuję to. Kiwnęłam głową na znak zgodzenia się z decyzją Jack`a.
-Gra?- spytałam.
Uśmiechnął się lekko i ruszył w stronę powierzchni. Po chwili zrobiłam to co on. Wkrótce razem staliśmy pod drzewem, susząc się na słońcu.
-Ładnie tu. Zawsze lubiłam tu przebywać- zaczęłam rozmowę.
-Morze to fascynujące a zarazem niebezpieczne miejsce- dodał.
-Wiem. Miałam kiedyś przygodę z nim, ale raczej nie chcę zagłębiać się w to. Mogę cię o coś zapytać?- spojrzałam na niego.
-Zależy w jaki temat brniesz...- odwrócił głowę w moja stronę.
-Słyszałam, że żyłeś tam- wskazałam głową morze- Tam w głębi. Jak tam jest lub było?

<Jack?>

Od Balck Secret`a

CD Jennifer

Rozejrzałem się na boki i poczułem straszliwy ból nóg. Nie. Za żadne skarby nie zrobię z nimi kroku. Muszę odpocząć.
-Nie - stwierdziłem krótko.
Jennifer zerknęła na mnie ze złośliwością w oczach. Albo z łobuzerskim błyskiem.
-Lenisz się? - rzuciła
Pocwałowałem nagle przed siebie, jak wystrzelony z procy. Zaśmiałem się głośno i po chwili walnąłem w najbliższe drzewo.

Jennifer?

Od Anastazji

CD Harry`ego

Przystanęłam i cichym szeptem wyszeptałam, rozglądając się to na boki, to na niego..
-Nie mogę - wydusiłam, czując, jak rośnie mi gula w gardle. Okropne uczucie, nie mogące się z żadnym równać.
Dlaczego? - spojrzał na mnie, zdziwiony.
No właśnie, dlaczego? Tego sama nie wiedziałam. Po prostu nie mogłam. Nie z nim..
-Nie umiem tak dalej. Kocham Cię! - zawołałam nagle, niespodziewanie, nie wiedząc co dalej.

Harry?

Od Scolle

CD Jennifer

Też się cała trzęsłam, niczym galareta. Nie chciałam się nie bać, ale nie udawało się.
-Nic się nie dzieje, wszystko pod kontrolą - wyszeptałam - Pewnie była zamieszkała, tylko Ci się zdawało.
-Nie. - zaprzeczyła szybko Jennifer, spoglądając z przestrachem na mnie - Tu naprawdę ktoś mieszka.
Rozejrzałam się.
-Zwiewajmy! - wykrzyczałam

Jennifer?

Od Jack'a

CD Black Prince

Mój pysk wykrzywił szeroki uśmiech. Patrzyłem na rozłożonego na ziemi Prnca i radowałem się widząc jak próbuje złapać oddech. W przypływie rozbawienia stanąłem dęba i parsknąłem, gdy moje kopyta znów dotknęły ziemi.
- Lepiej wstawaj, bo cie robaki oblezą - zachichotałem i przekrzywiłem łeb.
- Ach tak? - spytał i podciął mi nogi.
Tak więc i ja wylądowałem na ziemi obok niego. Zarżałem radośnie dając upust rozbawieniu. Po chwili nawet zacząłem się tarzać po trawie.
- Niby gorąco, a jednak da się żyć - stwierdziłem - Tym bardziej jak ma ise wodne moce - dodałem z zadziornym uśmiechem.
Niebawem na nami spadł delikatny i ciepły deszczyk, choć na niebie nie było ani jednej chmurki. o tego woda spadała z nieba tylko nad nami, więc myślę, że Prince nie miał większych kłopotów ze zrozumieniem zajścia. Tym bardziej po moim komentarzu.

<Prince? Matulu, jakie ja głupoty juz plotę>

Od Jack'a

CD Havany

Pokręciłem łbem, gdy zauważyłem, że Havana płynie dalej. Zanurzyłem się w wodę z impetem godnym rakiety i bez nabierania powietrza. Nie było mi ono potrzebne.
- Nie rozpędzaj się tak - zaśmiałem się, a z mojego pysku wydobyła się mas bąbelków.
Niestety on anie będzie mi mogła odpowiedzieć chyba, że zna jakieś odpowiednie sztuczki. Przyśpieszyłem delikatnie i już po chwili się z nią zrównałem. Czułem jak woda mnie wypełnia, jak staje się jej nieoderwaną częścią. W moim domu istniały kiedyś opowieści na temat tych, co opuścili morze. Ponoć woda ciągnęła ich do siebie, śpiewała im i rozpraszała, gdy tylko była okazja. Natomiast jeśli dali się porwać wołaniom morza i choć na chwilę zanurzyli, nie potrafili juz wrócić na ląd. Morze zazdrośnie strzeże swoich mieszkańców. Teraz wiedziałem już, że to prawda. Czułem to każdą cząstką mojego jestestwa. Wynurzyłem się przed Havaną, choć byłbym zdolny do siedzenia pod wodą całe dnie. Musiałem to zrobić, bo inaczej nigdy nie wróciłbym na ląd.
Klacz także się wynurzyła z pytającym spojrzeniem. Odetchnąłem głęboko i posłałem jej jeden z moich najgłupszych uśmiechów.
- Przepraszam, że psuję zabawę. To dla mnie niebezpieczna, choć jakże wspaniała gra.

<Havana? *wymyślanie utrudnień, bo brak weny* Wiem, wiem, to głupie xD >

środa, 30 lipca 2014

Od Jennifer

C.D Black Secret'a

Spojrzałam na niego. Padł na ziemię niczym martwy. Westchnęłam cicho.
- Ci by się trening przydał. - powiedziałam.
Otworzył oczy.
- Za żadne skarby! - krzyknął.
Zaśmiałam się.
- No wiem, wiem... - odparłam cicho.
Spojrzałam na niebo, słońce się schowało za chmurami. Momentalnie zaczęło wiać. Przyjemny wiatr uderzył we mnie i rozszedł się po całym ciele. Po czym zniknął i poleciał dalej.
- Chodźmy gdzieś. - powiedziałam.

< Black Secret? Dasz radę? xd >

Od Harry`ego

C.D Anastazji

Dojrzałem że klacz co jakiś czas na mnie zerka. Było to bardzo przyjemne. Muszę przyznać, że zacząłem coś do niej czuć. Nie zwykłą przyjaźń. Tylko coś większego. Może to tylko zauroczenie które za kilka dni przejdzie? Nie wiem. To jest bardzo ciężkie to określenia. Czy to prawdziwa miłość, czy zwykłe zauroczenie które może szybko prysnąć? Nigdy się nie dowiem. Nagle klacz się zatrzymała, ja także to zrobiłem reagując na ostatni moment. Gdybym się nie zorientował to pewnie bym na nią wpadł. Patrzyłem na Anastazję pytającym wzrokiem.
- Co jest? - zapytałem wreszcie.
- Nic. - odparła cicho.
Niestety most był dość wąski, więc nie mogłem iść tuż obok niej. Czułem się jakby ten most nie miał końca, że przez całe życie miałbym przez niego iść. Nagle gdzieś dotarliśmy. Tylko pytanie gdzie? Wyglądało tak:
 
 Stanęliśmy obok siebie.
- Idziemy dalej? - spytałem

< Anastazja?>

Od Jennifer

C.D Scolle

Klacz się zerwała i zaczęła galopem biec przed siebie. W końcu sama ruszyłam za nią, gdy biegłyśmy kopyto w kopyto dotarłyśmy do jakiejś jaskini. Na pewno nie była to jaskinia zwykłego konia, a w szczególności ta jaskinia była przez kogoś zamieszkana. Na takim odludziu? Przecież ta jaskini była cały czas wolna. Co jest?!
- Scolle... - zaczęłam.
Spojrzała na mnie przerażona.
- Ta jaskinia jest zamieszkana, a zawsze była pusta. - powiedziałam z trwogą w głosie.
No co ja miałam poradzić? Strach opętał bezwładnie moje ciało, czułam się jakbym była sparaliżowana. Nieprzyjemne ciarki przechodziły po moich plecach...

< Scolle?;o >

Od Balck Secret`a

CD Jennifer

Dyszałem ciężko, a siostra rozkoszowała się tym widokiem. Zmęczyłem się i nie ukrywałem tego, jak najgorszej tajemnicy.
-Tak - wysapałem - Udowodniłaś mi to.
Podniosła dumnie głowę.
-To co, dalej trenujemy? - spytała złośliwie
Nie była ani trochę zmachana.
Chciałem ruszyć galopem, ale moje serce nie wytrzymało. Padłem jak martwy na ziemie.
Rzecz jasna, martwy nie byłem, ale po takim wysiłku długo się nie pozbieram.

Jennifer?

Od Anastazji

CD Harry`ego

Spojrzałam na niego, albo bardziej błądziłam wzrokiem od jego przepięknych chrap po dumne, roześmiane oczy. I stało się. Błyskawicznie pojęłam w lot co się stało ze mną. Zechciałam spoglądać na niego częściej.
I stał się kimś więcej, niż tylko przyjacielem.
Zakochałam się w nim bez pamięci...
-I jak tam? - przerwał milczenie Harry
-Dobrze - wykrztusiłam, i wróciłam do rozmyślania.
Co robić?

Harry? ^^

Od Scolle

CD Jennifer

Rozejrzałam się. Podejrzenia Jennifer okazały się słuszne. Ktoś oprócz nas tu był. Śledził nasz najmniejszy ruch. Obserwował, jakby tylko czekał na moment... Znów się poniosłam wyobraźni. Kto to? Wilk, człowiek, koń? Czy inne zwierzę? Zadrżałam na całym ciele.
-E, zdaje Ci się - stwierdziłam, nie chcąc się wystraszyć.
Jednakże, gdy nagle zawył zimny wiatr i słońce zgasło zaczęłam cała drżeć. Co się tutaj dzieje?
-Scolle? - spytała Jennifer - Wszystko dobrze?
Pokręciłam głową.
-Zwiewajmy! - wrzasnęłam, czując jakąś siłę na sobie...

Jennifer?

Od Jennifer

C.D Black Secret'a

Spojrzałam na brata, westchnęłam.
- No nawet, nawet. - odparłam.
Odwróciłam się od ogiera.
- No to idziemy na trening. - powiedział.
- O nie chce mi się. - wyburczałam.
- No chodź leniuchu jeden! - krzyknął.
Spojrzałam na niego. Ja leniuch?! Ja mu pokażę! Zaczęłam biec przed siebie... Nie zważałam czy mnie dogoni. Gdzieś przy granicy stada się zatrzymałam. Po kilku minutach przybiegł mój bracki.
- Nie jestem leniuchem. - wyburczałam.

< Black Secret?>

Od Harry`ego

C.D Anastazji.

Spojrzałem na nią.
- Nie wiem. - odparłem tajemniczo.
Posłałem jej tajemniczy uśmiech. Odwzajemniła go.
- No to co, idziemy? - zapytałem.
- Tak! - odparła podekscytowana.
Ruszyliśmy przed siebie...
***
Gdy dotarliśmy na miejsce, na most najpierw weszła Anastazja, potem ja. Szliśmy dość ostrożnie. Co ja gadam? Szliśmy sobie normalnie, jakby to był zwykły most...

< Anastazja?>

Od Jennifer

C.D Scolle

Spojrzałam na nią i się zaśmiałam.
- Jasne. - odparłam wystawiając jej język.
Klacz posłała tajemniczy uśmieszek, co jeszcze bardziej mnie rozśmieszyło. W końcu gdy już się całkowicie ogarnęłam spojrzałam na nią.
- To gdzie dzisiaj jeszcze idziemy? - spytałam.
- Nie wiem, zobaczy się. - odparła.
Kiwnęłam głową na znak 'okey'. Po czym odwróciłam się. Ujrzałam kogoś, jakby obserwował nasz każdy ruch...
- Czy mi się zdaje czy ktoś nas obserwuje? - zapytałam.

< Scolle?>

Od Wanderera

Otaczała mnie pustka. Stoję ze zwieszonym łbem, ciężko oddycham ze zmęczenia całym życiem. Nie zostało nic, co mógłbym powtórzyć. A ostatnia wiadomość uderzyła mnie.
Wiatr przyniósł mi niepokojącą wiadomość. Mam brata, o którym nic nie wiem. Szuka mnie, pośród niedostatku.
Nie wiem co robić. Ptaki zaś powiedziały mi gdzie on jest. To tak niedaleko...
Wyjść mu na spotkanie, całkowicie nieznanemu koniowi? Czy ukryć się i uciekać od więzów krwi?
Podjąłem decyzję.
Znajdę go.
Wyruszyłem do alfy. Wytłumaczyłem jej o co chodzi.Zgodziła się, jednakże kazała mi obiecać, że wrócę. Odkąd uratowałem stado przed epidemią, stałem się dla nich ważniejszy.
I ruszyłem... Poza tereny stada...

CDN.

Od Scolle

CD Black Prince

-Zima - powiedziałam z przekonaniem w głosie - Powiedz mi, czy jest coś piękniejszego od białego puchu, zalegającego na ziemi, w który można skoczyć, wytarzać się i ochłodzić? Wtedy doprawdy żałuję, że liczę sobie już 7 lat. Chciałabym być na nowo małą klaczką, cofnąć czas...- rozmarzyłam się, myśląc ze smutkiem o pięknym dzieciństwie.
Black Prince westchnął i odpowiedział:
-Ale się nie da. Może i szkoda, ale tej sztuki nikt nie umie, chyba, że jakiś wykwalifikowany magik.
Pokiwałam głową w zamyśleniu.
-Ale wiosnę też darzę sympatią. I jesień też.. Jednak nie znoszę lata. Zawsze źle znosiłam upały - stwierdziłam, czując lepki pot na całym ciele, a także nieznośny ból głowy.

Black Prince?

Od Heaven

CD historii Pride

Właśnie przegryzałam swoje śniadanie- co prawda sucha trawa nie była zbyt smaczna, ale dało radę- a tu nagle usłyszałam czyiś głos. Dziwnie mi znajomy. Natychmiastowo podniosłam głowę. W moja stronę zbliżała się siwa klacz. Pride...
-Hej. A jak widać? Jem właśnie śniadanie, a ty mi przerywasz- uśmiechnęłam się złośliwie, drocząc się z nią.
-Wstałaś lewą nogą czy co?- obsypała mnie ironią.
-Nie, głodna jestem i do tego zmęczona. W moich zwyczajach nie ma pojęcia wstawania o 07:00 rano- znów pochyliłam się nad kępką trawy.
-Dobra trawa jest na Mglistej Polanie. Zawsze zielona, polecam- posłała mi ciepły uśmiech.
-A ty reklama czy co? Wynajęli cię?- zachichotałam.
Klacz zrobiła przekorną minę i pokazała mi język. Oczywiście nie byłam jej dłużna i również odwzajemniłam ten gest.
-To czemu wstałaś tak wcześnie?- spytała zdziwiona.
-Jakby to było nieoczywiste. SŁOŃCE...- dokładnie podkreśliłam to słowo.
-Nie lubisz słońca?- spytała
-Nie  oto chodzi. Po porostu gdy już przesadza z tym świeceniem, doprawia mnie o zawroty głowy- przewróciłam oczami.
Pride zachichotała cicho, a ja jej posłałam kolejne wredne spojrzenie, po czym wyczarowałam wokół mnie śnieg, który i tak po chwili stopniał, dając tylko a chwilę chłód.

<Pride?>

Od Havany

CD Jack`a

Odwzajemniłam uśmiech. Uświadomiłam sobie, że woda sięga mi już do szyi, a fale przymywają grzywę. Odwróciłam głowę i spojrzałam daleko w horyzont, napełniając się słona bryzą morską. Nie uszło bez drobnego napicia się solonki, co uruchomiła kaszel. Jack śmiał się z mojej nieporadności w wodzie, ale to nie dziwne. Nie byłam przyzwyczajona tak jak on. Nie żyłam pod wodą.
-A byłeś kiedyś w chmurach?- spytałam i automatycznie odwróciłam głowę w jego stronę.
Patrzył na mnie jak na wariatkę, mówiąc jakby w myślach- ,,A jak myślisz? Przecież nie ma skrzydeł". Zachichotałam pod nosem, widząc jego minę i ten bystry wzrok.
-Widzisz... Ja byłam, kiedyś- przybrałam dumna postawę.
-Jak?- spytał i podszedł do mnie.
-Mam moc telepatii. Mogę podnosić wszystko i wszystkich. Nawet tam gdzie chmury są. Słyszę myśli wszystkiego i wszystkich, ale spokojnie, nie czytam ci w głowie- zaśmiałam się cicho.
-Jak tam jest? Tam w górze?- zapytał z zaciekawieniem.
-Fajnie.
-Tylko fajnie?- posłał kolejny ciepły uśmiech.
-No wiesz... Chodzisz dosłownie po chmurach, wiec źle nie może być- spojrzałam na dno i zanurzyłam się w wodzie.
Otworzyłam oczy. Jack jeszcze stał na powierzchni, wpatrując się w wodę i chyba czekał aż się wynurzę. Uśmiechnęłam się sama do siebie i popłynęłam dalej.

<Jack?>

Od Black Prince

CD Jack'a

 Ruszyłem za Jack'iem bez wahania.
- Dobry pomysł - rzuciłem jeszcze - Ale jestem ciekawy, czy mnie prześcigniesz...
Przyspieszyłem i już po chwili wyprzedziłem ogiera, śmiejąc się. Jednak mój towarzysz nie dał tak łatwo za wygraną. Również zwiększył tempo biegu i przesz chwilę biegliśmy koło siebie, co chwilę na siebie zerkając. W końcu przystanąłem nieco zmęczony
- Za... gorąco... - wydyszałem - na... biegi...
Przewróciłem oczami i na wznak upadłem na zieloną, miękką trawę. Po chwili zauważyłem nad sobą pysk Jack'a zaśmiewającego się ze mnie.
- Tak, śmiej się, śmiej, ale nie ujdzie ci to na sucho. Niech tylko trochę odpocznę... - prychnąłem.

 (Jack?)

Od Pride

Gdy się obudziłam, promyki słońca wpadały do mojej jaskini, oświetlając ją. Uśmiechnęłam się do siebie. Może i nie było przy mnie Kamy, ale przecież miałam przed sobą jeszcze całe życie! Wstałam i od razu wyszłam przed jaskinię. Słońce, mimo dość wczesnej pory, grzało. Ruszyłam powolnym kłusem, gdy z dala zauważyłam sylwetkę konia. Gdy podbiegłam bliżej, okazało się, że to Heaven.
- Hej - uśmiechnęłam się - Co tam u ciebie?

 (Heaven? jakoś wena zwiała)

Od Pride

CD

 W końcu dotarłam do stada. Oczywiście, od razu ruszyłam w kierunku jaskini Vita. Jednak po drodze co jakiś czas zamieniłam słówka z jakimś koniem. W końcu jeden mi powiedział:
- Tamiza odeszła, Dęblin też. Jack i Havana są zrozpaczeni, zresztą nie tylko oni. Brakuje zbyt wielu ważnych dla stada koni...
Zrozpaczona pognałam jeszcze szybciej w odpowiednim kierunku. Jednak gdy dotarłam już na miejsce w jaskini ujrzałam tylko Mocce. Nie było Vita
- Hej, Mocca - uśmiechnęłam się lekko, wsuwając pysk do jaskini
- O, cześć Pride - klacz nawet się nie uśmiechnęłam - długo cię nie było...
Kiwnęłam pyskiem, potakując
- Wiele się zmieniło... - dodałam - podobno...
Zaczęłam się rozglądać dookoła.
- Mocca... gdzie jest Vito? - spytałam w końcu, zaczynając mieć obawy.

 (Mocca?)

wtorek, 29 lipca 2014

Od Jack'a

CD Black Prince

Westchnąłem ciężko, myśląc nad jego słowami. Wiedziałem, że ma rację. Dało się wyczuć, że głęboko wierzy w swoje słowa.
- Ale czemu? - wyszeptałem.
Myśl, że codziennie będę budził się z tęsknotą i świadomością przegranej była wielką torturą. Ciężko było mi też uwierzyć, że nauczę się żyć z tym cierpieniem. Mimo wszystko, nie chciałem obciążać tymi zmartwieniami mojego towarzysza. Westchnąłem ciężko.
- To chodźmy przed siebie. Gdzie nas kopyta poniosą - odezwałem się w końcu.
Wtem ruszyłem przed siebie. Nie odwróciłem się do Princa, byłem pewien że i tak za mną ruszy.

<Prince? Moja wena chyba się jeszcze nie obudziła >

Od Jack'a

CD Havany

Wysłuchałem jej uważnie i ze spokojem. Jednakże dalej nie uważałem się za godnego stanowiska Bety.
Uśmiechnąłem się delikatnie i stanąłem dęba. Następnie z impetem i nie bez głośnego rżenia cisnąłem kopyta w dół. Woda rozprysnęła sie na wszystkie strony, a ja pokręciłem radośnie łbem.
- Ja i woda to jedno pani Alfo. Nie muszę do niej wchodzić by ją czuć. Wystarczy, że patrzę. Woda wie, że patrzę. To niesamowita więź - posłałem jej przekorny uśmiech.
Klacz parsknęła rozbawiona i pokręciła łbem z dezaprobatą. Woda opływała jej pęciny i zdawał się zaciągać Havanę coraz głębiej.
- No dalej! - krzyknąłem siląc sie na radość - Kto tu nie wchodzi do wody?
Sam wszedłem już dość głęboko by nie dotykać dna. W wodzie poczułem się wreszcie dobrze. Ogarnęła mnie pierwotna radość związana z żywiołem. Wróciły wspomnienia z czasów, gdy mieszkałem pod powierzchnią. Głęboko i daleko stąd. Powiew wiatru z północy przyniósł słony zapach morza. Przymrużyłem oczy i zatrzymałem się w miejscu.
- Nigdzie nie poczujesz się tak dobrze jak nad wodą - dodałem i uśmiechnąłem się delikatnie do klaczy.

<Havana? xD Aż za bardzo>

poniedziałek, 28 lipca 2014

Od Black Prince

CD opowiadania Scolle
Zwolniłem nieco, zaskoczony tym pytaniem.
- Szczerze mówiąc... - zacząłem, po chwili zastanowienia - nie wiem. Ale chyba wiosna jest najpiękniejszą z pór roku, tylko zima może z nią konkurować. Jesień owszem, pierwsze parę tygodni są śliczne, ładne i ciepłe, ale potem jest zimno, brzydko, ponuro... A w lato z kolei jest za gorąco, często są też burze. Wtedy na nic nie ma się ochoty. Zima jest piękna. Podobno "słodko" wypadam na tle śniegu - zaśmiałem się, a Scolle po chwili dołączyła do mnie - A w wiosnę wszystko się budzi. Jest zielono, wesoło, no i wtedy zawsze mam mnóstwo energii... - skończyłem swoją wypowiedź szeroki uśmiechem - A ty, jaką lubisz najbardziej?
(Scolle?)

Od Havany

CD historii Veie

Spojrzałam z zaciekawieniem na klacz. Wydawała się dosyć zagubiona.
-Wdowie Wzgórze to odpowiednie miejsce na przemyślenia- zaczęłam rozmowę- Pewnie niedawno dołączyłaś.
-Tak. Dokładnie to wczoraj. Ładnie tu. Już w dali wyczułam, że musi tu być w miarę spokojnie- spojrzała na widoczne troszeczkę wyżej od nas, chmury.
-Jestem Havana, alfa stada- z przyzwyczajenia, przedstawiłam się klaczy.
-Veie- odpowiedziała krótko.
-Oprowadzę cię po terenach stada, a ty mi powiesz, które ci się najbardziej podobają- posłałam jej ciepły uśmiech- Daleko przeszłaś, że się tu znalazłaś. Pewnie zmęczona?
-Tak, trochę, ale to i tak nie przeszkadza w małym spacerze- odpowiedziała dziarsko, bardzo pewnie.
-Podobno znasz tu jakiegoś konia z stada?- spytałam, odwracając głowę w stronę chmur.
Klacz spojrzała na mnie zarazem pytająco jak i tajemniczo.

<Veie?>


Od Black Prince

CD opowiadania Jack'a

- Tsaaa - uśmiechnąłem się - Ale, zdążyłem się już przyzwyczaić, że jestem potępiony i znienawidzony. Uwierz mi, ból nie zniknie, tak samo jak wspomnienia, ale w końcu nauczysz się z tym żyć. - zamknąłem oczy, czując lekki wiaterek na pysku - Idziemy gdzieś? Gdziekolwiek. Nienawidzę stać w miejscu.
Uśmiechnąłem się, do niego. Wiedziałem, że boli, ale nic na to poradzić nie mogłem. Każdy musi przejść takie chwile. Nawet najpotężniejsza istota na ziemi. Każdy

 (Jack? wena mnie zostawiła w polsce, a sama wyjechała do Egiptu )

Od Tyriona

CD. Rossy

Byłem szczęśliwy na jej widok ale również rozdarty. Odkąd zacząłem kryć się z uczuciem jakim ją darzę, nawet przed samym sobą, czułem jakbym to sam siebie niszczył. Tamtego nie umiałem zniszczyć. Uczucie płonęło do niej i wielokrotnie śniło mi się we śnie, że nie wytrzymałem. I że powiedziałem jej co czuję. I śniło mi się jej zdziwienie i świadomość, że ona mnie nie kocha. Że jestem tylko dla niej przyjacielem.
-Cześć - przywitałem ją, bez cienia uśmiechu.
Zauważyła mój trochę zły humor.
-Co jest? - zapytała się
Otrząsnąłem się z myśli. Na razie jestem tutaj. Nic nie jest ważne, gdy się przebywa obok kogoś kogo się kocha. Tego nie mogłem już ukryć.
-Nic ważnego. - powiedziałem, siląc się na uśmiech - A u Ciebie jak samopoczucie? Wyspałaś się? A może na rozerwanie się, trochu pobiegamy?

Rossa?

Od Niebieskiej

CD. Tajmira

Nie odzywaliśmy się długi czas. Ta cisza zdawała się na mnie ciążyć jak nieznośna mucha. Zaś na nim... Chyba nie. Rzeczywiście, jest małomówny, tak jak i o nim słyszałam. Jednak wiedziałam, że Ci milczący, mają zazwyczaj najwięcej do powiedzenia.
Skoro ja zagadnęłam go pierwsza, powinnam kontynuować temat?
-Jesteś synem Sorrela, prawda? - spytałam, licząc w duchu, że tym razem się nie przejęzyczę.
Rzucił mi szybkie spojrzenie.
-Tak - rzucił ostro, po czym uderzył kopytem o ziemię. Wydawał się być zły, że zaczęłam ten temat.
-Przykro mi bardzo z powodu śmierci Twojej matki. Musisz mieć ciężkie życie, taki tu jesteś sam...- wyrwało mi się mimowolnie.
Chyba był bardzo zdenerwowany, z powodu, że zaczęłam temat rodzinny. Jednakże, nie miałam na to wpływu.
-Nie lubię jak mi współczują - powiedział, z uporem wpatrując się w jeden punkt.
-Rozumiem. - pokiwałam głową - Chciałam powiedzieć tylko, że rozumiem co czujesz...

Tajmir?

Od Rossy

C.D Tyriona

Uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił gest. Jezu czy to naprawdę jest możliwe abym do niego coś poczuła? Może to tylko przewiewne uczucie, które jutro zniknie... A może coś trwałego które pozostanie na długo? W sumie to nie mam pojęcia co to jest. Nim się obejrzałam zapadł wieczór. Ogier odprowadził mnie pod samą jaskinię.
 - Spotkamy się jutro? - zapytałam cicho.
Tyrion nie wiem na co patrzył, ale gdy przeniósł na mnie wzrok uśmiechnął się.
- Pożyjemy, zobaczymy. - odparł.
 - No to... Dobranoc. - powiedziałam.
 - Dobranoc. - odparł i pognał do swej jaskini.
 Nie mieszkał daleko ode mnie. Więc jakiś plus jest. Zwróciłam się do swojego posłania, położyłam się i usnęłam.
*
 Przebudziłam się następnego dnia. Czułam się jak nowo narodzona. Czyżby z faktu, że może dzisiaj znowu go spotkam? Sama nie wiem. Wyszłam z jaskini i poszłam do doliny. Gdy tam dotarłam, zaczęłam skubać jakże przepyszną trawę. Słońce nie dawało spokoju i mocno grzało. Kilka kropel potu zaczęło spływać z mojego ciała. Usłyszałam tupot kopyt, Oczywiście się odwróciłam. I kogo mogłam ujrzeć? Był to Tyrion. Uśmiech sam wpadł na moje usta. 
 - Cześć. - powiedziałam.

 <Tyrion? Troszkę się rozpisałam nie za dużo ale lepsze to niż w ogóle. :3 >

Od Scolle

CD. Tyriona

Słysząc tak ostre słowa, z ust mojego syna... straciłam całą radość życia, którą zyskałam po tamtych dniach. Nienawidził mnie. Te słowa zraniły mnie do głębi. Powiedział, że zniszczyłam jego życie. A przecież to ja, nikt inny mu je właśnie dał. Nienawidzi mnie, uważa, że jestem tu z litości. W tamtej chwili miałam ochotę przepaść i nigdy się nigdzie nie pojawiać.
-Synku.... - zaczęłam - Rozumiem, że możesz się mnie czepiać... Proszę bardzo! Ale nie zapomnij, o tym, że Cię kocham. Jesteś dla mnie bardzo ważny i tu wagi nie ma, czy mnie nienawidzisz, czy zostawiłam Slayer'a. Musisz zrozumieć, że miłość nie zawsze jest trwała. - dodałam z powagą - Pamiętaj, zawsze możesz na mnie polegać. 
Odwróciłam się i odeszłam.

Od Tyriona

CD. Scolle

Ha! Przypomniało jej się o mnie? Żal się jej zrobiło? A co z ojcem? Założę się, że z tą litością przyszła tylko do mnie. Coś się stało, że przylazła do mnie i mnie przeprasza. Nie wierzę, aby tak po prostu postanowiła mnie przeprosić. Ale jedno jest pewne; nigdy jej tego nie wybaczę. Potrząsnąłem głową, dumnie wypiąłem pierś i spojrzałem jej w oczy. Miała błagalne spojrzenie. Zaś moje oczy były pełne nienawiści.
-I co sobie myślisz? No co? No co? - mój głos aż drżał od niepohamowanej pasji - Co się stało, że nagle sobie o mnie przypomniałaś? Co z moim tatą? Przyszłaś tylko do mnie, chcąc wszystko naprawić? Nie licz na to, że Ci wybaczę. Nienawidzę Cię za wszystko. Jeśli przyszłaś tu z nadzieją, że Ci wybaczę to się grubo pomyliłaś. Nigdy tego nie zrobię. Zniszczyłaś całe moje życie. Mój piękny świat zawalił się. I teraz masz czelność tu przyłazić i błagać o wybaczenie? Zniszczyłaś mój świat. Nienawidzę Cię. Nie masz prawa nazywać mnie swoim synem. - wykrzyczałem jej te słowa prosto w twarz.
Nienawidziłem jej i w tamtej chwili, i w następnych nie żałowałem swoich ostrych słów. 

Scolle?

Od Scolle

Wiedząc, że to co było między mną, a moim byłym partnerem nie jest już do odbudowania, postanowiłam przynajmniej przeprosić syna. To nie jego wina, że trafiłam ofiarą uczucia, które się skończyło. Nie jego wina, że jego tata się tak okrutnie załamał, gdy rzuciłam ich w ślepy los. To też nie jego wina, że siostra odeszła ze stada. To moja wina! Moja okropna wina, której sobie nie wybaczę.
Znalazłam go w Woskowym Lesie. Stał, zatopiony w myślach i przyglądał się okolicy. Nagle dostrzegł mnie. Znieruchomiał. Oczy mu się nagle zmieniły. Zamigotały niebezpiecznie i wydawały się ciskać gromy w moim kierunku.
-Tyrion! - mój głos się załamał, gdy wymówiłam jego imię - Synku! Przepraszam Cię za to, co zrobiłam. Kocham Cię nadal, bo przecież jesteś moim synem. Mam nadzieję, że mi wybaczysz - uśmiechnęłam się do niego.

Tyrion?

Od Scolle

CD. Black Prince

Szczęście. A jednak ono istnieje. Po tamtej kłótni ze Slayerem... Tak, to była moja wina, wiem. Cóż ja poradzę na to co zrobiłam? Teraz jest za późno. 
Ale szczęście istnieje. Poznałam miłą klacz, a teraz może i miłego ogiera. A jednak ten gatunek jeszcze istnieje.
Galopując zapomniałam o przeszłości. Byłam szczęśliwa, żyjąc w teraźniejszości.
-Myślę, że niedługo będziemy - uśmiechnęłam się do mojego towarzysza po czym zaciekawiona spytałam - Jaką najbardziej lubisz porę roku?

Black Prince? Mocno naciągane opowiadanie mi wyszło ;_;

Od Veie

Spacerowałam, zaciekawiona okolicą. Od chwili, gdy się pojawiłam na tym terenie wyczuwałam magię, nawet w powietrzu, jakim tak naiwnie oddychałam. Oddychać naiwnie, licząc, że będzie lepiej. Wierutne kłamstwo, powtarzane przez wszystkich. Liczenie, że następny dzień będzie lepszy.
Taa! Dobre mi sobie. Każdy wie, że życie jest przewrotne. Może być dobrze a po chwili wszystko się sypnie. Znam uczucie zawodu aż za dobrze. Może dlatego, boję się innym ufać.
-Dzień dobry. - usłyszałam za sobą zmęczony życiem głos.
Odwróciłam się. Dostrzegłam siwą klacz.
-Witaj - przywitałam ją, z nieśmiałością w głosie - Przede mną stała klacz, która nie wydawała się być stara. Wręcz przeciwnie; nie była całkowicie siwa. To raczej na szarej sierści widać było przebłyski białego.
-Kim jesteś i czego tu szukasz? - spytała
-Schronienia, a nazywam się Veie. - dodałam nieśmiało

Havana, dokończysz?

Od Tyriona

CD. Filjan

Rozejrzałem się po okolicy, zbyt wiele nie oczekując. Jednakże widok jaki dostrzegły moje oczy zamurował mnie. Przez chwilę nie mogłem wymówić ani słowa. Filjan przyglądała się mojej, pewnie, zabawnej minie.
-I jak Ci się podoba? - spytała, czekając na moją odpowiedź
A ja stałem dalej jak pacan, rozglądając się dookoła. Podoba? Tu jest absolutnie-przepięknie-i-cudownie! Nie ma słowa na ziemi, jakie mogło by to nazwać.
Mała, zimna rzeczka płynęła powoli i przyjemnie szumiała. Kamyki zaś leżały w niej niczym schodki, albo bardziej kładki, po których można przejść na drugi brzeg.
-To jest absolutnie-przepiękne-najładniejsze-i-najcudowniejsze miejsce jakie kiedykolwiek widziałem! - zawołałem, albo bardziej wydukałem, nie mogąc przestać być zafascynowanym.

Filjan?

Od Havany

CD Jack`a

Uśmiechnęłam się delikatnie. Widocznie on wszystko rozumiał. Dobrze z kimś takim pogadać.
-Tak. Jakoś rzeczywiście nigdy nie rozmawialiśmy. Zresztą w stadzie rozmawiałam tylko z kilkoma osobami. Ale to chyba nie dziwne. Cieszę się, że inni mają dobre kontakty ze sobą. A wracając do tego co powiedziałeś to myślę, że nie mieliśmy kiedy porozmawiać- powiedziałam spokojnym tonem.
-Może i tak. Nie wiadomo. Po prostu siebie nie widzieliśmy- odparł.
-Przyjaciel Dęblina i mnie nawet nie znał. Hmm...- zażartowałam sobie, próbując trochę sama siebie rozweselić- Jack... Wiesz czemu Dęblin wybrał cię na Betę?- spytałam, kierując wzrok na niego.
Spojrzał pytająco na mnie.
-Ponieważ ufał ci i ja również. Już w poprzednim stadzie, o którym ja nic nie wiem, ale mój partner opowiadał mi o nim i o tobie. Wybraliśmy cię, ponieważ pokazałeś, że potrafisz kierować stadem i gdyby teraz zabrakło mnie to zostałbyś sam i jestem pewna, że dałbyś radę. A o przeszłości zapomnij. Nikt nie powinien cię sądzić za to co ty bardzo dobrze wiesz, a oni nie. Uważam, że jesteś odpowiedni na to stanowisko- posłałam mu ciepłu uśmiech- To jak? Wchodzisz do wody czy stoisz i będziesz się w nią wpatrywał... Hm?
Zatopiłam nogi w zimnej wodzie.

<Jack? Takie to wzruszające ;) xd >

Od Filjan

CD opowiadania Tyriona

 Uśmiechnęłam się. Był to mój pierwszy szczery uśmiech od tak dawna. Czułam jakby Tyrion dał mi w prezencie pudełko nowych kredek, którymi mogę teraz pokolorować swój świat.
 - Dziękuje. Ty na mnie też. - powiedziałam i rozejrzałam się po okolicy. Byliśmy blisko pewnego miejsca, które pokazałam kiedyś Castielowi. Miałam nadzieję, że po nieudanym początku z Tyrionem, może uda nam się zaprzyjaźnić. Mam nadzieję...
 - Wiesz, pokażę Ci pewne fajne miejsce. - rzuciłam tajemniczo i ruszyłam w stronę miejsca, które od pewnego czasu było moją samotnią. W drodze zaczęłam o nim opowiadać:
 - To miejsce w bardziej zielonej części Doliny Rozmów. Miejsce jest związane z rzeką, która idzie przez całą dolinę i... - nabrałam głośno powietrza. Od dawna z kimś tak nie rozmawiałam. Czułam się wreszcie...szczęśliwa. 
- Nie zapowietrzaj się tak. - rzucił ironiczną uwagę ze śmichem Tyrion.
- Okej, okej... To tu - powiedziałam

 (Tyrion? Brak pomysłu...)

Od Jack'a

CD Black Prince

Milczałem. Nie chciałem naciskać, choć oczywiście ciekawość od zawsze była nękająca mnie przypadłością. Prince mi coś wyznał, może nawet przypadkowo. Nie powinienem drążyć tematu jeśli on tego nie chce.
- Miłość jest okrutna - rzekłem tylko wymijająco.
Z doświadczenia wiedziałem, że uczucia nikogo nie oszczędzają, a jeśli już chcą zebrać swe żniwo, to są bezlitosne. Za wiele razy tego doświadczyłem. Za często. Dlatego rozumiałem mojego towarzysza. Nie każdemu warto opowiadać swoją historię.
- A problemy nie ominą nikogo. Nawet tych radosnych. Niektórzy po prostu umieją dobrze grać. Ale każdy ma problemy - wydukałem jeszcze.

<Prince? Eeeee.... brak weny? Żałośnie mi to wyszło xD >

Od Jack'a

CD Rossy

Niesamowite, że znam ją tak dobrze. Imię jej wybranka odgadłem za drugim podejściem.
- Opowiadaj. Chcę wiedzieć wszystko - powiedziałem z przebiegłym uśmiechem - Albo wybiorę się do niego.
Rossa zrobiła urażoną minę i zarzuciła grzywą.
- Nie strój focha. Miłość to piękna rzecz - mrugnąłem do niej.
Tylko trzeba mieć dobre podejście - dodałem w duchu.
Nie nadawałem się na przykład i doradcę w tych sprawach. Moja miłosna historia wydawała się raczej jakimś żenującym romansem bez happy endu.
-  Oj opowiadaj. Ojcu możesz powiedzieć.

<Rossa? xD >

Od Black Prince

CD Jack'a

 Uśmiechnąłem się
- Że też doszło do tego, że nagle zaczynam pocieszać innych... - stwierdziłem - Nie chodzi o to, że żałuję, ale kiedyś myślałem, że na świecie nie ma żadnych problemów, a ci którzy mają je, nie potrafią cieszyć się życiem - pokręciłem pyskiem z rozbawieniem - A teraz, proszę! Rozumiem ciebie tylko dlatego, że przeszedłem przez podobne piekło - uciąłem, czując, że jednak powiedziałem za dużo, napotykając pytające spojrzenie ogiera - Też miałem partnerkę - w końcu wyszeptałem, po chwili ciszy.

 (Jack?)

Od Black Prince

CD opowiadania Scolle

- Okey - ruszyłem kłusem w kierunku, jak mi się zdawało, Woskowego Lasu
- Ej, ekspercie! - zawołała za mną Scolle - Nie w tę stronę
Podniosłem uszy, odwracając się.
- Aaaa, no tak wiedziałem. Tylko cie tak sprawdzałem - odparłem ruszając już w dobrym kierunku - Może jednak ty prowadź
Klacz zaśmiała się i, wcześniej mnie uderzywszy ogonem w bok, ruszyła powoli. Kłusowałem za nią posłusznie, dopóki nie zauważyłem z daleka naszego celu. Wtedy puściłem się galopem, zostawiając towarzyszkę z tyłu i śmiejąc się wniebogłosy.

 (Scolle?)

Od Tajmira

CD Niebieskiej

Powierzchownie rzuciłem na klacz okiem, rejestrując tylko to, że jest gniada, po czym na powrót odwróciłem się i zapatrzyłem w mgłę zwieszającą się kilkanaście metrów poniżej przepaści.
-Tajmir, nie Tamir.-mruknąłem pod nosem, nie dodając już jakże oklepanego "miło mi cię poznać".
Klacz wyraźnie się zmieszała. Wyczułem to, nawet na nią nie patrząc.
-Wybacz, przejęzyczyłam się.-odpowiedziała, a kiedy na nią spojrzałem, oczy miała wbite w ziemię.
Westchnąłem ciężko, choć bynajmniej nie z powodu przekręcenia mojego imienia.
-Nie ma sprawy.-odparłem markotnie.
Sam zdziwiony byłem swoją małomównością. Starałem się jak mogłem przełamać do innych, ale, jak widać, z marnym skutkiem. Po prostu jestem istotą aspołeczną i już. Nie wiedziałem co powiedzieć, a uznawszy, że to klacz zagadnęła pierwsza i to ona powinna podjąć jakiś temat, w dalszym ciągu milczałem.

Niebieska?

Od Jack'a

CD Havany

Byłem zmęczony tymi wszystkimi zmianami. Coś było nie tak i to mnie drażniło, bo nie przywykłem do ciszy i pustki. Za wiele straciłem jak na jedno życie.
- Posmutniałaś - wyjaśniłem - Ale może to następstwo tej ciszy. W końcu mam tak samo - posłałem jej leniwy uśmiech.
Tamiza odeszła, Dęblina nie ma. Wszyscy bliscy memu sercu. Teraz to miejsce nie jest już takie samo, a ja nie mogę się z tym pogodzić. Tyle bólu, a ja czuję się winny. Zawiodłem ukochana, zawiodłem przyjaciela, zawiodłem stado. Jestem najgorszym kandydatem na odpowiedzialne stanowisko, a jednak je dostałem.
- Jack? - głos Havany wyrwał mnie z zamyślenia.
Zdałem sobie sprawę, że do tej pory nie rozmawialiśmy zbyt często.
- Tak tylko rozmyślam - wytłumaczyłem się - Widać, że nieszczęścia łączą. Doszedłem do wniosku, że prawie nigdy nie rozmawialiśmy.

<Havana? u mnie to samo xP >

Od Tyriona

CD. Filjan

Wściekłość opuściła mnie całkowicie a w oczach pokazał się wyraz zrozumienia. Teraz.. zrozumiałem i doprawdy zrobiło mi się wstyd. Oboje jesteśmy w trudnej sytuacji życiowej. Ona nie ma nikogo, nawet przybrana matka się do niej nie odzywa. A ja? Co ja mam? Mam ojca, w depresji. Matkę, która przestała mnie dawno kochać. I siostrę, która podziewa się nie wiadomo gdzie.
Spojrzałem na klacz. Była bardzo silna, jak na to co przeżyła. Brała mnie bezsilność, gdy myślałem ile to musiała się wycierpieć. Miałem ochotę dołożyć wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że zamiast wesołej klaczy, stała przede mną pozornie chłodna klacz, jednakże w środku klacz rozdarta i samotna. Najchętniej rzuciłbym parę słów temu Castielowi. Zniknął tak po prostu, podczas gdy ona miała tylko jego! 
-Nie musisz przepraszać - zacząłem powoli, nie wiedząc za bardzo co powiedzieć - To ja przepraszam. Osądziłem Cię po pozorach, nie wiedząc co czai się we wnętrzu. Teraz widzę, że... muszę przeprosić. Oboje jesteśmy w trudnych sytuacjach i wiesz... dzięki temu łatwiej mi Ciebie zrozumieć a zresztą czuję, że i Ty mnie rozumiesz. Jak coś, możesz na mnie polegać - uśmiechnąłem się do niej delikatnie, czując do niej nić sympatii.

Filjan?

Od Filjan

 CD opowiadania Tyriona

 Wbiłam w niego niedowierzające spojrzenie. Nawet od najbardziej zaufanej mi osoby nie liczyłam na taką szczerość. Zrobiło mi się strasznie głupio. Do osoby, która jest taka miła dla mnie ja mam do niej stałe wąty. 
 - Wiesz... ja nie wiedziałam. Przepraszam. Od dłuższego czasu patrzę tylko jednostronnie. Ale moje życie jest... ruiną. Gdybyś był w mojej skórze, zastanawiające jest czy byś w ogóle mógł wyjść z domu. Moje życie przypomina scenerię prosto z wariatkowa. - powiedziałam i postanowiłam go zanudzić moją historią - Nosiłam kiedyś imię Misaco. Gdy miałam kilka tygodni zostałam znaleziona przez Rosę, alfę mojego poprzedniego stada i byłą partnerkę Dęblina. Przygarnęła mnie do stada, lecz i tak byłam niechcianą "sierotką Marysią". W końcu zostałam zaadoptowana przez Meggie i Harmidera, którym później urodziła się dwójka źrebaków, After i Aramis. Jeśli to istotne to Aramis przyjaźnił się wtedy z Rossą. - dodałam przelotnie. - To był jeden z nielicznych pięknych dni w moim życiu. Później znów ponowiła się wojna, z naszymi dawnymi wrogami, Stadem Czarnych Grzyw. Coś zaczęło się sypać. Naturalnie wygraliśmy, stado pozornie wróciło do pełnych obrotów. Jednak w końcu Dęblin i kilka innych koni ze stada zostało porwane przez niedobitki Czarnych. Rosa sama nie dawała sobie ze wszystkim rady, i dlatego Stado Błękitnego Księżyca upadło, mój ojciec zginął, Aramis pewnie także, a After rozpłynęła się w powietrzu i słuchu po niej nie ma. Została tylko Meggie, z którą i tak się wtedy rozstałam. Byłam znów sama. Moje drogi zawitały do Mysterious Valley, jednak utraciłam sens życia i postanowiłam go odnaleźć. Odeszłam i spotkałam pewną starą szamankę, która - jak się okazało - była członkinią mojego pierwszego stada i opowiedziałam mi historię o nim, co się wydarzyło gdy byłam tylko nie świadomym źrebakiem. Wracając od niej, postanowiłam powrócić tu, do Mysterious Valley, ale i zmienić imię, które zbyt bardzo kojarzyło się ze wspomnieniami. Wtedy poznałam Castiela, zaprzyjaźniliśmy się, a później to przerodziło się w miłość, jednak po jakimś czasie on odszedł, a ja straciłam ponownie kogoś bliskiego, bo mama, która dołączyła do tego stada, nie odzywa się, prawie w ogóle nie wychodzi z domu. - zakończyłam i spostrzegłam, że poniosło mnie i wyśpiewałam mu wszystko co do najmniejszego szczegółu - Wybacz i za to, że musiałeś tego słuchać. Nie chciałam cię tym obarczać. - spuściłam głowę.

 (Tyrion?)

niedziela, 27 lipca 2014

Od Tyriona

CD. Filjan

Zacząłem znowu mówić, jednakże już znacznie bardziej opanowanym tonem. Zdałem sobie sprawę, że mam przed sobą istotę, której los poskąpił pięknego życia. Nie ma nikogo, a jej partner odszedł ze stada. Jeszcze ja, niemile ją traktuję. Zrobiło mi się słabo, na myśl, co by było gdybym tak jak ona został potraktowany. I był w podobnej sytuacji. Otrząsnąłem się na myśl o tym.
-Myślisz, że fakt, że jestem Młodym Gammą coś kogoś rusza? Nie. Z powodu stanowiska nie jestem jakiś lepszy. Właściwie, ostatnio rozmawiam jedynie z Rossą. Jedynie ona mnie wspiera i nikt więcej. Rodzina o mnie nie pamięta. Matka od czasu, gdy rzuciła mnie i ojca, mówiąc parę ostrych słów nie odzywa się i siedzi jak zaklęta, a jest w tym stadzie. Mój tata od czasów rozstania z mamą nie odzywa się do nikogo i kompletnie zamknął się w sobie. Siostra odeszła ze stada. Czuję się, jakbym już nie miał rodziny. Dla nich jestem niepotrzebny. A resztę nie obchodzę. Jestem dla nich koniem, synem Slayer'a, koniem, który nie wnosi niczego do niczyjego życia. Najchętniej zostałbym wojownikiem, gdyby było możliwe rzucić tamto stanowisko. Ale się nie da, albo wolę nie próbować. - powiedziałem, zwieszając łeb.
Chcąc nie chcąc opowiedziałem jej wszystko. Wymknęło się to mimowolnie...

Filjan?

Nowa klacz - Veie!


Imię: Veie (Niektórzy nazywają ją też Orzechowa)
Płeć: Klacz
Wiek:  7 lat
Cechy charakteru: szorstka, nieśmiała, chłodna, uparta, sprawiedliwa, lojalna, nieufna, tajemnicza.
Stanowisko: Medyczka
Żywioł: Ogień
Moce: Zgodne z żywiołem
Partner: szuka.
Rodzina: nie pamięta
Historia: Urodzona u ludzi, miała do końca pozostać ich koniem. Jednakże nie dała się. Przeżyła u ludzi 6 lat, sześć ciężkich lat a potem wyrwała się od nich. Po roku, dotarła tutaj. I dołączyła do tego stada, gdzie spotkała swojego starego przyjaciela.
Właściciel: Veie

Od Filjan

Cd opowiadania Tyriona 

 Doszłam już do tego momentu, że ledwo powstrzymywałam łzy. Pod nieugiętą miną, tam w sercu płakałam w głos. 
 - W cale nie uważam się za ważną. Nie myśląc o innych bronię się przed kolejną dziurą w sercu. Wiesz jak trudno taką załatać? Zbyt długo zastanawiałam się "co kto powie gdy...". Bo to ja zawsze na tym cierpiałam. Na pewno wiesz co to ból. Uważam, że ja doświadczyłam go zbyt dużo jak na tak krótki czas. Myślę, że chyba nie muszę Ci wyrecytować każdego mojego upadku. Myśleniem o innych zajmij się może ty. 
- Ja o nich myślę. Nie robię z siebie sieroty taką jaką ty jesteś. Wiadomo czemu nie masz przyjaciół. - rzucił oschle. To było już za wiele.
 - Masz rację, nie do mnie ustawiają się kolejki nowych przyjaciół, bo jestem Gammą. Ale wiesz? To mi bardziej odpowiada. Jednym co nas łączy jest ból . Lecz powodowany dwoma różnymi rzeczami. U mnie jest to odrzucenie przez świat, a u ciebie... Chyba niezrozumienie, brak podparcia. Lecz wydaje się, że nie tak trudno będzie znaleźć ci nowe. - rzekłam i przypomniałam sobie jak niedawno widziałam go z Rossą. - Jednak myślenie nad kolejnym celem życia nie jest takie proste. - powiedziałam już teraz drżącym głosem i jedną łza zakręciła się mi w oku, spłynęła po policzku i spadła na ziemię. Przekręciłam głowę, by tego nie zobaczył i nie pomyślał, że próbuję wejść w jego łaski, ale on zdążył to zauważyć...

 (Tyrion?)

Od Havany

CD historii Jack`a

Spuściłam głowę. Cały ból, który trzymałam w wewnątrz rozpierzchł się po mnie. Moja twarz przybrała gorzkiego grymasu. Byłam bliska płaczu, a jednak przez ten czas cos się we mnie zmieniło. Stałam się jakby twardsza. Jednak gdy pomyśle o Dęblinie... Odszedł. Tęskniłam za nim. Rozstaliśmy się w niezgodzie. Kocham go nadal i nie zapomnę o nim...
-Tak, cicho- odparłam delikatnie, czując jak po policzku zaczynają płynąć łzy.
Szybko je otarłam i postanowiłam zmienić temat.
-Może wiesz czemu tak się stało?- odwróciłam głowę w jego stronę.
Pokręcił, przymrużając oczy i patrząc na mnie podejrzliwie.
-Nie jesteś sobą teraz- powiedział tajemniczo.
Spojrzałam na niego pytająco.

<Jack? Brak pomysłu ;( >

Od Mystic`a

CD historii Nevady

Przełykałem głośno ślinę, modląc się by ogierowi rzeczywiście nic nie było. Od czasu do czasu kierowałem wzrok na Nevadę, która jeśli zobaczyła, że na nią patrzę, mrużyła oczy i dawała znaki, że ma ochotę mnie udusić. Opowiadałem Niebieskiej dokładnie każde zdanie i zdarzenie, omijając tylko poszczególne wątki. Wysłuchawszy wszystkiego kazała mi go zabrać do jej jaskini. Kiwnąłem lekko głową i oparłem sobie ogiera na plecach. Medyczka pomagała dojść do siebie Nevadzie.
Po jakimś czasie dotarliśmy na miejsce.
-I co z nim?- usłyszałem głos za sobą.
-Dobrze. Oddycha, ale jest mocno ranny w środku- odpowiedziała z błogim spokojem Niebieska.
-To znaczy?- zdziwiłem się.
-Nie zraniłeś go na zewnątrz, ale w środku. Obawiam się tylko jednego... - przerwała
-Czego?- domagała się odpowiedzi moja była partnerka.
-Nie wiadomo czy będzie pamiętał...
-Znaczy, że stracił pamięć!?- krzyknęła Nev.
-Nie wiem, nie mogę tego stwierdzić- pokiwała głową- Teraz tylko czekać aż się przebudzi.

Nevada? Qerido?

Od Tyriona

CD. Filjan

Złość nadal brała nade mną górę. Zachowywała się, jakby to sama ona była najbardziej pokrzywdzona na świecie. Myślała, że odejście siostry do głębi mnie załamało? Otóż nie to najbardziej bolało. Najbardziej boli mnie fakt, że nikt tak dobrze nie rozumie co czuję.
No może z wyjątkiem Rossy.
Ale poza nią nikt mnie nie rozumie. Midway odeszła, matki nienawidzę a ojciec... Odwiedzam go często, ale odkąd mama odeszła od nas jest w stanie głębokiej depresji. Moje wizyty go nie pocieszają.
-A co, myślisz, że jesteś taka ważna? I wypowiadasz się o mnie, nawet mnie nie znając? Wiesz co. Sama robisz z siebie ofiarę, a o innych nie pomyślisz. 

Filjan?

Od Filjan

CD opowiadania Tyriona

 Genialna jestem. Tak, dowiodłam tego właśnie. Gdy jest ktoś, kto odezwał się do mnie dobrowolnie, ja to marnuję. Ale on też nie musiał by się tak wściekać. Zacisnęłam na moment zęby, czując, że ja też się powoli irytuje. Kolejny święty się znalazł. Moje przerażenie z jego reakcji, oraz wściekłość na własną siebie przekierowują się na niego. 
 - Co jak co, ale to chyba TY nie masz ochoty ze mną rozmawiać. - zaczęłam opanowana, jednak powoli się rozkręciłam - Uważasz, że jesteś najbardziej pokrzywdzoną osobą świata, co? Że możesz się tak wściekać? Rozumiem, że twoja siostra odeszła i, że nie znosisz swej matki, lecz to cię nie usprawiedliwia. Może faktycznie, to co zrobiłam nie było miłe, ale jak ty byś się zachowywał gdybyś stracił wszystkich w których miałeś oparcie? Jak!? Gdy wiesz, że twoi rodzice już nie żyją, przybrana w większości też nie. Oraz, gdy osoba którą kochałeś nad życie, twoja druga połówka odeszła, co byś zrobił? - Mój wybuch był tak nieoczekiwany, że sama nie myślałam co mówię. Wreszcie uwolniłam te bolesne wspomnienia, które tak długo skrywałam. Ale w jaki sposób. I pomyśleć, że powiedziałam to JEMU. Ogier patrzył na mnie usilnie skrywając zdezorientowanie i... zażenowanie? Nie, to raczej nie to... Szczerze, musiałam się tak opanować, po moim ataku, że nie mogłam rozgryźć co. Wiedziałam, że zaraz zacznie swój wywód o tym jakie straszne było jego życie. I nagle... Moja karuzela uczuć dała się we znaki. Teraz, moim sercem zawładnęła wrażliwość, która kazała mi się wycofać i nigdy już na oczy się mu nie pokazywać. Ja też nie jestem po to, by go osądzać... NIE! Nie będę się teraz nad nim rozczulać, bo wiadomo, że zaraz da mi niezłego kopa w zad. 

 (Tyrion? No, to Filjan się wkurzyła XD)

Od Tyriona

CD. Rossy

Zdrowy rozsądek krzyczał ciągle ''Niszcz, niszcz, znienawidź, niszcz''. Zaś serce, szlachetne serce młodego konia, zawirowane płonącym uczuciem szeptało cicho ''Rozwiń to, pokochaj, zostań''. Jednak co zdrowy rozsądek ma wspólnego z miłością? Nic. Stałem tak, wyglądając jak debil, rozdarty sprzecznością wewnętrznych sygnałów.
Co robić? - to jedyne pytanie było w mojej głowie
-Nigdy nie widziałem takiego ładnego miejsca - powiedziałem w końcu
Spojrzała mi w oczy. Miała przepiękne, koloru orzechowego oczy. Tak pięknych nie widziałem. One ponownie sprawiły, że nie wiedziałem co robić.

Rossa?

Od Niebieskiej

Życie nudne, nie warte niczego... Takie ma być moje? Nikt się mną w stadzie nie interesuje. Od dawna z nikim nie gadałam. Siedzę w samotności i się nudzę. Ewentualnie bujam w obłokach, szarych jak moje życie. Ile jeszcze będę trwała w bezczynności?
Samotność. Codzienność każdego z nas. Samotność... Ucieczka od rzeczywistości, która jest równie szara.
Co robić?
Postanowiłam przejść się nad Wdowie Wzgórze.
Tam spotkałam karego, no może ciemnogniadego ogiera, wpatrującego się w dal. Wyczułam, że należy raczej do samotników, a szum wiatru przypomniał mi jego imię. Tamir. To syn Tajgi, która zmarła przy porodzie. To syn Sorrela, który musiał bez swojej partnerki wychować młode, pełne życia źrebaki. Bardzo mi ich żal. Stracić kogoś bliskiego, to uderzenie w serce, to piętno, to rana, która nigdy się nie zagoi. Postanowiłam, pogadać, może pomilczeć z tym koniem. Wydawał mi się interesujący, jakby posiadał słodką tajemnicę, o której nikt nic nie wie.
-Witaj - przywitałam go - Ty pewnie jesteś Tamir, prawda? - spytałam
Podniósł głowę i spojrzał się na mnie ponurym spojrzeniem, jakby mnie nie widział i nie chciał widzieć. Mimo to, nie poddawałam się. Zależało mi na tym, aby go poznać.
-Ja jestem Niebieska - szybko się przedstawiłam

Tamir, dokończysz?

Od Rossy

 C.D Tyriona

 Spojrzałam na ogiera.
 - No to przejdźmy się Aleją Róż. - powiedziałam.
 Tyrion na mnie spojrzał. Uśmiechnął się. Ruszyliśmy przed siebie.
 *
 Przechadzaliśmy się Aleją Róż. Jest tu pięknie. 
 - Pięknie tu. - jedyne słowa które wyszły z moich ust.
 Ogier na mnie spojrzał. Te jego oczy są takie, no jakby to ująć? Piękne. Nie wiem może wyniknie z tego coś. A może wszystko zignoruję? Czyli to uczucie zniszczę. Nie wiem co ja już mam zrobić. 

 <Tyrion?>

Od Black Secret'a

CD. Jennifer

Podniosłem dumnie głowę i wypiąłem z podobną dumą pierś do przodu. Ha! Udało mi się ją przekonać!
-Widzisz? Zawsze z Tobą wygrywam - zacząłem się trochę przekomarzać.
-Ty? - prychnęła - No raczej ja.
-Nie.
-Tak.
Zaczęło się typowe przekrzykiwanie, po czym postanowiłem zmienić temat.
-Gorąco dzisiaj, prawda?

Jennifer?

Od Jennifer

 C.D Black Secret'a 

 Spojrzałam na niego.
 - Nie! - krzyknęłam.
- Owszem tak!
 Uśmiechał się jak idiota. Ugh... Ten jego głupi uśmieszek. 
 - Ale ja nie chcę. - powiedziałam.
 - Jenn musisz. - powiedział stanowczo.
 Westchnęłam i powiedziałam coś w stylu "niech Ci będzie"...


 <Black Secret?>

Od Anastazji

CD. Harry'ego

Ruszyliśmy więc w stronę Zdradliwej Przystani. Ta nazwa przyprawiała mnie o niesamowite dreszcze. To musi być piękne, aczkolwiek owiane tajemnicą miejsce. Jeszcze nigdy tam nie byłam, albo przynajmniej nic o tym nie wiem. Może nieświadomie... We śnie może je widziałam....
-Byłaś tam kiedyś?  - spytał się Harry
-Nie - pokręciłam głową - A ty? Mam żałować, że jeszcze nie widziałam tego miejsca? Coś o nim wiesz szczególnego? Bo nazwa jest taka... jak ta chwila, co minęła... Nieuchwytna i ma w sobie to coś... - uśmiechnęłam się

Harry?

Od Harry'ego

 C.D Anastazji

 Spojrzałem na nią.
- No więc na pewno czytam w myślach, ale jakoś twoich myśli nie potrafię zbytnio ich odczytać. Nawet umiem zabijać wzrokiem oczywiście jak ktoś wyprowadzi mnie z równowagi. No i znam dużo zaklęć... - odparłem.
 Klacz na mnie patrzyła. Uśmiechnęła się na swój sposób.
 - Chodź już. - powiedziałem.
 - No ok. 
 I tak też ruszyliśmy w stronę Zdradliwej Zatoki...

 <Anastazja?>

Od Scolle

CD. Jennifer

-Trochę - przyznałam - Ale uważaj!
Nim się rozejrzała, nim spostrzegła co planowałam zrobić już zostałam oblana wodą. Wskoczyłam w wodę, rozchlapując ją dookoła, tym samym trafiając też w Jennifer. 
-Scolle! - krzyknęła zdziwiona, przerażona, zła i szczęśliwa zarazem.
Zaśmiałam się cicho.
-No co? Powinnaś być mi wdzięczna.

Jennifer?

Od Jennifer

 C.D Scolle
 Spojrzałam na klacz
 No spoko. - odparłam.
 Zaczęłyśmy iść przed siebie. 
*
 Dotarłyśmy na miejsce. Weszłyśmy do wody. Po prostu jak źrebaki zaczęłyśmy się chlapać. Typowe my. Zaczęłyśmy się śmiać. 
 - Trochę się ochłodziłyśmy. - powiedziałam.
Scolle?

Od Tyriona

CD. Rossy

-To tak jak ja... - wyszeptałem cicho
Czy pozwolić sobie, uczuciom się ponieść, pokochać ją całkowicie i być wiernym jej na wieki? Czy starać się to zniszczyć, deptać każdy, nawet najmniejszy pęd tego uczucia i nie pozwalać wyjść mu na światło dzienne?
Tyrion niezdecydowany... Dziwne. Ja przecież jestem taki stanowczy, a szybkie decyzje to moja specjalność.
-Może pójdziemy gdzieś... - zastanawiałem się na głos - Może nad... Może przejdziemy się Aleją Róż, albo Łąką Pragnień?
Nazwy tych pięknych miejsc wyrwały mi się zupełnie mimowolnie...

Rossa?

Od Rossy


 C.D Tyriona

 Spojrzałam na niego, tym moim wzrokiem który mówił o mnie, że jestem nie świadoma o co chodzi. Rossa chodzi z głową w chmurach. Normalne. 
 - Yhh... Tak. - odparłam nieco zmieszana. 
 Wszyscy twierdzą, że miłość jest taka piękna. Oh i ah... A przecież 'Kochać  to niszczyć, a być kochanym to być niszczonym' tylko te słowa we mnie tkwiły. No przecież ja kochać nie mogę, nie po tym co się stało kiedyś. Niby tata zostawił mamę ale to było dawno... Ja tego bym nie przeżyła gdyby tak się stało w moim związku. To takie dziwne. Ech...
 - Co tak siedzisz cicho? - spytał ogier. 
 Znowu się zamyśliłam. Ugh...
 - Nie po prostu się nad czymś zastanawiałam. - odparłam cicho.

 <Tyrion?>

Od Black Secret'a

CD. Jennifer

-To wypadałoby trochę poćwiczyć - powiedziałem, nieco uszczypliwie, jednak dość troskliwie. Do reszty mogę być taki jaki chce, właściwie tu z bliskich mam tylko siostrę. Tylko i wyłącznie. Rodzinę należy szanować.
-Black, tylko nie dzisiaj! - zawołała szybko, dysząc dalej
-Wiem, wiem - pokiwałem głową - Jak się ochłodzi, to poćwiczymy. Na razie proponuję abyśmy wybrali się na Rajską Plażę.

Jennifer?

Od Jennifer

 C.D Black Secret'a 

 Spojrzałam na niego. Yyy.., Co to było?! Bawimy się w berka. yyy kiedy? Zaczęłam za nim biec. Niestety ogier był w nieco lepszej formie niż ja sama. W końcu udało mi się go dogonić, dotknęłam go  i krzyknęłam.
- Berek! 
 Zawróciłam i zaczęłam biec w kierunku z którego musiałam go sama gonić. Hyhy... I tak bawiliśmy się jak małe źrebaki z dobre kilka minut. W końcu przestaliśmy się gonić. 
 - Wyszłam z formy. - powiedziałam zdyszana.

 <Black Secret?>

Od Anastazji

CD. Harry'ego

-Chyba czytasz mi w myślach - zaśmiałam się cicho - Właśnie miałam to zaproponować - dodałam jeszcze, uszczęśliwiona tym, że jesteśmy tacy zgodni. To bardzo dobrze, albo wręcz doskonale wróżyło.
-Nigdy nie wiesz przecież jakie ma się te moce - podniósł tak dumnie głowę, że zaczęłam się znowuż to zaśmiewać - To jak, pójdziemy tam?
-Jasne - pokiwałam głową - A w ogóle jakie masz moce? Jeszcze mi tego nie mówiłeś... - dodałam szybko


Harry?

Od Harry'ego

 C.D Anastazji

 Spojrzałem na klacz. Uśmiechnąłem się.
 - Nie musisz dziękować. - odparłem.
 Podszedłem do klaczy. Spojrzałem jej w oczy. Odsunąłem się od niej i podszedłem do swojego małego przyjaciela.  
 - Gdzie chcesz dzisiaj iść? - spytałem odwracając się do klaczy.
 - Nie wiem. - odparła.
 Pokręciłem głową. 
 - Może na zdradliwą przystań? - zaproponowałem. 

 <Anastazjo?>

Od Scolle

CD. Jennifer

Uśmiechnęłam się promiennie na jej widok. Słońce parzyło, chmur żadnych nie było, które mogłyby zwiastować zmianę pogody. Koszmar. Jednak koszmar minie, jeśli będę miała obok siebie kogoś bliskiego.
-Jak Ci się spało? - spytałam
-Całkiem nieźle - przyznała szybko.
-Gorąco dzisiaj, prawda? Co powiesz na to, abyśmy poszły nad jakąś wodę? Tam będzie chłodniej i przyjemniej. Zresztą przyda mi poranny prysznic. - zaśmiałam się trochę, czując na sobie lepki pot.

Jennifer?

Od Tyriona

CD. Filjan

Klacz nie wydawała się być zainteresowana moim towarzystwem, jednakże postanowiłem, że jakoś pociągnę rozmowę. Każdy koń jest na swój sposób interesujący, a poza tym jestem młodym Gammą, chociaż najchętniej porzuciłbym to stanowisko i osiadł na zwykłej posadzie wojownika. Jednak to nie zmienia faktu, że jestem kim jestem i zmuszony jestem poznawać innych. Może nie zmuszony, ale sam tego chcę.
-Ładna dzisiaj pogoda, prawda? - zasięgnąłem po najprostszy temat, który jako jedyny przychodził mi do głowy
Skrzywiła się lekko i cicho wyszeptała:
-Nie ma to jak gadać o pogodzie...
-Co proszę? - nieoczekiwanie buchnąłem, lekko zdenerwowany. Przyszła, nie odzywa się, gdy ja coś mówię musi krytykować. Niech więc zjeżdża, droga wolna!
-Nic, nic - wycofała się
Stanąłem przed nią i spojrzałem na nią:
-Jak Ci coś nie pasuje, to zjeżdżaj. Nie będę ciągnął rozmowy z czystej dobroci. - prychnąłem jej prosto w twarz.

Filjan?

Od Tyriona

CD. Rossy

I te myśli, każda dotyczy właśnie jej... Może pójdę do ojca i się jego spytam, co to za objawy... Chociaż nie... On nie jest lekarzem, poza tym jest straszliwie załamany po tym, jak mama go rzuciła. Sam nie wiem co robić. Może to właśnie zauroczenie?
I dopadło by i mnie to... Pomyślałem o rodzicach. O ojcu, który cierpi z powodu miłości. Wzięła nade mną górę niechęć do uczucia, jakim jest miłość. 
Czas na walkę Tyrion. Między uczuciem, a przekonaniem.
-Ładna dziś pogoda, prawda? - spytałem, nieco zmieszany panującą ciszą.

Rossa?

Od Jennifer

C.D Scolle

 Spojrzałam na nią i się uśmiechnęłam. Poszłyśmy w stronę naszych jaskiń, a to że Scolle mieszka bliżej to pierwsza poszła do domu. Sama musiałam iść do jaskini. Gdy tam dotarłam położyłam się i usnęłam. 
 *
 Obudziłam się następnego dnia. Wyszłam z jaskini i podążyłam na łąkę. Zaczęłam skubać trawę gdy nagle przyszła Scolle. Uśmiechnęłam się pod nosem. 
 - Cześć! - krzyknęłam w stronę klaczy.

 <Scolle?>

Od Rossy

C.D Tyriona

 Jakoś znam go jeden dzień. I jakoś tak mi serce bije jak oszalałe. Moje myśli gdzieś uchodzą. A jak patrzę na niego to mam ochotę krzyczeć z radości. Co to mogą być za objawy? Ja już sama nie wiem. Może to jest zauroczenie. A może coś więcej? Nie mam pojęcia. To jest jakieś dziwne.
 - No dobra. - powiedziałam w końcu.
 Moje kochane myśli mnie pochłonęły. To zaczyna się stawać coraz dziwniejsze. Miło mi jest w jego towarzystwie. To jest miłe uczucie i to bardzo. Ale najpierw chcę go lepiej poznać. Potem mogę stwierdzić czy to tylko zauroczenie czy mocne uczucie które do niego czuję.

 <Tyrion?>

Od Filjan

CD opowiadania Tyriona

 Zdziwiłbyś się ile można przeżyć w tej dziurze, odpowiedziałam mu w myślach, jednak opamiętałam się, wywołałam swój sztuczny uśmiech i powiedziałam:
 - A, już trochę mi tu zleciało. 
 Znów zapadła cisza. Mam z nim rozmawiać? Widać wyraźnie, że on nie ma ochoty na jakiekolwiek pogawędki, a ja zresztą ciągle siłowo powstrzymuje się od jakiejś sarkastycznej odpowiedzi. Upodabniam się do mamy... zatraciłam dar zaprzyjaźniania się z kim popadnie. I pomyśleć, że wszystko przez jednego ogiera... Przegryzłam wargę w nadziei, że to on coś powie. W końcu doczekałam się i ogier wypowiedział następujące słowa:

 (Tyrion? Tak, wiem, że okropne...)

Od Rossy

C.D Jack'a

 Spojrzałam na niego. 
 - Nie!
 - Rossa!!! - krzyknął.
 - Nie powiem! - burknęłam.
 Odwróciłam się od niego. Prychnęłam tylko. 
 - Qerido?
 - Nie. - odparłam. 
 - Y... Tyrion? 
 - yyy... - zaczęłam się jąkać. - Nie. 
 - Kłamiesz! - krzyknął.
 - nie!
 - Tak to Tyrion! Hahaha mam Cie! 
 Odwróciłam się ku niemu. 

 < Jack? XD>

sobota, 26 lipca 2014

Od Slayer'a

Rosnąca pustka zapanowała nad życiem. Ciemność wbiła się w moje serce, zranione przez los, jakby brzytwą rozcięte..
Spaceruję przed siebie, zbolały całkowicie. Wszyscy odchodzą, wszyscy, których choćby darzę sympatią. Ogier alfa, za którym przepadałem. I moja bratnia dusza, Orania, którą darzyłem bezkresną przyjaźnią...
DLACZEGO CIĘ TU NIE MA? 
Teraz właściwie najbardziej za nią tęsknię. Za jej uśmiechem, dobrocią, energicznością i za każdym dobrym dniem...
A Scolle? To rozdział w życiu zamknięty. Przepadła, wróciła i zostawiła. Niby jest w stadzie ale... Gdy tylko ją widzę, muszę odwrócić głowę. Bo łzy mi się cisną do oczu, na wspomnienie każdego dnia z nią. Ach, dlaczego wszystko się tak zmienia?
Stanąłem nad przepaścią. Wpatruję się w nią jak zaczarowany. Jeden mały krok zadecyduje o przyszłości. Rzucić się przed siebie, czy może? Może co? Nie ma życia dla mnie. Moje życie odeszło. 
Czas zakończyć tą durną egzystencję, nie wnoszącą niczego do niczyjego życia tutaj. 
Łzy cisną mi się do oczu, po chwili beczę jak mały źrebak. Czuję czyjś wzrok na sobie. Ktoś mi się przypatruję. Odwracam się. Jakiś koń, ze stada. W chwili obecnej, nie mam uczuć dla nikogo. Nikogo.
-Co się na mnie gapisz? - wrzasnąłem - Spadaj w inne miejsce, z dala ode mnie!
Krzyczę tak głupio po czym rzucam się w stronę przepaści. Jednak nie skaczę. Wpatruję się w nią bezsilnie.
Ostatni tchórz ze mnie, skoro boję się wykonać małego kroku, który zakończy to wszystko. 
A tamten koń przygląda mi się nadal, z jakby przerażeniem.

Ktoś dokończy opowiadanie? ;-;

Od Tyriona

CD. Rossy

Szczęście. Radość. To czułem, gdy Rossa wtuliła się we mnie. Rosnącą chęć do życia, dławioną przez różny los...
I coś jeszcze.
Przyspieszone bicie serca, niepewność, czerwienie się... Czy tak ma się zachowywać ogier? Coś ze mną nie tak.
-Zimno tutaj. Chodźmy stąd - powiedziałem w końcu, przerywając ciszę

Rossa?

Od Tyriona

CD. Filjan

I cisza...
-Młody Beta, hmm? - zapytała się, chcąc jakoś przerwać ciszę, która ciążyła na nas, jak najbardziej nieznośna mucha.
Lepszego tematu już znaleźć nie mogła. Młody Beta, te słowa budziły we mnie wspomnienia. Odejście mamy. Powrót. Moja nienawiść. Zacisnąłem powieki, powstrzymując z trudem łzy, cisnące mi się do oczu.
-Tak - odparłem cicho, ze wzrokiem utkwionym w ziemi.
Cisza.
-Coś nie tak? - spytała zdziwiona
-Nie, nie. - powiedziałem szybko po czym zmieniłem temat - Jesteś tu od dawna?

Filjan? Jasne :D

Od Scolle

CD. Jennifer

-Wieczór? Nie rozpaczajmy tak, nic się nie stało. Jutro też jest dzień i możemy go razem spędzić. I tak nie mam tu nic ciekawego do roboty, więc nic się nie stanie - starałam się ją pocieszyć.
Udało mi się.
-Przynajmniej dobrze spędziłyśmy dzisiejszy dzień - powiedziała w końcu, po chwili zastanawiania się.
-Racja - zawołałam z uśmiechem na pysku

Jennifer?

Od Scolle

CD. Black Prince

-Czasami męczące być klaczą... - westchnęłam ciężko, po czym dodałam - A więc szlachetnemu panu jest obojętne, gdzie się wybierze? - dodałam, przekrzywiając łeb, rozbawiona.
Pokiwał głową i odpowiedział:
-Z takim towarzystwem wszędzie się wybiorę.
Zaśmiałam się cicho.
-Woskowy Las. To moje ulubione miejsce - zaproponowałam.

Black Prince?

Od Anastazji

CD. Harry'ego

-Cześć Harry - przywitałam go serdecznie, uśmiechając się niepewnie. Oderwał się od jedzenia i dokładnie mi się przyjrzał.
-Tak?
-Chciałam coś powiedzieć...
-Jeśli idzie o to, że chciałaś przeprosić za tamto... to naprawdę nie ma za co - odezwał się szybko, przerywając mi w pół zdania.
-Nie, nie. Chodzi o to... Że chcę Ci podziękować za to, że tu jesteś... Obok mnie. Nigdy nie miałam przyjaciela a teraz mogę powiedzieć, że go mam. Dzięki - uśmiechnęłam się w swój nieśmiały sposób do niego

Harry?

Od Black Secret'a

CD. Jennifer

Nagle zamyśliłem się niezwykle mocno. Jenn przyjrzała mi się zadziwiona. Filozofowanie nie było dla mnie normalne...
-Secret, o czym tak rozmyślasz? - zapytała się, z nutą złośliwości w głosie - Ktoś Ci wpadł w oko?
Otrząsnąłem się.
-Jak coś, jestem Black, nie Secret - uściśliłem - I nie, nikt... Ale uwaga....
Podbiegłem do siostry i krzyknąłem jej prosto do ucha:
-Berek!

Jennifer? xd

Od Pride

CD
I nagle wszystko runęło w przepaść. Życie po tej kolorowej chwili, znów miało się zmienić w szarą rzeczywistość... Znowu miałam być sama. Po policzkach spłynęły mi łzy, starając się jednak je zatrzymać, zamrugałam oczami i odwróciłam pysk, by Kama ich nie widziała. Wiedziałam, że bez sensu było ja przekonywać, żeby poszła ze mną.
- Pride - szepnęła cicho, z czułością
- Czyli to... pożegnanie? - spytałam, ledwo zdobywając się na wypowiedzenie tych paru słów
Milczała przez chwilę, wpatrując we mnie. Jej oczy mówiły wszystko.
- Pamiętaj, kocham cię - wyszeptałam - Zawsze i wszędzie. Mam nadzieję, że będziesz miała szczęśliwe życie...
- Ja ciebie też kocham, Pride - przytuliła mnie - Wiem, że dasz radę. Pamiętasz, zawsze ty byłaś tą silniejszą i pewniejszą.
"Ale już nią nie jestem"
- Wiem, pamiętam - uśmiechnęłam się słabo - Trzymaj się
Szybko się odwróciłam i pobiegłam jak najszybciej w kierunku stada. Łzy spływały mi po policzkach. Już nie jestem tą samą klaczą, co rok temu. Gdzie podziała się ta pewna siebie klacz? No, właśnie, gdzie?
- GDZIE?! - wrzasnęłam, płacząc. Nigdy nie zobaczę przyjaciółki. Nigdy...
CDN

piątek, 25 lipca 2014

Od Jack'a


CD Rossy
Zrobiłem zadziorną, a za razem urażoną minę i pochyliłem się do przodu. Zdawałem sobie sprawę, że wyglądam jak przyczajony kot. Jednakże nie miało to większego znaczenia.
- Żadna tajemnica - krzyknąłem - Powiedz - prosiłem.
- Nie.
Rossa była zawzięta w swym postanowieniu i śmiała się za każdym razem, gdy się upierałem.
- Powoedz! Mam wypytywać wszystkich na około z kim się zadajesz? A może uważasz, że gdybym wiedział, przetrzepałbyn mu skórę? Cóż jeśli uznam że to konieczne... - zachichotałem - I tak się wkońcu dowiem. Powiedz!
<Rossa? XD>

Od Jack'a


CD Meggie
Uśmiechnąłem się delikatnie i wbiłem wzrok w spuszczony łeb klaczy. Była ze mną szczera i powinienem ją jakoś pocieszyć, żeby nie wyjść na nieczułego egocentryka. Tylko, że jakoś zabrakło mi słów. Otworzyłem już nawet pysk by coś powiedzieć, ale na tym się skończyło. Nie potrafię. Nigdy nie musiałem nikogo pocieszać. Może to właśnie moja słaba strona. Może rzeczywiście jestem egoistą.
- Przykro mi - wydusiłem wreszcie.
Wiedziałem, że to zdecydowanie za mało. Jednak brakowało mi pomysłów, co mógłbym dodać. Nerwowo przełknąłem ślinę i kilka razy otworzyłem pysk.
- Nie.... Nie wiem co powiedzieć. To nie tak, że nie powinnaś tego mówić. Wszystko zależy od tego czy czujesz się lepiej po wypowiedzeniu tego wszystkiego na głos. Nie liczy się tu jak ja to odbieram, tylko czy tego potrzebowałaś.
Czułem, że moje słowa nie mają sensu. Powinienem zrobić coś jeszcze, tylko jakoś nie wiedziałem co dokładnie.
<Meggie? Totalny brak weny -.->

Od Alestrii von Meteorite


CD Spartana

Odwzajemniłam uśmiech i zaczęłam rozglądać się dookoła w poszukiwaniu Vendelii, która niedawno zniknęła mi z oczu. W końcu ujrzałam ją stojąca parę metrów dalej na jednej z żarzących się jasnym światłem kłód niedaleko przecinającej las na pół rzeki ognia.
- Złaź stamtąd, bo poślizgniesz się i wpadniesz do zbiornika! - rozkazałam.
Niestety mój krzyk wywołał odmienny skutek od zamierzonego, ponieważ mała zaczęła dodatkowo tańczyć i skakać, co sprawiło, że pień zaczął niebezpiecznie zsuwać się w stronę ,,wody".Nie mając innego wyjścia, porzuciłam Spartana i zaczęłam ja oszalała biec w tamtą stronę. Po paru minutach dopadłam drzewo i dosłownie w ostatnim momencie ściągnęłam z niego mój skarb, ponieważ chwilę potem spadło ono w odmęty rzeki i się spaliło. W tym samym czasie ja tuliłam do piersi Vendelę i szeptałam:
- Możesz mi powiedzieć czemu mnie nie posłuchałaś ? Przecież mogłaś zginąć ?
Nim klacz zdążyła odpowiedzieć, poczułam na sobie ciepłym oddech Spartana, więc podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy.
- Chcesz iść dalej ? - zaindagował.
- Jasne. - odrzekłam. - Ale mam do Ciebie prośbę.
- Jaką ?
- Pomożesz mi ją doglądać ?

<Spartan, co odpowiedziałeś ?>

środa, 23 lipca 2014

Od Meggie


CD opowiadania Spartana

Ruszyliśmy sprężystym krokiem w stronę Rajskiej Plaży. Modliłam się w duchu, by to on zaczął pierwszy rozmowę, bo ja nie jestem w tym dobra. W końcu powiedział:
- Długo już tu jesteś?
Nawet za długo - pomyślałam, lecz zaraz się ogarnęłam
- Troszkę. Chociaż prawdą też jest, że byłam jeszcze z mniej - więcej połową koni z tego stada w innym, które niestety upadło. - rzuciłam krótko , a następnie przegryzłam wargę, tak, że poczułam smak krwi. Nie przejmowałam się tym jednak. Znów wywołałam swój niewykrywalnie sztuczny uśmiech i powiedziałam:
- Jesteśmy na miejscu.
Rajska Plaża rozciągała się przed nami. Przeszłam z trawy na piasek, zrobiłam kilka dużych kroków i obejrzałam się za siebie. Ogier przyglądał mi się uważnie przez chwilę z uśmiechem a później ruszył za mną. O ile w innych miejscach dało się przeżyć, tu upał wyraźnie dawał się we znaki. Po chwili wahania weszłam do zimnej wody. Znowu obejrzałam się na ogiera, który również zaczął się mi przyglądać. Zapadła cisza.

(Spartan?)