CD. Tajmira
Nie odzywaliśmy się długi czas. Ta cisza zdawała się na mnie ciążyć jak nieznośna mucha. Zaś na nim... Chyba nie. Rzeczywiście, jest małomówny, tak jak i o nim słyszałam. Jednak wiedziałam, że Ci milczący, mają zazwyczaj najwięcej do powiedzenia.
Skoro ja zagadnęłam go pierwsza, powinnam kontynuować temat?
-Jesteś synem Sorrela, prawda? - spytałam, licząc w duchu, że tym razem się nie przejęzyczę.
Rzucił mi szybkie spojrzenie.
-Tak - rzucił ostro, po czym uderzył kopytem o ziemię. Wydawał się być zły, że zaczęłam ten temat.
-Przykro mi bardzo z powodu śmierci Twojej matki. Musisz mieć ciężkie życie, taki tu jesteś sam...- wyrwało mi się mimowolnie.
Chyba był bardzo zdenerwowany, z powodu, że zaczęłam temat rodzinny. Jednakże, nie miałam na to wpływu.
-Nie lubię jak mi współczują - powiedział, z uporem wpatrując się w jeden punkt.
-Rozumiem. - pokiwałam głową - Chciałam powiedzieć tylko, że rozumiem co czujesz...
Tajmir?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz