CD. Akcenta
To było dziwnie... przyjemne...
- Od tylu lat nikt mnie nie przytulał... - westchnęłam ze smutkiem.
- Naprawdę? - dopytał się z niedowierzaniem. W odpowiedzi kiwnęłam głową.
- Dziękuję Ci, tak bardzo... - teraz to ja Go przytuliłam.
- Tak właściwie to... dlaczego mogłabyś zginąć dla... mnie? - spytał po chwili.
- Emmm... nooo... Po pierwsze jesteś moim... przyjacielem. Po drugie tak, jak mówiłam, mi też psychika wysiada... Głównie przez moją przeszłość... Wspomniałam, że nikt mnie nie przytulał przez lata. Ostatnią osobą był mój dziadek, Dark, którego wkrótce potem zamordował aktualny przywódca mojego poprzedniego stada, który przy okazji został, wraz ze swą partnerką, okrzyknięty moją rodziną zastępczą... Nigdy żadne z nich mnie nie przytuliło, nigdy... Moja prawdziwa rodzina? Matka umierała po moich narodzinach, a ostateczny cios zadał człowiek, który ją zastrzelił. Ojciec chciał ratować inne konie i dał się złapać ludziom, a wszystko, byśmy byli wolni. Wtedy miałam jeszcze dziadka, który kochał mnie i wychowywał, jak tylko potrafił. Przytulił mnie ostatni raz w dniu, w którym Evil go zamordował. Miałam wtedy jakieś pół roku... I od tamtej pory, do teraz, zajmował się mną ten morderca i Jego partnerka, Darkness. Życie pod ich dachem polegało na służbie i szantażach, gdy moja moc osiągnęła najwyższy możliwy stopień, przy jej pomocy, w końcu zdołałam stamtąd uciec. Ucieczka osłabiła mnie, jak nigdy dotąd. To dlatego, że nigdy wcześniej nie użyłam takiej ilości mocy i tak potężnych umiejętności. Żyłam bez miłości przez dwa lata i sześć miesięcy... - zakończyłam swoją przykrą historię. - A jeśli moc będzie nadal Ci tak przeszkadzać to przecież możesz iść i pobyć z innymi końmi o żywiole śmierci, które mogą albo mogły mieć ten sam problem. - zauważyłam po chwili.
(Akcent?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz