CD Rossy
Gdy ludzie odeszli, a raczej uciekli, krzycząc coś o niespotykanym diable, który wstąpił w konia i wiatry, aż miałem ochotę się roześmiać. Szybko teraz tutaj nie wrócą. Odwróciłem się w kierunku Rossy, patrząc na nią łagodnie.
-Chodź za mną. Muszę ci coś pokazać- powiedziałem tajemniczym głosem i ruszyłem w kierunku wyznaczonego przeze mnie kierunku, gdzie zamierzałem zaprowadzić klacz. Ta kiwnęła głową i ruszyła za mną.
W trakcie drogi wyczułem jej wahania nastroju i uczuć.
-Rossa, wszystko w porządku już?- spytałem troskliwie.
-Tak, już jest wszystko dobrze- odpowiedziała i postarała się o delikatny uśmiech.
-Skoro tak twierdzisz... To dobrze, bo tam gdzie idziemy musisz być chociaż w połowie wesoła. Wiem, że trudno ci to przyjdzie, ale proszę cię o to- uśmiechnąłem się do niej by poprawić jej humor.
-Co ty znowuż kombinujesz?- spojrzała na mnie pytająco, pociągając nosem.
-Zobaczysz, ale na razie nie mogę ci tego zdradzić, bo jak widzisz, można się domyślić, że to wielka niespodzianka. Pewnie nie tak wielka jaką dotąd miałaś, ale... mam nadzieję, że ci się spodoba- popatrzyłem przed siebie, stając na chwilę.
-Co jest?- zapytała, patrząc na mnie.
-Przypominam sobie tylko drogę- rzekłem, zastanawiając się którędy teraz iść- Nie pamiętam do końca w którą stronę, ale jeśli mnie intuicja nie myli... to w tą- wskazałem ruchem głowy.
-A gdzie tak w ogóle mnie prowadzisz?- spytała zaciekawiona klacz.
-Niespodzianka- zaśpiewałem i trąciłem ją lekko pyskiem.
Rossa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz