CD H. Flower Desert
- Nie pogardzę - uśmiechnąłem się i podobnie jak Merkucjo położyłem się koło ognia.
Zapadła ta charakterystyczna, nieco krępująca cisza. Nie mieliśmy tematów do rozmowy...a ja nie byłbym sobą, gdyby tak to zostawił.
- Długo jesteś w tym stadzie? - zagandąłem.
- Urodziłam się tutaj, więc...
- Świetnie! - przerwałem, a kiedy zorientowałem się, że wszedłem jej w słowo posłałem Flower przepraszające spojrzenie - a więc znasz te tereny?
Siwy zerknął na mnie spode łba.
- Jeszcześ się nie nachodził? - prychnął, a w jego głosie czuć było wyraźną zaczepkę.
No...ja oczywiście zupełnie nie wiem, o co mu chodzi!
- Hej, Flower zna te tereny, nie ja będę przewodził!
- Ta, wtedy też mówiłeś, że to nie ty będziesz prowadził, a potem, że dokładnie znasz drogę i...
Zanim na dobre pokłóciłem się z bratem głos zabrała rozbawiona Desert:
- Hej, chłopaki! Czy mogłabym się dowiedzieć, o co chodzi?
Obaj spojrzeliśmy wpierw na nią, potem na siebie.
- Ach, tak, przepraszam. Czy dałabyś się zaprosić na wieczorny spacer pod gwiazdami? - spytałem nie kryjąc entuzjazmu.
- A raczej: czy nie chciałabyś się z nami wybrać na spacer? - sprostował Merkucjo. Ta...różnica jest, w końcu kiedy to ja zapraszam, wypadałoby wiedzieć, gdzie się idzie, a tak...No, kiedy to Flower będzie z nami spacerować jest niejaka szansa, że nie właduje nas w kolejne kłopoty.
A spacery pod gwiazdami to naprawdę coś niesamowitego! Wszystkie tereny wyglądają w świetle księżyca zupełnie inaczej niż oświetlane przez słońce.
< Flowerek? Merkucjo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz