Uśmiechnąłem się w duchu. Miałem już przyjaciółkę i dom. Po prostu lepiej być nie może!
-Dzięki, że mi pomagasz... -powiedziałem nieśmiało.
-Nie ma sprawy!
Ruszyliśmy przed siebie. W oddali widać już było skalne zdeformowanie jakim była grota, w której miałem zamieszkać. Była ona położona tuż za piękną polaną i starym, rozłożystym drzewem. Jak dla mnie bomba. Piękna okolica, zapewne duża grota, która zaraz zostanie niesamowicie urządzona i koleżanka u boku. Wreszcie miałem to, co mi zabrano. Przyjacielską miłość, ciepło, piękny dom. Naprawdę, byłem wniebowzięty!
Kilka minut później znaleźliśmy się tuż przy wejściu do jaskini. Przykrywał je wielki głaz pokryty mchem, ale spokojnie - szczelina między nim a ścianą groty była na tyle duża, że spokojnie mogliśmy się przez nią przecisnąć.
-Chodźmy - zachęciła klacz stawiając kopyto w środku mojego przyszłego domu.
Posłuchałem jej słów i ruszyłem za nią.
Po chwili zaparło mi dech w piersiach. Nie mogłem nic z siebie wykrztusić. Byłem tak zaskoczony, że aż Flower poklepała mnie po plecach, by mnie ocucić.
-Piękna. -powiedziałem w końcu.
Wprawdzie nie była ona tak obszerna jak się spodziewałem, ale była tak cudowna, że brak mi słów. Przytulna, malutka ciepła i skromna - tak jak lubię.
No ale niestety... Nie była taka przytulna jak bym chciał.
-Czegoś mi tu brakuje.... -zamyśliłem się.
-Czego? zapytała ciekawsko klacz.
-Wiesz... Takich typowych, domowych elementów...
-To znaczy?
-No wiesz... Jelenie poroże, majestatyczne korzenie z powalonych drzew, trochę słomy na posłanie...
<Flowerku? Pomożesz urządzić mi tę jaskinię? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz