CD Tancred`a
Ogier upadł na śnieg. Chciałam go podtrzymać tak by nic mu się nie stało, lecz w tej chwili przypomniałam sobie o buzującej w moich żyłach mocy, która z każdą chwilą buzowała coraz bardziej, więcej niż adrenalina. Gdybym go teraz dotknęła lub zbytnio przyglądała mogłabym go nawet zabić. Wokoło nie było nikogo kto by mógł mi pomóc. Krzyknęłam nie raz nie dwa, ale nikt mi nie odpowiedział. Natomiast bardzo dobrze wiedziałam, że Sharee przygląda się mi z ukrycia. Wiedziałam, że ona jest nieustępliwa, że nie łatwo ja tak pokonać. Włada potężną mocą, a niektórzy mówią, że kręci z tym demonem Sangre. Nie wiem ile jest w tym prawdy ile nie, ale wiedziałam, że omdlenie Tancred`a nie było tylko powodem jego mocy. Poczułam nagle jak ktoś mnie obserwuje, uważnie mi się przyglądając i wiedziałam kto to, ale na razie przejmowałam się tym jak uchronić ogiera, któremu zawdzięczam życie. Wtem obok siebie usłyszałam cichy, ponury głos:
-I co? Zemdlał twój wybawiciel?- obejrzałam się i w tym samym momencie zobaczyłam szyderczo śmiejącą się kasztanowatą klacz.
-Zastaw mnie- warknęłam- I jego też- po chwili dodałam co wyraźnie jeszcze bardziej ją rozbawiło.
-Bo co mi zrobisz?- zadała podstawowe pytanie.
Mogłabym jej odpyskować lub pogrozić, ale to i tak by nic nie dało. Wtedy byłoby jeszcze gorzej. Nastała chwila ciszy. Bardzo krępująca.
-Pomożesz mi?- spytałam, nawet sama do końca nie wiedząc co robię. Przecież to kompletne bzdury, paplałam co popadnie. Klacz uśmiechnęła się szyderczo, udając, że mi współczuje.
Sharee? Tancred? Które z was dokończy? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz