Obudziłem się dzisiaj wcześniej, w końcu musiałem pozwiedzać tereny mojego nowego stada, wczoraj nie miałem na to czasu, gdyż ogarniałem swoją grotę. Wychodząc z groty napotkałem kilka koni idących na zachód. Podszedłem do jednej z klaczy.
- Witam, jestem Ray i jestem tu nowy. Czy mogę wiedzieć, gdzie można tutaj coś zjeść? - lekko się ukłoniłem.
- Odczep się, nie mam czasu. - uniosła łeb i odeszła, machając ogonem. Cóż... nie była zbyt miła. Trudno, sam sobie dam radę.
Ruszyłem za resztą, rozglądając się i obserwując innych członków stada. Po jakimś czasie moim oczom ukazała się piękna złota dolina. Podszedłem do strumyka i napiłem się wody, po drugiej stronie zauważyłem łaciatą klacz, która stała sama pod drzewem. Podszedłem do niej i przywitałem się.
- Witam, jestem Ray i jestem tu nowy a tobie jak na imię? - spytałem czule, po czym ukłoniłem się, lecz klacz nie odpowiedziała. - Cześć? - zapytałem nie pewnie, lecz ona nawet nie podniosła łba. - Coś się stało? Dlaczego stoisz tutaj sama? - zapytałem z lekkim zaciekawieniem a jednocześnie smutkiem w głosie.
- Ty mówisz do mnie? - w końcu odpowiedziała, lecz mimo to nadal nie patrzyła na mnie.
- Jak Ci na imię? - uśmiechnąłem się.
- Nemezis. - odpowiedziała ze strachem w głosie i lekko się odsunęła do tyłu.
- Cudowne imię dla cudownej klaczy. A więc Nemezis, dlaczego stoisz tutaj sama? - spytałem spokojnie i nieco ciszej.
<Nemezis?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz