C.D Qerida
Jakimś cudem dotarliśmy do końca tych kamieni, jednak zobaczyłam, że z jednej strony biegną ludzie.
- Chodź! - krzyknęłam.
Zaczęłam biec przed siebie. Koło mnie zjawił się Qerido który kulał... Biegliśmy ile było sił, dotarliśmy do lasu. Wbiegliśmy do niego jak najszybciej. Ludzie sobie odpuścili. Bynajmniej teraz mamy spokój. Wyszliśmy z lasu z innej strony. Okazały się to tereny Mysterious Valley. Uśmiechnęłam się mimo bólu... Pobiegłam do jaskini. Pierwsza lepsza i okazała się to być jaskinia Qerida. Ogier wszedł po kilku minutach. Spojrzał na mnie.
- Teraz to obejrzę tę ranę na boku. - powiedział.
- Nie teraz. - powiedziałam. - Najpierw ją obmyję.
Ogier wywrócił oczami.
- Nie wywiniesz się z te... - nie dokończył.
Usłyszeliśmy krzyki ludzi. Podeszłam do ogiera, patrzył na ludzi. Obserwował ich każdy ruch. Odsunęłam się od niego. Spojrzałam na ranę. Westchnęłam cicho. Qerido wszedł głębiej do jaskini. Od razu ruszyłam za nim.
- Gdzie ty idziesz? - zapytałam.
- Po coś... - odparł z uśmiechem.
Pokiwałam głową. Zatrzymałam się i wróciłam tam gdzie wcześniej stałam. Rozglądałam się dookoła. W pewnym momencie przyszedł Qerido z jakąś buteleczką? Podszedł do mnie i wylał trochę wody na moją ranę. Zaczęło mnie to szczypać.
- Zapomniałem powiedzieć, że będzie szczypało ale zaraz przestanie. - powiedział.
Przymrużyłam oczy.
- Dobra... Zostaw. - burknęłam.
- Rossa jak zakażenie się wda będzie gorzej. - powiedział.
Westchnęłam.
- No dobrze...
*
Kiedy ogier skończył podeszłam do niego. Wzięłam buteleczkę od niego. Polałam jego nogę gdzie znajdowała się rana. Po chwili uniosłam łeb do góry i spojrzałam głęboko w jego oczy. Uśmiechnęłam się do niego.
< Qerido? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz