Spacerowałem samotnie późnym wieczorem. Można nawet
powiedzieć nocą, ponieważ widać było już na niebie pierwsze malutkie, migoczące
punkciki. Po jakimś czasie, na swojej drodze napotkałem jaskinię. Miałem zamiar
ruszyć dalej, lecz mój wzrok przykuła przepiękna klacz, siedząca przed nią,
patrząca w gwieździstą noc i nucąca sobie cichutko śliczną melodyjkę.
Podszedłem do niej powoli, uśmiechając się przyjacielsko.
- Witam panią. Mógłbym się dosiąść?
<Amber?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz