CD Lavory
Spojrzałem z kwaśną miną na klacz. Co ona sobie myślała? Że niby umówię się z nią na randkę czy co!? Chyba nie wie, że nie powinna być ufna do pewnych koni. Rozśmieszyła mnie ta cała sytuacja i ten niewinny uśmiech na jej twarzyczce. Zapytała tak beztrosko.
-Posłuchaj... nie umawiam się z byle kim, pierwszym lepszym poznanym koniem- odparłem dosyć ostro.
Spojrzała na mnie zdziwiona, chyba nadal oczekując odpowiedzi na to pytanie.
-Jeśli chcesz mnie poznać to to co dotychczas powiedziałem powinno ci dać do zrozumienia. Skoro oczekujesz odpowiedzi to powiem tak... nie- podkreśliłem ostatnie słowa i odwróciłem głową, nadal rozśmieszony sytuacją i postawą klaczy.
Stała chwile wpatrując się we mnie zdezorientowana, jednak nic nie powiedziała. Pochyliłem głowę na dół i skubnąłem zeschniętą trawę z wzeszłego roku, odgrzebując ją ze śniegu, który zalegał na polu tak samo jak na gałęziach drzew. Coraz bardziej wkurzała mnie ta cisza i obecność klaczy. Jeśli już tu stoi to niech się odezwie. Westchnąłem i popatrzyłem na nią zmrużonymi oczami.
-Coś jeszcze czy zamierzasz tu stać do rana i patrzyć jak jem?- powiedziałem zniecierpliwiony.
Tak bardzo chciała mnie poznać to niech wie, że raczej nie należę do przyjemnych koni do rozmowy.
Lavora?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz