CD Jennifer
-Nie łódź się, że będę dla ciebie miły...-warknąłem, patrząc na nią groźnie.
-A nie będziesz?-uśmiechnęła się wyzywająco. -Więc mnie uderz. No dalej, użyj tych swoich mocy, przecież chcesz się mnie pozbyć!
-Mam swój honor.-wysyczałem. -Nie jestem taki, jak ta cała reszta "jakże złych koni". Brzydzę się zabijaniem bez konieczności i chamstwem. Jestem typem samotnika.-odparłem.
Zaśmiała się sztucznie.
-No tak, to by wyjaśniało, dlaczego kręciłeś aż z trzema klaczami mniej więcej w tym samym czasie...-prychnęła, a z każdego jej słowa aż kipiało od ironii.
-Nie masz prawa mieszać się w moje życie!-krzyknąłem, jednym susem znajdując się tuż przy niej i groźnie patrząc w oczy z niezwykle małej odległości. Nasze łby niemal się ze sobą stykały. -To nie jest twoja sprawa, więc nie wtykaj nochala w cudze sprawy, bo ktoś ci go kiedyś może skrócić!
Jennifer?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz