sobota, 20 czerwca 2015

Od Sunny Shine

CD Amber

-No jasne!-odpowiedziałam.
Nie obchodziło mnie, że coś złego może się stać. Niby co? Tam było tak magicznie, pięknie. W powietrzu unosił się słodki zapach nie wiem czego. Ikalet też chciał iść, co mnie ucieszyło. Nie chciałam się z tego powodu cieszyć, ale nie mogłam przestać. Dlaczego się cieszę? Zamiast Ikaleta mógł być tu równie dobrze jakiś inny koń! Takie myśli nie dawały mi spokoju. Jasne promienie słoneczne wpadały przez liście drzew na leśną dróżkę oświetlając ją słabo. Wyglądało na to, że jest dopiero ranek, a przecież przed chwilą chcieliśmy jeść kolację. Jakieś dziwne małe istoty chichotały wesoło w krzakach. Przystanęłam i zaczęłam się im przyglądać. Każda mieniła się innym kolorem tęczy. Siedziały na soczyście zielonym mchu. Nie zauważyły mnie. Chciałam jeszcze trochę na nie popatrzeć, ale Amber z Ikaletem byli już daleko. Dogoniłam ich.
-Gdzie ty byłaś?-spytała Amber.
-Zapatrzyłam się na kwiatki....-powiedziałam.
Nie chciałam, aby wiedzieli czemu się przyglądałam, a może raczej komu. Ścieżka prowadziła teraz przez polanę obficie oblaną słońcem.

< Ikalet? Amber?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz