Nagle z krzaków wyłania się postać. Księżyc w nowiu oświetla ją, a mimo to nie widzę jej pyska, ani koloru maści. To ona. Na pewno. Mimo moich sprzeciwów, moje serce przyspiesza, coraz trudniej mi oddychać, nogi się trzęsą. Nie! Przecież ja się jej nie boję!
- Pospieszyłaś się. To jeszcze nie jest mój czas - mówię głośnym i stanowczym głosem, bez zająknięcia.
I w tym momencie robi krok w moim kierunku, drugi, trzeci, aż mogę ujrzeć jej pysk, na którym maluje się zaskoczenie, strach i współczucie. Nie zatrzymuje się i nadal idzie do mnie, a ja cofam się. Wygląda inaczej niż ostatnio, a mimo to jestem pewna, że to ona.
- Nie wiem o czym mówisz... - mówi cichym, drżącym głosem. Udaje.
Nie odpowiadam tylko robię kilka kroków w tył. Przestań! Nie możesz się przed nią cofać. Ona wie, że się boisz. Musisz ją przekonać, że potrafisz pokonać lęk.
- Nie dotykaj mnie. - syczę ze złością
Wygląda na przestraszoną. Wreszcie staje w miejscu i przygląda się.
- Należysz do stada Mysterious Valley? - pyta ku mojej irytacji
- Dobrze wiesz! - krzyczę, czując, jak serce wali mi w piersi. Czuję łzy w oczach, mrugam aby ich się pozbyć, jednak nie udaje mi się. Powoli spływają po moich policzkach i skapują na suchą i spękaną ziemię.
- Dobrze się czujesz? - pyta łagodnie
Nie wytrzymuje. Śmierć wygrała. Padam na ziemię, wyczerpana.
(Ta cała Śmierć jest wytworem wyobraźni Smile, która nie jest zdrowa psychicznie, tak jakby co xD)
(Angel Shy? zaopiekujesz się straszną Smile? ^^)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz