czwartek, 8 stycznia 2015

Od Spartana

CD Szebry(z września)

Spacerowałem sobie będąc nieco przybity myślą, że nikogo w pobliżu nie ma. To kompletnie nie w moim stylu! Nienawidzę samotności. Mógłby być tu ktoś, nawet jeśli irytujący, czy nieznośny ale zawsze to jakieś towarzystwo. Przystanąłem na chwilę w miejscu i spojrzałem obojętnym wzrokiem na srebrzysty śnieg, skrzypiący pod moimi kopytami. Błyszczał ślicznie w świetle zimowego, bladego słońca. Nagle, zirytowany panującą wokół martwą ciszą obróciłem się gwałtownie o 180 stopni z zamiarem wyżycia się, miażdżąc pod kopytami biały puch. Ale stało się coś zupełnie niespodziewanego. Poczułem mocne uderzenie w prawy bok i zanim się zdążyłem zorientować co się stało, leżałem już na ziemi, przygwożdżony do niej przez równie zaskoczoną i zdezorientowaną, siwą klacz. W okamgnieniu, natknąłem się na jej spojrzenie. Miała oczy pełne blasku, łagodny, zimowy wietrzyk mierzwił jej bialutką niczym chmury wysoko na niebieskim niebie grzywę, która delikatnie opadała na jej słodką twarz. W tamtym momencie, zważywszy tez na moją długą samotność, owa klacz wydała mi się najładniejszą na świecie.
Chwila, w której leżała na mnie, wydawała mi się trwać wiecznie. Zresztą, chciałbym by tyle trwała. Lecz zakłopotana klacz, w ciągu kolejnej sekundy szybko stanęła na nogi. Tez się podniosłem i otrzepałem, wciąż zapatrzony w nową towarzyszkę. Ta zaś zaczęła się tłumaczyć:
- Przepraszam, nie wiedziałam że tu stałeś, nie zauważyłam ...
- Ale spokojnie - przerwałem jej, po czym z uśmiechem dodałem - To było nawet fajne, mogłabyś to robić częściej. To urocze wpadać na inne konie
Mrugnąłem do niej sympatycznie.
<Szebra? Przepraszam, że tak długo xd>

2 komentarze: