sobota, 20 czerwca 2015

Od Rébellion'a Qui Insorto

 Ciężki paraliż ogarnął moje nogi, gdy zbliżałem się do kresu Wdowiego Wzgórza. To miejsce fascynowało mnie, a zarazem przerażało jeszcze za czasów, gdy byłem źrebakiem.
 Walcząc z własnym ciałem zrobiłem jeszcze jeden, trudny krok przed siebie. Zawsze sądziłem, że mój umysł i ciało stanowiły jedność. Teraz jednak mogłem się przekonać, jak bardzo się myliłem.
 Wyglądało to tak, jakby cały mój korpus oraz kończyny toczyły zaciekłą walkę z umysłem. Umysłem, który chciał iść przed siebie nie ważąc na niebezpieczeństwo. Ciało, chcąc przejąć rolę tego myślącego trzeźwo, wzbraniało mu tego z całych sił.
 Nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z tak wielkim "buntem". Moja matka mawiała, że wygrać walkę ze sobą to wygrać wszystko. Zyskać pełną kontrolę nad samym sobą - to dopiero sukces.
 Nie rozumiałem jej wtedy...
 Do moich uszu dotarł stłumiony szum fal. Tam, za tym klifem, przykryte gęstymi chmurami czeka morze. Wolne, dzikie, nieposkromione...lecz jednocześnie łagodne i ciche. Ta spójność zawsze mnie intrygowała...
 Wynegocjowałem jeszcze jeden, niełatwy krok w przód.
Zamknąłem oczy i w całości oddałem się atmosferze Wzgórza.
Wiatr smagał moją grzywę targając ją na wszystkie strony świata. Mewy krzyczały, zataczając koła nad gęstymi chmurami i Wzgórzem, gdzieś wysoko rozległ się orli krzyk.
 Wysoka trawa poruszała się pod wpływem siły żywiołu, jednak robiła to dziwnie spokojnie; wiatr czołgając się między źdźbłami próbował zmusić ją do posłuszeństwa: niespokojnego, szybkiego tańca. Ona jednak pozostawała nieugięta; lekkie, miarowe huśtanie zdawało się być wyrazem buntu, który i tak nie ma sensu na dłuższą metę.
 Poczułem, jak moje nogi zaczynają się osuwać, lecz nie do przodu. Nie, one się cofały, przenosząc ciężar ciała na piętki, chcąc dać mi znak, że robię głupstwo, że w ogóle nie powinno mnie tu być.
 Właśnie dlatego stałem. Aby udowodnić sobie, iż mam pełną kontrole nad tym, co robię.
- ,,Dziś tylko morze przetacza piach i echa dawnych snów..." - słowa, które usłyszałem sprawiły, że natychmiast szeroko otworzyłem oczy.
 Nagła fala chłodu oblała całe moje ciało. Zastygłem w bezruchu; ciężko powiedzieć, czy to dlatego, że sam tak chciałem, czy też zmusiły mnie do tego odruchy wyrobione jeszcze podczas wojny. "Jeśli słyszysz czyjś głos - stań, i słuchaj, bo to może być ostatnie, co usłyszysz..."
 Napiąłem wszystkie mięśnie i ze złością ogarnąłem wzorkiem całą okolicę. Po strachu, który w pierwszej chwili próbował mną zawładnąć zostało tylko wspomnienie.
- Pokarz mi się! - wycedziłem przez zaciśnięte zęby - Nie możesz się wiecznie chować!
 Poddanie się strachowi było w moich oczach czymś nie do przyjęcia, okropnym dyshonorem, lecz teraz to nie strach przejmował nade mną kontrolę, a złość i frustracja.
 W uszach zadźwięczała mi jedna ze starych melodii Północy. Słyszałem także szum drzew, okropny i nader głośny szum, choć w najbliższej okolicy żadnego drzewa nie było.
 Czułem się jak wyjęty z kontekstu: tocząc zaciekłą walkę wewnętrzną stałem - z pozoru niewzruszony - na końcu Wdowiego Wzgórza, które - podobnie jak ja w tej chwili - łączyło w sobie tyle spójności.
 Wiatr rozwiał moją grzywkę i musnął lewy bok. Czułem, że moje nogi zawiesiły broń - zamiast się cofać wrosły w podłoże.
- Dlaczego mi to robicie?! - krzyknąłem najgłośniej, jak tylko mogłem.
 Mewy latające nade mną rozdzierały powietrze swoimi krzykami, zdawały się nie zwracać na mnie uwagi, zbyt zajęte swoimi sprawami.
 Nie usłyszałem odpowiedzi.
 Zacisnąłem oczy, aby choć na chwilę znaleźć się dalej od tego krzyku, do wiatru, morza, szumu w uszach i starej melodii.
 Niestety, nie było mi dane zaznać spokoju.
Czułem się jak źrebak, bezradny źrebak, który parzy, lecz nie rozumie; który nie wie, co się wokół niego dzieje. Intuicja podpowiada mu, że powinien coś zrobić, jednak umysł nie jest jego sprzymierzeńcem: milczy.
 Poczułem, jak do moich oczu zaczynają napływać łzy. Ich powodem nie była złość, ani tym bardziej strach. Nie, ich przyczyną było jedno z najgorszych uczuć - bezradność.

CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz