piątek, 12 czerwca 2015

Od Smile

CD Black Angel'a

Nie przeszkadzały mi długie wędrówki nigdy w życiu, jednak ta godzina szybkiego marszu była męczarnią. Chciałam mieć jak najszybciej z głowy tą całą rozmowę z alfami. Przechodziły mnie zimne dreszcze na samą myśl o tym spotkaniu.
Szliśmy niemal całą drogę w milczeniu, pomijając kilka uwag dotyczących pogody lub miejsca, które zazwyczaj pochodziły od Black Angel'a. Ja unikałam rozmowy jak tylko mogłam. Jednak wreszcie dotarliśmy na miejsce, ku mojej uldze. Mimo to nadal byłam spięta i zdenerwowana na tyle, aby nawet nie zwrócić uwagi na otoczenie. Do jaskini pierwszy wkroczył ogier, a za nim ja, przybierając pozę pewnej siebie i groźnej. W środku cała drżałam ze strachu. Powitała nas klacz, co mnie nieco zdziwiło. Nie było przy niej nikogo, była sama.
 - Dzień dobry Havano - przywitał się sztywno mój przewodnik
 - Witam Cię, Black Angel'u - alfa uśmiechnęła się. Na pierwszy rzut oka było widać w niej charyzmę i upór. Na pewno była wspaniałą alfą, jednak w tej chwili niespecjalnie się tym przejmowałam. Najważniejsze, aby wyjść z tej jaskini jak najszybciej - Kogo ze sobą przyprowadziłeś?
 - Nazywam się Hidden - wtrąciłam się, kłamiąc po raz kolejny tego dnia. Na moje słowa natychmiast zareagował ogier
 - Mi się przedstawiłaś jako Strange - powiedział spokojnie, jednak było widać, że był wzburzony
 - Mam wiele imion - odparłam, podnosząc wyżej pysk, dodając sobie tym kilku centymetrów. Spojrzałam wyzywająco na klacz alfa, nie odważyłam się zwrócić wzrok na Black Angel'a. - Wracając, chciałabym dołączyć do stada. Mam nadzieję, że mi nie zabronisz.
Havana wyglądała na lekko zdezorientowaną. Ogier również, jednak widocznie postanowił już się nie odzywać.
 - Najpierw chce się dowiedzieć jak naprawdę się nazywasz - odparła klacz, kładąc nacisk na ostatnie słowa.
 - Nie - zmrużyłam oczy, czując że coś zaczęło się we mnie gotować.
 - W takim razie nie dołączysz do stada - alfa była zdeterminowana nie mniej niż ja.
Zrobiłam krok w jej kierunku, zbliżyłam pysk do niej tak, że prawie stykałyśmy się piersiami.
 - A ja mam inne plany - syknęłam.
Cofnęłam się i wiedziona odruchem skoczyłam na klacz. Gdy wpadłam na Havane, ona upadła ciężko na ziemię. Szybko wstałam i oglądnęłam się na Black Angel'a. Zupełnie zaskoczony i niezdolny do ruchu.Niemal natychmiast strzeliłam jak z procy, wybiegając z jaskini.  To wina Śmierci, opętała mnie. Nie miałam zamiaru zrobić alfie krzywdy, to ONA sobie tak ubzdurała, niszcząc kolejną moją szansę na spokój.

(Black Angel?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz