C.D Qerida
Padłam koło ogiera. Wyczerpana galopem nie miałam sił na nic. Ale kiedy powiedział ,że to nie koniec jego genialnego planu przeraziłam się go. - Wiesz...-zaczęłam - Czo? - zapytał dysząc - Jesteś największym wariatem świata jakiego poznałam. - rzekłam Spojrzał na mnie. - No przecież wiem - odparł Zaśmiałam się. - Ale jesteś zarazem wspaniałym i oddanym przyjacielem - dodałam po chwili Spojrzał na mnie. Uśmiechnął się. Wstaliśmy powoli. - To gdzie teraz? - zapytałam - Zobaczysz - odparł Przewróciłam oczami. Po czym ruszyliśmy wolnym stępem przed siebie. Po czym weszliśmy w wolny kłus. I tak kłusowaliśmy chwilę śmiejąc się i rozmawiając. Po tych rozmówkach weszliśmy w szybki galop po czym przerodził się ten nasz galop w cwał. Co na dobre nie wyszło bo gdy się zatrzymaliśmy nie miła niespodzianka nas spotkała. Wywaliłam się na kamienie które były ostro zakończone. Wiedziałam ,że ten cwał źle się skończy. Ugh po prostu wiedziałam ,że coś się stanie. Ale cóż. Szybko wstałam. Ogier na mnie spojrzał. - Wszystko dobrze? - zapytał troskliwie. Spojrzałam na niego. - Stać stoję więc jest dobrze - rzekłam Uśmiechnęłam się. - Chodź wariacie. < Qerido? Za duża prędkość.> | |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz