CD Roxette
Moja ruda - tak jak ja - i kochana Roxanne znów mnie pocałowała i od razu po tym zacząłem cwałować bardzo szybko. Klacz już prawie mnie doganiała. Ale, że była w tyle zwolniłem do wyciągniętego kłusa. Śmiałem się głośno patrząc na ścigającą mnie klacz. Wydawała mi się najpiękniejszą na świecie, bo taka była. Jak można było zranić tak wyjątkową i niesamowitą klacz? Dziwi mnie to, że we wcześniejszych warunkach wreszcie wyrosła na tak mądrą i odpowiedzialną. Widać szczęście w życiu i do Niej i do mnie zbliżało się bardzo powolnymi krokami, ale muszę przyznać, że jest wielkie.
- Mam cię!
Krzyknęła Roxette gdy nagle zwolniłem.
- To już stop, muszę odpocząć.
Zaśmiałem się i dyszałem chwilkę.
- No... ostatecznie się zgadzam...
Uśmiechnęła się Roxette.
- Ach, tak? A jak moja księżniczka coś robi to ja zawsze ładnie czekam.
Droczyłem się z Nią.
- Powiedzmy.
Zaśmiała się niby złośliwie.
- No nie...ja tylko mówię prawdę!
Odwróciłem wzrok czekając na to, co zrobi klacz.
<Roxi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz