CD Angel Shy
Zamrugałam oczami, oślepiona słońcem. Chwilę mi zajęło odzyskanie jasności umysłu, jednak już po chwili rozglądałam się niespokojna wokół siebie. Byłam sama w jakiejś jaskini, leżałam na suchej trawie, widocznie starannie ułożonej. Gwałtownie wstałam, a gdy to zrobiłam jakaś postać wynurzyła się z cienia i powoli, ostrożnie skierowała się w moim kierunku. Syknęłam gniewnie w jej stronę:
- Zostaw mnie w spokoju. Mówiłam Ci, że to nie jest jeszcze mój czas. Musisz poczekać. - Postać już zupełnie wyszła z ciemności i dopiero teraz zauważyłam jej pysk.
Niemal zachłysnęłam się ze zdumienia. Serce na chwilę przestało bić w piersi, przestałam oddychać. To nie była ona. To nie Śmierć! Cofnęłam się o kilka kroków, aż przywarłam do ściany.
- Kim jesteś? - wyszeptałam
- Angel Shy, tak się nazywam - pisnęła postać drżącym głosem. - Dobrze się czujesz? Najpierw mówiłaś dziwne rzeczy, a potem upadłaś i... i... nie wiedziałam co robić, więc wezwałam najbliższego konia... Mam nadzieję, że... że...
- To nie ty?! - mój głos nabrał pewności. Skoro to nie była ona, nie miałam się czego bać - Chcesz mi powiedzieć, że mnie oszukałaś?!
Powoli ruszyłam w kierunku klaczy, która oniemiała stała nadal w tym samym miejscu. Cały strach przed Śmiercią zamienił się we wściekłość, gdy uświadomiłam sobie, że ta oto drobna i bezbronna klacz oszukała mnie. W piersi narodził się wściekły krzyk, gdy się na nią rzucałam, aby już więcej nie mogła nikogo wprowadzić na manowce.
(Angel Shy?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz