poniedziałek, 22 czerwca 2015

Od Ikaleta

CD H. Amber

- Przyjaciółmi? - powtórzyłem przymykając jedno oko.
 Amber energicznie kiwnęła głową nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Nie, Amber, nie jesteśmy. - zaprzeczyłem. - przyjaciel to ktoś, komu bezgranicznie ufasz, wiesz, że możesz powierzyć mu każdą tajemnicę i cóż...rozumiesz bez słów. A my znamy się zaledwie od wczoraj. Nie wiem, jak to wygląda w przypadku Sunny ale według mnie naszej relacji absolutnie nie można nazwać przyjaźnią.
 Klacz kiwnęła głową. Wydawała się zawiedziona moją odpowiedzią, jednak nie zamierzałem kłamać - przyjaźń to coś więcej niż jeden spacer i parę krótkich rozmów.
Sunny milczała; nie jestem pewien czy to dlatego, że podzielała moje zdanie, czy wręcz przeciwnie.
 Wszyscy troje zwróciliśmy się w stronę lasu, kiedy do naszych uszu dotarł tętent kopyt.
- Ikalet! - zawołał uradowany Merkucjo. Obdarzył mnie swoją uwagą tylko przez chwilę, bowiem jego wzrok prawie że natychmiast wylądował najpierw na Sunny, potem na Amber.
- Ekhem...- chrząknąłem ostentacyjnie.
- Co? Ach, tak! Obiecałeś, że mi pomożesz, pamiętasz? - brat zmierzył mnie czujnym wzrokiem.
- Oczywiście, że pamiętam! - zapewniłem szybko i zwróciłem się do klaczy - bardzo Was przepraszam, dziewczyny. Z bratem lepiej nie dyskutować.
 Siwy parsknął i przewrócił oczami, ale nic nie powiedział.
Amber i Sunny kiwnęły głowami. Po ich uśmiechach wywnioskowałem, że się nie gniewają.
- Rozumiem, wiem, jak to jest z rodzeństwem - zapewnił Amber.
Posłałem im przepraszające spojrzenie oraz pogodny uśmiech i ruszyłem za bratem.

< Dziewczyny, jeśli chcecie kontynuujcie opowiadanie, ale już beze mnie >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz