Słońce wstało dzisiaj wcześnie jak na tą porę roku. Śnieg sypał i odbijał promienie słońca od swojej białej powłoki. Przyroda dzisiaj była nader spokojna, tylko ptaki, które nie odleciały na zimę, grzebały coś w ziemi, poszukując jedzenia. Wstałam dziś dosyć wcześnie, jednak tej nocy nie mogłam wyjątkowo spać. Coś zakłócało spokojny sen, co chwila przekręcałam się z boku na bok, nie mogąc nawet zmrużyć oka. Siedziałam pod wejściem do mojej jaskini, wpatrując się w gwiazdy. Dopiero powiew cieplejszego powietrza położył mnie do snu. Pomimo tego, że byłam zmęczona, wstałam wraz ze słońcem. Pierwsze co poszłam zobaczyć co ciekawego dzieje się w stadzie. Ostatnie czasy dostałam niepokojące wieści, że w naszych okolicach zjawili się ludzie. Dodatkowe zmartwienie, ale jakoś gdy dołączyło dosyć sporo nowych członków mało się pokazywali. Ruszyłam w stronę Jesiennej Ścieżki. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że dawno tam nie byłam. Kłusem dotarłam na miejsce, a i nie daleko moim oczom ukazała się biała jak śnieg klacz. Podeszłam bliżej niej. Usłyszawszy moje kroki, odwróciła głowę w moim kierunku.
-Ładnie, prawda?- rozejrzałam się dookoła, przyglądając się drzewom, na których zawsze rosły różnokolorowe liście.
-Tak- odparła cicho klacz- Tu zawsze tak jest?
-Tak, o każdej porze roku. Tutaj zima, wiosna czy lato nigdy nie mają dostępu. W tym terenie królową jest jesień i to nie deszczowa, ale za to bardzo piękna. Niektóre konie mówią, że można ją nawet zobaczyć ,ale nie jestem do końca przekonana czy to nie bajeczki- uśmiechnęłam się pod nosem.
Zapadła cisza, którą przerywał tylko wiatr. Zamyśliłam się przez moment.
-Nazywam się Havana- po chwili rozmyślań przedstawiłam się klaczy.
-Sode No Shirayuki- powiedziała nie pewnie klacz.
Spojrzałam na nią i posłałam ciepły uśmiech, potem znowuż wróciłam do podziwiana miejsca.
Sode? Napisałam :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz