CD. Filjan
Szczerze powiedziawszy dawno już spodziewałem się tego pytania, a mimo
to byłem szczerze zaskoczony, gdy ono padło. Może to dziwne, ale tak
właśnie było...
-Od razu muszę zastrzec, że moja historia nie należy do tych najlepszych.- uprzedziłem na początek.
-Nie szkodzi, moja też nie zawsze była usłana różami. Opowiadaj, więc.- zachęciła klacz, ruszając na południowy-wschód.
Ruszyłem w jej ślady i zacząłem snuć opowieść mego życia;
-Otóż moje serce zaczęło tłoczyć krew do wszystkich komórek ciała w
jednym z mniejszych stad jednego z piękniejszych amerykańskich krajów,
czyli tym o nazwie Argentyna. Spędziłem w nim spokojnie dwa pierwsze
lata swego życia.
-Mogę wiedzieć jak się ono nazywało?- przerwała mi Filjan.
-Jasne, nosiło ono miano Stada Szkarłatnych Dusz.
-Ładna nazwa.- stwierdziła.- A teraz kontynuuj.
-Właśnie wtedy moja matka została zabita dzidą przez jakiegoś mężczyznę.
-Przykro mi.
-Na całe szczęście nie musiałem tego oglądać, bo przebywałem akurat w
innej części naszych terenów. Po tym wydarzeniu został mi jedynie
ojciec, kary, dobrze zbudowany ogier o imieniu Lysander. Niestety nim
również nie mogłem cieszyć się długo, gdyż pół roku później został on
złapany przez handlarzy wierzchowcami wraz z większością SSzD. Nie mając
innego wyjścia, zacząłem wędrować w poszukiwaniu nowego miejsca do
życia. po paru miesiącach znowu natrafiłem jednak na ludzi, którzy
pochwycili mnie i zaprowadzili na ranczo, gdzie przez około miesiąc
próbowali podporządkować mnie swoim regułom, stosując rozmaite metody, o
których nie będę tutaj wspominał. Pewnego dnia, uciekłem im z treningu,
na co nie byli na całe szczęście przygotowani, więc kiedy się wreszcie
pozbierali, byłem już daleko i nie byli w stanie mnie złapać. Po paru
latach zaś dotarłem tutaj i zostałem członkiem Waszego stada.-
zakończyłem.
-Rzeczywiście nie jest za wesoła.- podsumowała moja towarzyszka i
dodała.- Miałam wielkie szczęście, że nie miałam bezpośredniego kontaktu
z ludźmi.
-Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak duże.
-Pewnie masz rację, a teraz jesteśmy już na miejscu.- oświadczyła, wskazując na dość dużą, otoczoną licznymi drzewami, jaskinię.
- W takim razie do zobaczenia może jutrzejszego ranka?- zaproponowałem.
< Filjan, co Ty na to?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz