Stąpałem powoli, nie wydając przy tym niemal żadnego dźwięku. Krążyłem samotnie na granicy Woskowego Lasu. Mimo żaru bijącego z tamtego miejsca, grunt pod moimi kopytami natychmiast krzepnął i pokrywał się warstwą szronu, od którego resztki żywych roślin z tego miejsca obumierały. Całkowicie panowałem nad tym zjawiskiem. Sprawiało mi po prostu przyjemność poddawanie ich mojej mocy i obserwowanie jak jej mimowolnie ulegają. Spojrzałem powoli przed siebie niemalże martwym wzrokiem. Z moich nozdrzy ulatywało mroźne, zimowe powietrze. Czułem gdzieś w głębi mnie, że jestem u celu mojej podróży. Tu spotkam ojca. I to spotkanie nadejdzie już wkrótce.
Nagle do moich uszu dotarły odgłosy stawianych na zmrożonym podłożu kopyt i pogłos raźniej rozmowy, które oznaczały kres mej samotności. Ktoś ewidentnie się zbliżał. Zatrzymałem się, stojąc tyłem do płonącego buszu, a przodem w stronę, z której dochodziły dźwięki rozmowy. Wpatrywałem się w to miejsce moimi czarnymi jak noc oczami, kładąc po sobie uszy. Stałem tak nawet nie drgnąc, pewny swojej decyzji i siły i czekałem, aż właściciele głosów się zbliżą. W pewnym momencie, na horyzoncie ujrzałem dwie końskie sylwetki. Jedna należała do karej, dostojnej klaczy, która zdawała się mnie nie zauważać. Druga, o niebo od tamtej wyższa, okazała się być gniadym, dość dużym ogierem. W nim rozpoznałem swojego ojca.
Para zamierzała wprost w moją stronę. Kiedy byli już w odległości kilku metrów, zatrzymali się.
- Jesteś ten nowy, prawda? - zapytał ogier troszkę podejrzliwym głosem, najwyraźniej był zaniepokojony moją postawą, niewykazującą chęci zawarcia przyjaźni. Zapadła chwila wszechogarniającej ciszy, po której unosząc dumnie łeb, wysyczałem lodowatym głosem:
- Jeśli chodzi o stado to tak. Ale nie jestem obcy tobie - ostro zaakcentowałem ostatnie słowo. Widząc, że ogier nie zbyt zrozumiał co mam na myśli, dodałem mrożącym krew w żyłach głosem - Ojcze.
< Alestria? Mystic? Co powiesz na spotkanie z dawnym synem? xD Kto z Was dokończy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz