CD. Heaven
-Owszem, zaprowadziła mnie do niej piękna klacz o imieniu Filjan.- odparłem rozmarzony jak zresztą w większości przypadków. Tyle, ze tym razem było to raczej spowodowane uczuciem, które poczułem po raz pierwszy, a zwie się ono...miłością.
-Mówisz jakbyś był zakochany, a musisz wiedzieć, że nie tylko Twoje serce zostało przez nią podbite.- odparła chłodno klacz.
-Domyślam się, w końcu jeśli ktoś ma urodę podobną do anielicy, musi posiadać też wielu adoratorów...-westchnąłem z zamglonym lekko wzrokiem.
-Po Twojej wypowiedzi wnioskuję, że wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia.- stwierdziła trochę potępieńczo moja nowa znajoma.
-Owszem, ale wcześniej nigdy nie doznałem, niestety, tego wspaniałego uczucia.
-Uważaj w takim razie, aby nie zakończyło się ono wielkim rozczarowaniem.- ostrzegła.
-Będzie to jedynie znaczyło, że ktoś taki jak ja jest dla niej zbyt pospolity.
-Być może, ja się na tym za dobrze nie znam. A teraz, jeśli łaska, chciałabym poznać Twoje imię, bo chyba nie jest nim Amor?- zapytała Heaven sarkastycznie.
-Oczywiście, że nie.- odrzekłem przez śmiech.- Jestem Tancred,a pochodzę z Argentyny, ze Stada Świetlistych Dusz.
-Czyli Ty również jesteś dzikim koniem.
-Zgadza się, ale kilka razy miałem do czynienia z ludźmi, którzy zabrali mi oboje rodziców i miesiąc życia.- potwierdziłem.
< Heaven, kontynuuj, proszę.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz