wtorek, 18 lutego 2014

Od Jack'a

CD Tamizy

- Tamizo! - uśmiechnąłem się mimo woli i chyba zarumieniłem - Nie rób ze mnie takiego cacy-cacy. Wiesz, że nie zadbałem o syna. Oczywiście jeśli będę miał szansę to się poprawię - zachichotałem - Ty to umiesz minie rozbawić nawet po takiej rozmowie. Och Tamizo.
- Co? - zrobiła minkę niewiniątka i zamrugała oczami.
- Hah... Nic skarbie. Nic - szturchnąłem delikatnie jej pysk.
- Czyli zamykamy temat? - upewniła się.
- Zamykamy - potwierdziłem.
- Poza tym... Co cię tak rozbawiło Jackie? - jej piękne oczy błyszczały.
- Sugestia, że nie chciałbym mieć z tobą źrebaków - zrobiłem jej "noski-noski"
- To było normalne pytanie - zaśmiała się - Nie każdy ogier chce być ojcem.
- Ja chcę, by twoje cudne geny przetrwały, byś miała pocieszenie, inne niż ja, na starość, gdy nie będziemy mogli się ruszać, nasze dzieci i ich dzieci będą brykać za nas, a my będziemy tylko patrzeć - pocałowałem ją.
- To piękna wizja.
- Tylko musisz mi pomóc być dobrym ojcem - uśmiechnąłem się do ukochanej.


Tamizia? :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz