CD Roxette
Próbowałem tego nieraz, ale oni byli wpatrzeni w swój żywioł jak w obraz.
- Och Roxette! Jakbyś tylko wiedziała jacy oni są okropni! Wszyscy są wstrętnymi samotnikami! Ja też. Ja też taki jestem. To okropne wiedzieć, że taki jestem i nie móc nic z tym zrobić! Jakbym mógł się z kimś zamienić...byłoby...byłoby wspaniale. Ale nie mogę. I chyba muszę to jakoś zaakceptować. Nikt z nich mi nie pomoże. Ale...ale ja sam będę z Tobą rozmawiał.
Stwierdziłem mocnym i stanowczym głosem.
- Rozmowa ze mną Ci pomaga?
Zapytała klacz nie kryjąc zdumienia.
- Jeszcze żadna klacz nie zachwyciła mnie bardziej...ty nie wyglądasz na wykończoną psychicznie...bardziej przypominasz mi jakiegoś anioła zesłanego na mnie z nieba, aby dawać mi wskazówki. Jestem Ci tak wdzięczny...
Zapanowała niezręczna cisza. Klacz wyglądała trochę na onieśmieloną.
- Może...pójdziemy na spacer?
Zapytałem aby przerwać ciszę.
<Roxette?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz