wtorek, 9 czerwca 2015

Od Rébellion'a Qui Insorto

 Gęste krzaki zapewniały mi schronienie przed wzrokiem obcych. Z nastawionymi uszami obserwowałem poczynania dwóch karych ogierów stojących przy płocie granicznym. Na łopatce jednego z nich widniał krwistoczerwony znak, jednak z tej odległości nie mogłem go dokładnie zobaczyć. Nieznajomi rozmawiali cicho, co chwile nerwowo oglądając się za siebie.
 W pewnej chwili obaj zastygli w bezruchu. Zmarszczyłem brwi i w napięciu oczekiwałem na rozwój wydarzeń.
***
  Siwa klacz stała przed swoją jaskinią pogrążona w rozmowie z jakimś kasztanem. Z pyska zarówno Havany jak i jej rozmówcy nie znikał uśmiech, toteż uznałem, iż temat pogawędki nie należy do niecierpiących zwłoki.
 - Havano...?
Oboje odwrócili się w moja stronę. Wydaje mi się, że w pierwszej chwili alfa mnie nie poznała.
- Przepraszam cię - zwróciła się do kasztana - czy moglibyśmy dokończyć to później?
Koń uśmiechnął się, kiwnął głową i odszedł, co poprzedził pożegnaniem z siwką.
- Rébellion...? - trudno stwierdzić, czy było to pytanie, czy też stwierdzenie.
Skinąłem głową, a na mój pysk wpłynął niekontrolowany uśmiech, chodź chyba trochę przesadzam. To było raczej uniesienie kącików pyska.
 - Ale wyrosłeś...- klacz mierzyła mnie wzrokiem pełnym zdziwienia, radości, i czegoś w stylu troski.
Rozmowa, w której zdążyłem wypowiedzieć jedno słowo, zapewne by się rozkręciła, gdybym nie przypomniał sobie powodu swojej wizyty.
- Havano, byłem niedaleko granic. Kręciły się tam dwa kare ogiery z dziwnymi, czerwonymi znamionami na łopatkach. Po paru minutach dołączył do nich trzeci - siwy. Ich zachowanie wydało mi się trochę nienaturalne, uznałem, że powinnaś wiedzieć.
 Klacz przez chwile milczała. Po jej pysku przebiegł cień niepokoju, jednak szybko go ukryła wbijając wzrok w ziemię.

< Havanko? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz