CD H. Javier'a
Javier dał mi chwilę, abym mogła obejrzeć miejsce, na które mnie przyprowadził. W pierwszej chwili nie widziałam w nim nic niezwykłego, nie licząc wody. Tak, z pewnością nie była to zwykła woda.
- Ten most nie ma końca - głos ogiera ponownie wypełniła nuta ekscytacji, chodź Javier starał się mówić jak zawodowy przewodnik.
Tereny mojego poprzedniego stada - w porównaniu z Misterious Valley - zdawały się być nudną równiną, łąkami i lasami bez charakteru.
Odprowadzona zaintrygowanym spojrzeniem ogiera podeszłam do początku mostu.
- To twoim miejscu bym tam nie właził- rzekł z przekąsem.
Skuliłam uszy i zadarłam wyżej głowę. Jego poprzednia wypowiedź ostatecznie popchnęła mnie do przodu. Postawiłam dwa przednie kopyta na początku Zdradliwej Przystani. Stary most zaskrzypiał ostrzegawczo.
Opuściłam łeb i chwile wsłuchiwałam się w ciszę. Nie mam pojęcia, ile czasu minęło nam na wpatrywaniu się w nieskończoność przed nami. Starałam się znaleźć horyzont, choćby jeden punkt gdzieś w oddali, lecz Javier miał racje: ten most nie miał końca.
W końcu udało mi się otrząsnąć. Uniosłam głowę i skuliłam uszy. Wiatr szalejący gdzieś w lesie zapowiadał, że dzisiejsza noc nie będzie spokojna.
- To chyba tyle na dziś - mówiąc to odwróciłam się i skierowałam w stronę, z której przyszliśmy - a przynajmniej tak mi się zdawało.
- Idziesz? - rzuciłam w stronę ogiera.
Javier zdawał się być bardzo rozbawiony sytuacją. Nie ruszył się z miejsca, za to cały czas wpatrywał się we mnie z pewnym rodzajem wesołości.
- Znowu nie w tą stronę...
Stanęłam i zmarszczyłam brwi.
- Tędy też bym dotarła...
- Tak, przez te same bagna, w które chciałaś się władować na początku.
Odwróciłam głowę i spojrzałam na stojącego wciąż koło mostu Javiera. Prawda, bagna nie były wymarzoną ścieżką powrotną do domu, jednak nie zamierzałam dać mu tej satysfakcji.
- Poradzę sobie - zapewniłam ze słodkim uśmieszkiem i nie czekając na jego reakcje ruszyłam przed siebie.
< Javier? Wybacz, że tandetne - koniec roku :c >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz