piątek, 17 lipca 2015

Od Tayar'a

CD historii Sharee

 Dziwny, zimny dreszcz przepełznął po moim kręgosłupie, a mięśnie mimowolnie się napięły. Skierowałem uszy za siebie i zmarszczyłem brwi.
 Gdzieś za mną wyraźnie coś się czaiło. Trwałem w bezruchu oczekując na reakcje tego, co skrywało się w cieniu. Zastanawiało mnie, czy owe stworzenie jest koniem, czy też jednym z leśnych zwierząt, które w Bluszczolesie znalazły się przez przypadek.
 Cisza.
Skryty w cieniu najwyraźniej również oczekiwał. Zastanawiał się, czy wiem, że nie jestem sam w Bluszczolesie.
- Wiem, że tam jesteś. Nie musisz się kryć. - powiedziałem nie kryjąc "pewnej dozy" kpiny w głosie.
Suche liście skrzypnęły pod wpływem nacisku, jaki wywarło na nie stworzenie. Gdy do moich chrap dotarł ten charakterystyczny, lekko duszący zapach wiedziałem już, że zbliża się do mnie nie leśne zwierze, lecz koń konkretniej jeden z członków stada.
- Kryć się? Ja? - jadowity ton mojego rozmówcy również przepełniony był kpiną, lecz czuć w nim było również złość - Hm, ty chyba nie wiesz, z kim masz do czynienia...
 Na mój pysk wpełzł bezczelny uśmieszek.
- Mam do czynienia z kimś, kto najwyraźniej uważa mnie za imbecyla, czy tak?
 Nie musiałem widzieć twarzy klaczy by wiedzieć, że moja reakcja ją zdziwiła, jednak tylko na chwile.
Odwróciłem się mierząc wzrokiem wysoką, kasztanowatą klacz której sierść spowita była w ciemności. Jedynie łeb, a na nim długa łysinka, wystawały zza cienia.
- Ciężko nie uważać kogoś takiego ja ty za imbecyla...
- Ciężko wymyślić sensowniejszy argument, co?
 Mimo, iż pierwsze wrażenie nie było dobre, klacz wydała mi się inteligentna oraz bystra. Nie była, z pewnością, głupia, może trochę zbyt pyszna.
W jej oczach niezmiennie kryła się złość, reszta uczuć zmieniała się w zależności od nastroju, jednak jakaś niewyjaśniona, silna złość wciąż w nich siedziała, jakby chcąc dać subtelny znak całemu światu.
 - A tak z czystej ciekawości, dlaczego się chowałaś? - spytałem celowo używając ostatniego słowa.
 Kasztanka przyjęła wyzwanie. Uśmiechnęła się z wyższością i już szykowała się do słownego ataku.
- Nie powinno cię to obchodzić - rzekła lodowatym tonem, lecz to była tylko przykrywka.
- I nie interesowałoby, gdyby nie fakt, że czaiłaś się tuż za moim zadem.

< Sharee? >
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz