CD. Filjan
Wściekłość opuściła mnie całkowicie a w oczach pokazał się wyraz zrozumienia. Teraz.. zrozumiałem i doprawdy zrobiło mi się wstyd. Oboje jesteśmy w trudnej sytuacji życiowej. Ona nie ma nikogo, nawet przybrana matka się do niej nie odzywa. A ja? Co ja mam? Mam ojca, w depresji. Matkę, która przestała mnie dawno kochać. I siostrę, która podziewa się nie wiadomo gdzie.
Spojrzałem na klacz. Była bardzo silna, jak na to co przeżyła. Brała mnie bezsilność, gdy myślałem ile to musiała się wycierpieć. Miałem ochotę dołożyć wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że zamiast wesołej klaczy, stała przede mną pozornie chłodna klacz, jednakże w środku klacz rozdarta i samotna. Najchętniej rzuciłbym parę słów temu Castielowi. Zniknął tak po prostu, podczas gdy ona miała tylko jego!
-Nie musisz przepraszać - zacząłem powoli, nie wiedząc za bardzo co powiedzieć - To ja przepraszam. Osądziłem Cię po pozorach, nie wiedząc co czai się we wnętrzu. Teraz widzę, że... muszę przeprosić. Oboje jesteśmy w trudnych sytuacjach i wiesz... dzięki temu łatwiej mi Ciebie zrozumieć a zresztą czuję, że i Ty mnie rozumiesz. Jak coś, możesz na mnie polegać - uśmiechnąłem się do niej delikatnie, czując do niej nić sympatii.
Filjan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz