CD H. Kiary
- Czy lubię... - powtórzyłem, a widząc wyczekujące spojrzenie klaczy dodałem: - Hm...czy lubię...hm...trudna sprawa...
- Ach, Ikalet! - jęknęła - streszczaj się!
Uśmiechnąłem się triumfalnie, na co Kiara tylko przekręciła oczami.
- Nie, nie przepadam.
Gniada ewidentnie posmutniała, choć widać było, że szuka sposobu, aby nakłonić mnie do biegu.
- To w sumie nie jest długi dystans...- mruknęła.
- Powinnaś być mi wdzięczna... - powiedziałem zaczepnie i wznowiłem spacer idąc przed siebie. Zaczynało się ściemniać, a ja naprawdę potrzebowałem sprawdzić, jak prezentuje się tutejsza flora.
- A to niby dlaczego? - prychnęła.
- Ano dlatego, że gdybym się z tobą ścigał, wpadłabyś w takie kompleksy, że...
Kiara zakończyła moją wypowiedź lekkim szturchnięciem.
- Mistrz się znalazł - wymamrotała.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Nie lubiłem zawodów. Jedni nie lubią kwiatków, inni srokaczy, a ja nie lubię rywalizacji. Po co? Żeby sprawdzić, kto lepiej biega? Poza tym, nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Odruchowo zerknąłem na lewą tylna nogę. Cóż, czas faktycznie leczy rany...szkoda, że tylko niektóre.
- Gdzie teraz idziemy? - spytałem widząc, że przed nami zaczyna jawić się jasne światło.
< Kiara? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz