CD. Filjan
Zacząłem znowu mówić, jednakże już znacznie bardziej opanowanym tonem. Zdałem sobie sprawę, że mam przed sobą istotę, której los poskąpił pięknego życia. Nie ma nikogo, a jej partner odszedł ze stada. Jeszcze ja, niemile ją traktuję. Zrobiło mi się słabo, na myśl, co by było gdybym tak jak ona został potraktowany. I był w podobnej sytuacji. Otrząsnąłem się na myśl o tym.
-Myślisz, że fakt, że jestem Młodym Gammą coś kogoś rusza? Nie. Z powodu stanowiska nie jestem jakiś lepszy. Właściwie, ostatnio rozmawiam jedynie z Rossą. Jedynie ona mnie wspiera i nikt więcej. Rodzina o mnie nie pamięta. Matka od czasu, gdy rzuciła mnie i ojca, mówiąc parę ostrych słów nie odzywa się i siedzi jak zaklęta, a jest w tym stadzie. Mój tata od czasów rozstania z mamą nie odzywa się do nikogo i kompletnie zamknął się w sobie. Siostra odeszła ze stada. Czuję się, jakbym już nie miał rodziny. Dla nich jestem niepotrzebny. A resztę nie obchodzę. Jestem dla nich koniem, synem Slayer'a, koniem, który nie wnosi niczego do niczyjego życia. Najchętniej zostałbym wojownikiem, gdyby było możliwe rzucić tamto stanowisko. Ale się nie da, albo wolę nie próbować. - powiedziałem, zwieszając łeb.
Chcąc nie chcąc opowiedziałem jej wszystko. Wymknęło się to mimowolnie...
Filjan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz