piątek, 31 lipca 2015

Od Spartana

CD od Amber

 Cholera... Byłem umówiony z Amber....
Gdy moim oczom ukazała się zawiedziona klacz, od razu oprzytomniałem. Przeprosiłem Nevadę i pobiegłem w stronę mojej przyjaciółki, choć nie wiem, czy mogę Ją jeszcze tak nazywać... Po kilku minutach galopu tak szaleńczego, jakby Amber chciała nim wyrazić swoje całe rozczarowanie i smutek, dotarła do skraju Lasu Peeves, gdzie się zatrzymała.
 - Amber...? - mój nieśmiały jak nigdy i pełen skruchy głos odbił się głuchym echem między drzewami. Z głębi boru dobiegały ciche, złośliwe chichoty poltergeistów, bezskutecznie próbujących nas przestraszyć. Wiatr zawiał mocniej i zagrał muzyką szeleszczących liści, mieniących się w koronach otaczających nas, wyniosłych dębów i buków, przerywając co jakiś czas na zmianę z chichoczącymi poltergeistami, panującą w tym miejscu ciszę. Smutna Piękność, której towarzystwa szukałem, spojrzała się na mnie swymi zapłakanymi, lśniącymi oczami. Na widok tak wielkiego rozczarowania i żalu, których powodem byłem ja, serce mi zapłakało. Postąpiłem parę malutkich, niepewnych kroków w stronę tak drogiej mi Amber, by znaleźć się wystarczająco blisko, by szepnąć:
 - Przepraszam Cię ... Zapomniałem ...
 Spuściłem łeb pokornie w dół, czekając z mocnym biciem serca na Jej reakcję.
<Amber?>

poniedziałek, 20 lipca 2015

Od Amber

CD Spartana
- Witaj, jestem Nevada...- powiedziała ponuro klacz
Nevada rozmawiała ze Spartanem bardzo długo.
****
Trzy godziny po zakończeniu opieki nad źrebięciem ruszyłam w stronę jaskini Spartana. Lekko zaniepokojona wychyliłam się zza krzewów bzu i od razu zrozumiałam co zaszło. Spartan spodkał kogoś innego. Myślałam, że zaras wybuchnę! Zdążyłam komuś zaufać, a ON mnie wystawił. Przez przypadek nadepnęłam na gałąź i śmiejąca się klacz odwróciła głowę w moją stronę. Spartan zrobił to samo. Szybko uciekłam galopem powstrzymując łzy, bo jeszcze nigdy nie spotkałam się z czymś takim. Jeszcze nikt o mnie tak szybko nie zapomniał... a ja mu tyle zdradziłam. Z nowu popełniłam błąd... w końcu zatrzymałam się pod jednym z drzew i tam spędziłam w samotności kilka minut. Po chwili jednak usłyszałam stukot kopyt. Łzy nadal spływały mi po pysku...
<Spartan? Nevada?>

niedziela, 19 lipca 2015

Od Spartana

CD od Amber

 Po pożegnaniu z klaczą, pokłusowałem do swojej jaskini. Ułożyłem się do snu, a zasypiając, moje myśli cały czas krążyły przy Amber. Spało mi się całkiem fajnie
 Późnym porankiem obudził mnie delikatny promień słońca, który wkradł się do mojej jaskini. Otworzyłem oczy i podniosłem się powoli. Leniwie podreptałem w stronę wyjścia i wciągnąłem w płuca świeże, rześkie powietrze, po czym ruszyłem w stronę Rajskiej Plaży. Po drodze spotkałem jakiegoś konia, więc postanowiłem zagadać. Poznałem jego imię - Green Day. Wydawał się całkiem miły. Po krótkiej, aczkolwiek sympatycznej pogawędce przybyliśmy oboje na plażę. Od razu pokłusowałem do wody w poszukiwaniu orzeźwienia, ponieważ zapowiadał się bardzo gorący dzień. Chwilę później wyszedłem jednak na ląd i zdałem sobie sprawę, że przecież się dzisiaj umówiłem z Amber. Pożegnałem się z Green Day'em i ruszyłem więc wolnym krokiem w umówione miejsce. Przemierzając tereny Stada, natknąłem się jednak na niezwykle piękną klacz, którą okazała się być Nevada. Nie wyglądała jednak na szczęśliwą. Nie mogąc znieść smutku na tak uroczej twarzyczce podszedłem do niej, pragnąc ją pocieszyć, zapominając całkowicie o spotkaniu, na które zmierzałem.
 - Witam, me imię brzmi Spartan - przedstawiłem się, kłaniając się nisko. - Mógłbym poznać też Twoje?
<Nevada? Amber?>

sobota, 18 lipca 2015

Od Tayar'a

CD H. Sharee

 Zapewne w odpowiedzi uśmiechnąłbym się sarkastycznie, gdyby nie to, że już od jakiegoś czasu na moim pysku gościł grymas z cyklu "uprzejma kpina".
- Cóż, cięta riposta jest kusząca, ale trzeba wiedzieć, kiedy spoważnieć...
W odpowiedzi Sharee wyciągnęła się na skalnej półce i świdrując mnie oczami dała znak, abym kontynuował.
- A więc jestem Tayar. Podróżnik, choć chyba nie bardzo cię to interesuje.
Choć starała się to ukryć oboje wiedzieliśmy, że interesowało. Sharee wiedziała podejrzanie dużo o każdym koniu z tego stada. O mnie jedynie to, że mam dwóch braci.
- A nawiązując do wcześniejszego - owszem, moi bracia nie narzekają na towarzystwo klaczy, Ikalet zwłaszcza. To straszna pierdoła, ale los lubi takich jak on.
 W oczach klaczy mignęło jakieś nowe odczucie. Miałem wrażenie, że w zupełności zgodzi się z moim ostatnim zdaniem.
 Istotnie, z niewiadomych przyczyn los najbardziej upodobał sobie takie istoty, jak mój brat. Cała reszta stanowi chyba tylko pionki w grze, która jest dla niego źródłem rozrywki. Los lubi szydzić, wystawiać na próby, odbierać nadzieje i patrzeć na krzywdę bez mrugnięcia okiem.
 Oczy Sharee wciąż starały się przebić mnie na wylot. Mimo, iż błyszczały ciekawością, mieniła się w nich złość, a także poszczególne odczucia, nie mogłem powiedzieć o nich nic więcej. W pewnym momencie natrafiłem na coś jakby blokadę, która nie dopuszczała nikogo obcego dalej. O ile kogoś w ogóle dopuszczała.
 Ze mną również nie było łatwo. Dawno już nauczyłem się, jak maskować swoją osobowość, czego nie potrafią zrozumieć moi bracia. Nie zdają sobie nawet sprawy, jak łatwym celem są dla kogoś takiego jak Sharee...

< Sharee?>

Od Amber

CD Spartana
- Wiesz... ja w sumie od kąd pamiętam miałam łączność z gwiazdami. Zawsze je rozumiałam więc chyba tak... - powiedziałam i zaczęłam radośnie podskakiwać jak źrebak. Przypomniały mi się źrebięce zabawy z Flower. Spartan szeroko się uśmiechnął. Poczułm, że nie kestem sam, że nie jestm gorszaod Flower. I... nie jestm zazdrosna. To wszystko dzięki Bałtykowi (mojemu ojcu) i Bryzie (mojej matce).
- Ok, jesteśmy...- wyrwał mnie z zamyśleń głos Spartana
- To co? Widzimy się jutro po południu,ok?- zapytałam
- Jaką masz pracę...?- zapytał
- Ze źrebakami pracuję.- uśmiechnęłm się
- To podejdę po ciebie o 15:00, ok?- zaśmiał się
-Ok, to do jutra!- weszłam do jaskini
Noc była okropna. Coraz bardziej zastanawiałam się nad pytaniem Spartna... może moją rodziną są gwiazdy?!
<Spartan?>

piątek, 17 lipca 2015

Od Spartana

CD od Amber

 - I to jak! - uśmiechnąłem się zafascynowany, rozglądając się wokoło i wciąż nie do końca pojmując, co właściwie tu zaszło.
Spojrzałem na Amber. Piękny uśmiech zagościł na jej chrapach. Wyglądała na szczęśliwą.
 - Wracamy? Tydzień nieobecności, to chyba jednak dużo - zaśmiałem się serdecznie.
 - Można wracać, trochę jestem zmęczona.
 - Odprowadzę Cię - zaproponowałem.
Ruszyliśmy więc wolnym stępem z powrotem w stronę jaskini Amber. Po kilku krokach zapytałem zafascynowany:
 - Twoja rodzina to gwiazdy?
<Amber?>

Od Sharee

CD Tayar`a

Zmierzyłam ogiera przeszywającym wzrokiem, uważnie przyglądając się jemu. Oczy zabłysły mi niczym iskierki, a na pysku pojawił się tajemniczy uśmieszek. Moja złość ulotniła się w oka mgnieniu, pozostawiając tylko pewność siebie, dumę, arogancję i przede wszystkim tajemniczość.
Ogier był wysoki, co najmniej mojego wzrostu, gniada sierść błyszczała pod wpływem kropel deszczu i przypadkowych promieni, które z trudnością przedostawały się przez gęste gałęzie Bluszczolasu. Jego oczy były ciemne, nie mogłam dokładnie określić jakiego koloru, lecz czaiło się w nich coś co było mocno pociągające i ukryte głęboko w źrenicach. I w dodatku ten błysk...
Momentalnie zrobiło się duszno. Cień padł na las, który nawet pod wpływem wiatru się nie odezwał i nie drgnął. Nie ukrywam, że to i mogła być moja sprawka.
Ogier stał z dumnie wyprostowaną piersią, kopyta były od błota, ale i tak widocznie zadbane. Był czujny i uważny, gotowy na odparcie ataku, chociaż wiedział doskonale, że nie zrobię teraz żadnego niespodziewanego ruchu. Ja natomiast nadal stałam w cieniu i ciszy, opleciona tajemniczością wraz z wiatrem, jednak i tak było tu duszno i z trudem się oddychało.
Stanęłam wyprostowana tak samo jak on.
-Wybacz... to chyba już w moim przyzwyczajeniu- odpowiedziałam na jego ostatnie zdanie- Raczej nie podchodzę do kogoś i nie przedstawiam się przy pierwszej lepszej okazji- uśmiechnęłam się unikatowo.
-No tak... i to twój dowód...- stwierdził niżeli zapytał.
-Można by tak orzec- wychyliłam się bardziej z cienia- Kim tak ogólnie jesteś? Zazwyczaj dobrze znam każdego członka stada, nawet jeśli... do niego nie należę- uśmiechnęłam się złośliwie- Kojarzę cię wzrokiem jednak jakoś nigdy nie spotykałam... jesteś chyba jednym z trzech braci, którzy tu przyszli i dołączyli do Mysterious Valley. No, no... muszę ci powiedzieć, że twój braciszek to ma powodzenie- zaśmiałam się pod nosem i zniknęłam w cieniu- Chyba mnie nie znasz...- odezwałam się po chwili.
-Jakoś niezbyt obchodzi mnie twoja osoba- prychnął.
-To źle...- pokręciłam głową, udając zatroskanie- Chyba nie jesteś typem gentelmena...- przekręciłam głowę w bok- A więc przedstawię się jako pierwsza, choć wiec, że robię to niezwykle rzadko- podkreśliłam każde słowo mocnym tonem głosu- Sharee.... kiedyś morderca w stadzie, dziś tak zwany wyrzutek... od początku należąca i nie szczycąca się swoim stanowiskiem. A ty tajemniczy gościu w Bluszczolesie? Przedstawisz się czy raczej rzucisz kolejną ciętą ripostę w moją stronę?- zmieniłam się w drapieżnika, skacząc na skalną półkę obok i znów zmieniając się w klacz z świdrującym spojrzeniem.

Tayar?

Od Tayar'a

CD historii Sharee

 Dziwny, zimny dreszcz przepełznął po moim kręgosłupie, a mięśnie mimowolnie się napięły. Skierowałem uszy za siebie i zmarszczyłem brwi.
 Gdzieś za mną wyraźnie coś się czaiło. Trwałem w bezruchu oczekując na reakcje tego, co skrywało się w cieniu. Zastanawiało mnie, czy owe stworzenie jest koniem, czy też jednym z leśnych zwierząt, które w Bluszczolesie znalazły się przez przypadek.
 Cisza.
Skryty w cieniu najwyraźniej również oczekiwał. Zastanawiał się, czy wiem, że nie jestem sam w Bluszczolesie.
- Wiem, że tam jesteś. Nie musisz się kryć. - powiedziałem nie kryjąc "pewnej dozy" kpiny w głosie.
Suche liście skrzypnęły pod wpływem nacisku, jaki wywarło na nie stworzenie. Gdy do moich chrap dotarł ten charakterystyczny, lekko duszący zapach wiedziałem już, że zbliża się do mnie nie leśne zwierze, lecz koń konkretniej jeden z członków stada.
- Kryć się? Ja? - jadowity ton mojego rozmówcy również przepełniony był kpiną, lecz czuć w nim było również złość - Hm, ty chyba nie wiesz, z kim masz do czynienia...
 Na mój pysk wpełzł bezczelny uśmieszek.
- Mam do czynienia z kimś, kto najwyraźniej uważa mnie za imbecyla, czy tak?
 Nie musiałem widzieć twarzy klaczy by wiedzieć, że moja reakcja ją zdziwiła, jednak tylko na chwile.
Odwróciłem się mierząc wzrokiem wysoką, kasztanowatą klacz której sierść spowita była w ciemności. Jedynie łeb, a na nim długa łysinka, wystawały zza cienia.
- Ciężko nie uważać kogoś takiego ja ty za imbecyla...
- Ciężko wymyślić sensowniejszy argument, co?
 Mimo, iż pierwsze wrażenie nie było dobre, klacz wydała mi się inteligentna oraz bystra. Nie była, z pewnością, głupia, może trochę zbyt pyszna.
W jej oczach niezmiennie kryła się złość, reszta uczuć zmieniała się w zależności od nastroju, jednak jakaś niewyjaśniona, silna złość wciąż w nich siedziała, jakby chcąc dać subtelny znak całemu światu.
 - A tak z czystej ciekawości, dlaczego się chowałaś? - spytałem celowo używając ostatniego słowa.
 Kasztanka przyjęła wyzwanie. Uśmiechnęła się z wyższością i już szykowała się do słownego ataku.
- Nie powinno cię to obchodzić - rzekła lodowatym tonem, lecz to była tylko przykrywka.
- I nie interesowałoby, gdyby nie fakt, że czaiłaś się tuż za moim zadem.

< Sharee? >
 


Amber zmienia wygląd

Oto nowy wygląd Amber :D


a tu drugie zdjęcie:

Javier zmienia wygląd

Oto nasz nowy Javier`ek :3

Od Sharee

Między starymi drzewami Mglistego Bluszczolasu, owianymi gęstą mgłą, mrokiem i wilgocią wiał świszczący wiatr, z trudem przedzierając się przez stęchłe gałęzie spróchniałych drzew, powalonych przez lata, czas i klimat. Opadłe liście piszczały pod wpływem nacisku kopyt. Nie długo granica stada, od jakiegoś czasu oddalałam się coraz bardziej. Tereny już dawno mi się znudziły. Praktycznie nic nie było do roboty. Tylko czasem widywałam cienie nieznajomych postaci, które momentalnie chowały się w cieniu drzew. Tylko jedna postać była na tyle widoczna by stwierdzić, że pochodzi ona ze stada. Stała przy granicach stada, patrząc w dal i jakby rozmyślając. Schowałam się za drzewami, przybierając kolor czarnej kory, która panowała w tutejszym lesie. Wiatr powiał, a do moich chrap doleciał zapach morskiej bryzy, prawdopodobnie od osoby, która stała niedaleko mnie tak na prawdę.

Ktoś chce dokończyć?

czwartek, 16 lipca 2015

Od Amber

CD Spartana
Jeszcze nikt nigdy nie powiedział mi "że jestem piękna" albo "że mam piękne oczy" itp. Nie dowierzałam... z drugiej strony wiedziałam coś o takich ogierach jakim wydawał się być Spartan. Z moich zamyśleń wyrwał mnie czyiś głos... jakiejś klaczy, jakbym go wcześniej słyszała. Na niebie zobaczyłam podobiznę konia.
- Podejdź do mnie Amber!- zaśmiała się Konstelacja
- To na prawdę Ty? Siostrzyczko?!- zapytałam
- A kto inny?- zaśmiała się
Spartan patrzył na mnie i moją siostrę z gwiazd. Jakby nie mógł pojąć co teraz zaszło. Nagle wiatr coraz szybciej zaczął wiać. W okół mnie rozpętała się trąba powietrzna. Zaczęło mi się kręcić w głowie. Czułam się szczęśliwa. Wiedziałam, że Konstelacja zrobiła to celowo. Gdy całe zamieszanie się już skończyło i postawiłam swoje kopyta spowrotem na ziemię. Podeszłam do Spartana i powiedziałam:
- A teraz zobaczysz coś niezwykłego!
- A to co było?! Mało niezwykłe?!- zaśmiał się
- To będzie jeszcze niezwyklejsze!- krzyknęłam, byłam tak podekscytowana!
Z nieba zaczęła spadać jedna gwiazda, coraz bliższa mi i mojemu towarzyszowi. Coraz bardziej przypominała konia. W końcu stanęła i podeszła do mnie.
- Mamo?! To na prawdę Ty?- zapytałam i podbiegłam do klaczy
- Amber, pięknie wyrosłaś. Perła i Twyla dobrze Cię wychowały!- uśmiechnęła się
- Która godzina?- zapytałam co bardzo mnie zdziwiło
- Tydzień od waszego wyjścia. Dwudziesta...- powiedziała
- Perła i Twyla pewnie się martwią!- wystraszyłam się
- Nikt nie zauważył waszej nieobecności!- uśmiechnęła się i zniknęła
Z nowu wszystko zaczęło wirować i pojawiliśmy się w mojej jaskini.
- I co? Prawda, że to było NIEZWYKŁE?- zapytałam Spartana
<Spartan? Trochę mnie poniosło ;)>

środa, 15 lipca 2015

Od Spartana

CD od Amber

 Słowa klaczy mnie zastanowiły. Nigdy nie widziałem w gwiazdach niczego aż tak niezwykłego. Uniosłem głowę i oboje zapatrzyliśmy się w nocne, rozgwieżdżone niebo.
 - Szczerze mówiąc, przedtem nigdy nie zauważałem w nich takiej magii i piękna.
Spojrzałem na wpatrzoną w górę, zafascynowaną Amber. Światło księżyca i jej ukochanych gwiazd, prześlicznie odbijało się w jej czarnych, cudnych oczach. Patrzenie w nie sprawiało mi czystą przyjemność.
 - Jesteś piękna - szepnąłem jej na ucho. Mocno ukłuła mnie potrzeba bliskości.
<Amber?>

Od Amber

CD Spartana
Po chwili namysłu odpowiedziałam ogierowi.
- Nie... jesteśmy na terenach stada tylko, że...- zamilkłam, po czym z nowu dodałam- to gwiazdy...
- Gwiazdy, ale co?- zapytał
- Gwiazdy się se mną łączą... pokazują mi nowe miejsca... to moi rodzice, moja mama i tata... oni wskazują mi drogę życia...- popatrzyłam w gwiazdy, które coraz jaśniej świeciły na ciemnym niebie...
- Dawno temu, jak byłam małym źrebakiem i mieszkałam już w stadzie MV zobaczyłam, że gwiazdy zaczęły schodzić i coś do mnie mówiły... gwiazdami może władać każdy tylko musi odpowiednio się do tego przygotować...- uśmiecgnęłam się i popatrzyłam po raz drugi w gwiazdy
<Spartan?>

wtorek, 14 lipca 2015

Od Spartana

CD od Amber

 - Zawsze chętnie będę Ci towarzyszył, jeśli tylko pozwolisz - uśmiechnąłem się sympatycznie. Jej kąciki ust lekko drgnęły w górę. - Ojj bardzo nie lubię, kiedy jesteś smutna. Uczyń mi tą przyjemność i zaszczyć mnie swym uśmiechem.
 Amber, speszona nieco uśmiechnęła się, a jej oczy zabłysły znad policzków. Ja tymczasem rozejrzałem się wokół. Miejsce było pełne kolorów, a powietrze przesiąkało świeżym zapachem kwiatów.
 - Pięknie tu - stwierdziłem. - Jesteśmy poza terenami Stada, prawda?
<Amber?>

Od Amber

CD Spartana
Zastanawiałam się czy iść dalej, ale w końcu to była jedyna okazja, by zdobyć przyjaciela... w końcu Flower tyle ich ma... energicznie podniosłam głowę, gdy usłyszałam znajome mi świergoty. Pociągnęłam za sobą Spartana i podbiegłam do najbliższego krzewu.
- Pomożesz mi?- zapytałam i nie czekając na odpowiedź dziwionego ogiera zabrałam się za rozszarpywanie krzaków. Ogier po chwili do mnie dołączył. Po chwili przedarliśmy się do pięknej krainy, jakby z bajki. W około różowych kwiatków kręcił się mój mały przyjaciel.

Ametyst... zorientowałam się, że Spartan wyraźnie nie rozumiał co zaszło.
- To niezwykłe, prawda? Zawsze trafiam w takie miejsca... tylko, że zawsze sama...- znowu lekko posmutniałam
<Spartan?>


Od Spartana

CD od Amber

 - Coś się stało? - zapytałem, widząc niepewność i zwątpienie w oczach klaczy.
 - Nnie nie, nic.. - zaczęła niepewnie się tłumaczyć. Podszedłem bliżej i uśmiechnąłem się ciepło.
 - Przy mnie żadna tak urodziwa klacz nie musi się niczego obawiać - ucałowałem nonszalancko jej dłoń. Bardzo zależało mi na tym, żeby czuła się przy mnie bezpiecznie i mi ufała.
Ruszyliśmy wolnym krokiem w stronę Zatoki. Zapadła cisza, ponieważ Amber przestała opowiadać. Po krótkim namyśle, chwyciłem idącą obok piękność delikatnie za rękę. Spojrzałem się na nią i z życzliwym uśmiechem czekałem na jej reakcję. Spławi mnie, czy mi jednak zaufa?
<Amber?>

Od Amber

CD Spartan'a
Wstałam i powoli podniosłam głowę. Spojżałam w oczy ogiera.
- Jeżeli tak ładnie to warto się tam wybrać.
- uśmiechnęłam się
- Zapraszam!- zaśmiał się i lekko podkłusował do najbieższego drzewa
Droga do celu była długa. Dużo rozmawiałam o gwiazdach. Spartan okazał się być wspaniałym towarzyszem. Moja siostra jednak sądzi, że nie powinnam być taka ufna... szybko spojżałam na Spartana z lekkim strachem w oczach. Jak zwykle nie potrafię maskować straszu i ogier od razu zauważył moją niepewność i pośpiesznie powiedział:
<Spartan?>

poniedziałek, 13 lipca 2015

Od Spartana

CD od Amber

 - Często tu przesiadujesz, jeśli mogę wiedzieć? - zapytałem. Spojrzała na mnie swymi ślicznymi, błyszczącymi oczami, po czym odpowiedziała:
 - Od czasu do czasu. Lubię tu przychodzić.
 - Nie dziwię się - stwierdziłem z miłym uśmiechem. - A widziałaś może, piękna Amber, jak cudnie wygląda o tej porze roku Zatoka Gwiazd?
 - Chyba szczerze mówiąc, nie miałam okazji się przekonać.
Na tą wiadomość podniosłem się i skłoniłem przed klaczą.
 - Dałaby się więc tak śliczna klacz jak Ty, zaprosić na nocny spacer w tamto urokliwe miejsce?
<Amber?>

piątek, 10 lipca 2015

Od Amber

CD Spartan'a
Szybko się ocknęłam i popatrzyłam na ogiera, po czym cicho odpowiedziałam:
- T-tak, jasne... miło mi jestem Amber, a jak brzmi twoje imię?
- Spartan...- uśmiechnął się przyjacielsko
Siedzieliśmy przez chwilę cicho. Chciałam rozpocząć rozmowę.
- Czasami mam wrażenie, że te gwiazdy same z siebie się ruszają... jakby tańczyły, a czasami nawet wydają odgłosy.- ogier spojrzał na mnie spokojnie.
Nagle usłyszałam szelest i ciechutkie popiskiwanie. To Tilula... ogier ponownie popatrzył na mnie i po chwili odezwał się z takim samym spokojem jak spojrzał:
(Spartan?)

wtorek, 7 lipca 2015

Od Last Breath`a

Przechadzałem się stąpając powoli wzdłuż brzegu rzeki krwi w Willi Mrocznej Damy. Był to jeden z moich ulubionych terenów stada. Czułem jak zimne powietrze przenika przez moje nozdrza. Śnieg skrzypiał, miażdżony pod moimi kopytami. Napawałem się wszechogarniającą aurą i ciszą tego miejsca, przerywaną jedynie delikatnym szumem przepływającej w rzece krwi. Wtem, do moich uszu dotarł zgrzyt deptanego śniegu, lecz nie dobiegał on spod moich kopyt. Stanąłem w bezruchu i usłyszałem następny postawiony w białym puchu krok. I kolejny. Dobiegały one spod obcych kopyt dreptających za mną. Natychmiast położyłem uszy po sobie i uniosłem dumnie głowę, patrząc jednak w dalszym ciągu przed siebie. W tej chwili powietrze przeszył mój ostry, lodowaty głos, układający się w zdanie:
- Kto śmie zakłócać mój spokój?
Zgrzyt deptanego śniegu ustał. Odpowiedziała mi jedynie cisza. Zmrużyłem w złości oczy i powoli, majestatycznie odwróciłem się. Ujrzałem jednak kogoś, kogo bym się najmniej spodziewał. Ze zdziwienia postawiłem spowrotem uszy do pionu, co w moim przypadku zdarza się rzadko. Przede mną stał ... źrebak.

< Deniver?>

poniedziałek, 6 lipca 2015

Klacz do adopcji

Oto nowa postać, w którą możecie się wcielić. Znajduje się w zakładce ,,adopcje". Muszę Wam powiedzieć, że piękna z niej klacz fryzyjska :3

Imię: Rusałka, skrót Rozi
Płeć: klacz
Wiek: 5 lat
Cechy charakteru: Rusałka to bardzo dziewczęca i delikatna klacz. Jest dość nieśmiała jeśli chodzi o kontakty z innymi końmi, woli spędzać czas w wąskim gronie swoich znajomych. Uwielbia wodę, kwiaty i inne zwierzęta. Lubi spędzać czas na Łące Pragnień plotąc wianki oraz nad Smoczym Okiem, brodząc w wodzie, rozmawiając z zaprzyjaźnionymi żółwiami i bawiąc się prądem morskim. Jej hobby jest też nurkowanie. Porusza się z gracją, jest przeciwniczką feminizmu i skrajną pacyfistką. Bardzo wrażliwa z niej klacz, nie może patrzeć na brutalność niektórych koni wobec innych. Jest wesoła, przyjaźnie nastawiona, choć czasem niepewna i niestety trzeba przyznać że dość tchórzliwa. Rozi jest także romantyczna i marzy o prawdziwej miłości, lecz boi się odrzucenia i zranienia. Spokojna, rzadko wpada w kłopoty, trochę niezdarna, ale przy tym wszystkim urocza. Potrafi ślicznie się uśmiechać, lubi komplementy, lecz łatwo ją speszyć i zawstydzić, przy czym się rumieni.
Stanowisko: Nauczycielka źrebaków
Żywioł: Woda
Moce: Wywołanie deszczu, mgły, tsunami i powodzi, tworzenie chmur i fal na wodzie, oddychanie pod wodą. Rozpływanie się i zmienianie w chmurę, tworzenie wodospadów, gradu, śniegu, kałuż, strumyczków. Rozmawianie z wodnymi stworzeniami, kierowanie prądem wodnym i strumieniem wody. Kiedy jest jej smutno, moknie jej grzywa i ogon i zaczynają z nich skapywać kropelki.
Partner: Śni o tym, że w tym jakże licznym stadzie ktoś odnajdzie właśnie ją. Czeka na kogoś, kto ją pokocha, zaopiekuje się nią, będzie ją chronił i dodawał pewności siebie. Uważa, że w głębi duszy każda klacz potrzebuje takiego partnera, choć może nie każda jest tego świadoma.
Rodzina: Mama Rosja, Tata Brystol
Historia: Urodziła się w rodzinie, która od wieków nie żyje w żadnym stadzie. Znani są jako Dzikie Konie Wolności. Są to pojedyncze rodziny, czyli rodzice i ich dzieci, podróżujące po świecie i prowadzące koczowniczy tryb życia. Źrebięta w wieku 4 lat opuszczają rodziców i sami wyruszają w podróż, w trakcie której znajdują swojego życiowego partnera. Rusałka jest w swojej rodzinie pierwszym od wieków koniem, który zrezygnował z tułaczki i dołączył do stada, a zrobiła to z czystej ciekawości, jak może wyglądać inne życie niż to, które ona zna. Po roku własnej podróży odnalazła swoje miejsce na Ziemi i osiadła w Stadzie z Misterious Valley.
Właściciel: ?

Od Spartana

Spacerowałem samotnie późnym wieczorem. Można nawet powiedzieć nocą, ponieważ widać było już na niebie pierwsze malutkie, migoczące punkciki. Po jakimś czasie, na swojej drodze napotkałem jaskinię. Miałem zamiar ruszyć dalej, lecz mój wzrok przykuła przepiękna klacz, siedząca przed nią, patrząca w gwieździstą noc i nucąca sobie cichutko śliczną melodyjkę. Podszedłem do niej powoli, uśmiechając się przyjacielsko.
- Witam panią. Mógłbym się dosiąść?

<Amber?>

niedziela, 5 lipca 2015

Nieobecność

Będę nieobecna od 09.07. do odwołania z powodu wyjazdu i nie wiem kiedy wrócę, lecz postaram się być obecna jeśli tylko dostanę internet. I proszę o aktywność tych co wrócili lub wrócą.

Pozdrawiam i życzę udanych wakacji.
~Alfa Havana(izusia321)