Dreptałam spokojnie przez alejkę... chyba nazywała się Alejką Róż czy jakoś tak. Szłam i szłam i smutno mi bardzo było, ale jestem nieśmiała i raczej samotna. Nigdy nie miałam przyjaciół i tylko rodzeństwo znałam. Czas jednak to zmienić! Gdy tak sobie dalej szłam nagle natknęłam się na jakiegoś konia. Raczej ogiera... popatrzyłam na niego i jakoś tak zbladłam. Nie mogłam się odezwać, bo jedym ogierem jakiego do tąd widziałam był Pablo, który też czasami mnie potrafi wystraszyć. Stałam wpatrzona w ogiera nie wiedząc co i jak powiedzieć. Czułam, że zaraz nogi się pode mną załamią. Szybko przełknęłam ślinę miejąc nadzieję, że ogier odezwie się pierwszy i tak było. Usłyszałam głos nieznajomego i od razu ożyłam.
- Witaj mam na imię Ikalet, a Ty?- zapytał rozbawiny moim przerażeniem ogier
- Jja, jestem Gold Maus...- powiedziałam nieśmiało
Ogier tylko się zaśmiał.
- Gdzie jesteśmy?- zapytałam
- W alei róż.- powiedział
Nagle usłyszałam jakiś okropny huk. To był nadlatujący ptak, a raczej dinozaur... w tych czasach? To jest dinozaur zrobiony przez ludzi, taka maszyna na pilot. Z wielkim hukiem przeleciała i wypuśniła nade mną jakąś wielką kulę. Była bardzo twarda... w tedy Ikalet skoczył i jakby odrzucił kulę do potwora. Ten padł na ziemię jak skała i się rozbił.
- Dziękuję, I I Ikalet...- ukłoniłam się.
<Ikalet?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz