Gdy się obudziłam, promyki słońca wpadały do mojej jaskini, oświetlając ją. Uśmiechnęłam się do siebie. Może i nie było przy mnie Kamy, ale przecież miałam przed sobą jeszcze całe życie! Wstałam i od razu wyszłam przed jaskinię. Słońce, mimo dość wczesnej pory, grzało. Ruszyłam powolnym kłusem, gdy z dala zauważyłam sylwetkę konia. Gdy podbiegłam bliżej, okazało się, że to Heaven.
- Hej - uśmiechnęłam się - Co tam u ciebie?
(Heaven? jakoś wena zwiała)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz