Nie mówiłam nic, tylko kiwnęłam potakująco głową i ruszyłam za Havaną. Rzadko kiedy, wybierałam się na spacer w czyimś towarzystwie, więc było to dla mnie coś nowego. Szłyśmy powoli zmierzając w stronę Wodospadu Lorangi. Dzień był ciepły i spokojny. Niedługo na dobre zwita lato. Jest coraz cieplej. Zerknęłam kątem oka na Havanę. Wyraźnie była szczęśliwa i spokojna. W przeciwieństwie do mnie... W końcu dotarłyśmy nad wodospad.
- Jak zawsze jest tu cicho. - odezwałam się
- Taki urok tego miejsca. - uśmiechnęła się klacz. Wzruszyłam kopytami i podeszłam do wody. Wypiłam kilka łyków po czym podniosłam głowę. Stałam tak bez celu, przez kilka minut. Wiatr rozwiewał mi grzywę. Wsłuchiwałam się w szum drzew. Po jakimś czasie głos Havany przywrócił mnie do rzeczywistości.
- Możemy iść dalej? - spytała. Westchnęłam i kiwnęłam lekko głową. Odwróciłam się w jej stronę.
<Havana? takie trochę nijakie ale zawsze coś xd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz