Przechadzałam się po terenach stada, podziwiając nadchodzącą powoli wiosnę. Podobno jeszcze mają być przymrozki, ale wątpię żeby to przeszkodziło. Ptaki już powoli zaczynały latać nad głowami i ćwierkać swoje melodie. Tylko czekać aż zjawi się tu słowik i zaśpiewa. Westchnęłam. Tu było tak pięknie. Aż sama dziwiłam się, że tu trafiłam. Na widok zielonych drzew, rozbłyskiwały mi oczy. Wtem ktoś przede mną stanął.
-Dęblin? A co ty tu robisz? Myślałam ,że jesteś na spotkaniu z kumplami- zdziwiłam się
-A co to? To już z partnerką nie mogę się spotkać?- zażartował
-Oczywiście, że tak. Wiosna już idzie. Robi się zielono. Cudnie- spojrzała jeszcze raz na ptaki.
-Hav... Mam dla ciebie niespodziankę- odparł ogier i uśmiechnął się tajemniczo
-Ooo... Nie wzbudzaj we mnie ciekawości, bo sam wiesz jak reaguję na niespodzianki. Koniecznie muszę wiedzieć co to- zachichotałam
-Aaa to niespodzianka. Zobaczysz jak dojdziemy- odpowiedział
-Ty wredoto moja kochana. Więc prowadź do tej niespodzianki- uśmiechnęłam się.
-Zamknij oczy- stanął dumnie.
-No nie. Jeszcze to... - pokręciłam głowa
-Hav? Chcesz niespodziankę? Czy może nie?- uniósł brew.
-To szantaż- wzburzyłam się żartobliwie
-Chodź ze mną- powiedział
Westchnęłam i zamknęłam oczy, o dziwo posłusznie.
-Tylko nie podglądaj- usłyszałam głos Dęblina
-Dobrze, dobrze- zaśmiałam się cicho.
*Po dłuuugiej przechadzce, która możliwe, że trwała 10 min.*
-Ok. Teraz stań tu- powiedział ogier i odszedł ode mnie.
-Dęblin? Nie zostawiaj mnie tu, bo jak cię znajdę to...
-Spokojnie. Jestem blisko. Tuż obok- przerwał mi
-Ok. Ufam ci- odpowiedziałam i czekałam.
-Możesz otworzyć oczy- usłyszałam głos
Otworzyłam oczy. Zobaczyłam wokół siebie serce z ognia i kwiaty w środku. Spojrzałam na Dęblina. Zamurowało mnie. Miałam ochotę go wyściskać i całować bez przerwy. Jednak ja stałam jak słup soli zszokowana pięknym miejscem i tym cały zjawiskiem.
-Przepraszam cię, że dopiero teraz, ale... Wesołych Walentynek- uśmiechnął się.
<Dęblin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz