CD Merkucjo
Wstałam dziś bardzo wcześnie rano. Nie wiem dlaczego, ale coś ciągnęło mnie zgrabnym kłusem przed siebie. Dotarłam wreszcie na jakieś pole i aż przystanęłam aby podziwiać widok wschodu słońca. Och, jakże to było piękne. Nic nie mogło się z tym równać, a przynajmniej mnie się tak wydawało. Patrząc tak w górę i kłusując dalej wpadłam na pewnego...nie, na Merkucja. Już go znałam, więc nie muszę pytać o imię i nazywać go 'pewnym ogierem'.
- Och, przepraszam, nie zauważyłem cię!
Powiedziałam hamując tuż przed jego nogą. Chyba i tak trochę go zabolała. Najpierw zilustrował mnie nie wiedząc chyba, że mnie zna. Pod słońce widać było tylko moją jakby białą postać.
- Kim jesteś?
Ogier chyba rozpoznał mój głos.
- Flower Desert. Nie pamiętasz jak zaprosiłam do jaskini Ikaleta i ciebie?
Powiedziałam. Coś mnie tutaj zatrzymało, tak, że nie chciałam iść dalej. Może obecność kogoś mi znajomego? A może coś innego? Nie miałam pojęcia.
- Pamiętam, tylko nie widziałem cię dobrze pod światło.
Odpowiedział Merkucjo.
- Ok, nieważne. Może...przejdziemy się na spacer? Taki piękny poranek...
<Merkucjo? Brak weny, a jednak się za to wzięłam.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz