czwartek, 29 stycznia 2015

Od Qerida

CD Rossy

~Nie powtórzymy...~ te słowa nadal dźwięczały mi w uszach jak kiepska melodia, którą musiałem słuchać pomimo swojego sprzeciwu. Czułem się jak ptak w klatce, związany, nic nie mogący zrobić. Ludzie, nie tacy sami jak poprzednio, ale człowiek- nie ważne czy inaczej ubrany z innymi oznaczeniami- wszyscy byli tacy sami. Wybrali sobie doskonały moment.
-Nie pozwolę by to się powtórzyło tak samo by coś ci się stało. Nie pozwolę by ktoś po raz kolejny zrobił ci krzywdę- powiedziałem stanowczo i tym razem zamiast uciekać, stanąłem hardo przed nimi, osłaniając klacz swoim ciałem. Ta stała za mną z opuszczoną głową, lecz przyglądała się wszystkiemu, a z jej oczu nadal ciekły łzy.
~Nie pozwolę...~ coś szepnęło mi w głowie, coś co sprawiło, że stanąłem jeszcze bardziej pewny.
Gdy ludzie byli tuż obok nas, już wyciągali swoje liny i przeróżne rzeczy, które służyły do łapania koni, przede mną pojawił się mur z wiatru. South, bo tego spodziewałem się na samym początku, pomimo jego kapryśnego charakteru, dmuchnął ciepłym podmuchem, tak, że ludzie odsunęli się raptownie zdziwieni co to było. Potem przybył North i zmienił temperaturę. Stało się jeszcze bardziej zimno. Rozkazałem East`owi, który także miał w sobie dużo ciepła, ogrzać Rosse, która dygotała cała z zimna. Ten, zrobiwszy to co mu poleciłem, wstawił się u boku West`a. Chyba pierwszy raz od paru lat widziałem jak złośliwy i wredny wiatr północny stawia się u boku wiatru wschodniego. Potem stworzyły potężne tornado. Ludzie zaczęli się cofać. Południowy i północny wiatr, dołożyli do tego ogromne ciepło i chłód, łącząc siłę z resztą ferajny. Wszystko kontrolowałem. Uważałem to za jakiś swój wyczyn. Chciałem zobaczyć jak tam u Rossy, ale gdybym odwrócił uwagę, ludzie wykorzystają okazję i złapią nas. Jednak w głowie miałem wciąż zapłakane oczy klaczy i ból w sercu.
-Nie pozwolę...- szepnąłem sam do siebie i w tym momencie poczułem ciepły dotyk w bok ciała.

Rossa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz