C.D Tyriona
Uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił gest. Jezu czy to naprawdę jest możliwe abym do niego coś poczuła? Może to tylko przewiewne uczucie, które jutro zniknie... A może coś trwałego które pozostanie na długo? W sumie to nie mam pojęcia co to jest. Nim się obejrzałam zapadł wieczór. Ogier odprowadził mnie pod samą jaskinię.
- Spotkamy się jutro? - zapytałam cicho.
Tyrion nie wiem na co patrzył, ale gdy przeniósł na mnie wzrok uśmiechnął się.
- Pożyjemy, zobaczymy. - odparł.
- No to... Dobranoc. - powiedziałam.
- Dobranoc. - odparł i pognał do swej jaskini.
Nie mieszkał daleko ode mnie. Więc jakiś plus jest. Zwróciłam się do swojego posłania, położyłam się i usnęłam.
*
Przebudziłam się następnego dnia. Czułam się jak nowo narodzona. Czyżby z faktu, że może dzisiaj znowu go spotkam? Sama nie wiem. Wyszłam z jaskini i poszłam do doliny. Gdy tam dotarłam, zaczęłam skubać jakże przepyszną trawę. Słońce nie dawało spokoju i mocno grzało. Kilka kropel potu zaczęło spływać z mojego ciała. Usłyszałam tupot kopyt, Oczywiście się odwróciłam. I kogo mogłam ujrzeć? Był to Tyrion. Uśmiech sam wpadł na moje usta.
- Cześć. - powiedziałam.
<Tyrion? Troszkę się rozpisałam nie za dużo ale lepsze to niż w ogóle. :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz