CD Slayer'a
-Czyżby Niezmordowany Slayer powrócił ? - spytałam, śmiejąc się jednocześnie.
-No a jakże? - dumnie wypiął pierś, śmiejąc się tak jak ja - To jak, dasz się namówić na bieg, czy mam kogoś innego szukać?
O nie. Nie chciałam aby on stąd poszedł i mnie zostawił. To głupie, ale czułam, że gdy pójdzie zostanę sama i nie dam rady żyć bez niego. Tak głupio się zakochałam, pewnie jeszcze jest to nieodwzajemnione. Przecież ja jestem zwykłą klaczą, a on niezwykłym ogierem.
-Jasne - rzuciłam - Możemy biec.
Nie chciało mi się zupełnie biegać, ale skoro on chciał, ja pójdę za nim nawet w ogień.
Ruszył galopem, ja tuż za nim. Nie miałam chęci na bieganie, to też zdziwiłam się, że dawał mi fory. Pozwolił mi wygrać. Po wyścigu trzepnęłam go po pysku ogonem i szepnęłam:
-Następnym razem, bardziej fair biegniemy!
Spojrzał na mnie urażony.
-Ja Ci dawałem fory, a ty jeszcze śmiesz narzekać... No wiesz... - rzucił tonem pełnym urazy
Ale oczywiście żartował.
-Slayer... - nagle zaczęłam. Chciałam mu to powiedzieć, wykrzyczeć wszystkie moje uczucia. Ale strach przed tym że będą może wyśmiane albo chociaż nieodwzajemnione paraliżował mnie.
-Tak Scolle? - spytał, patrząc się na mnie z powagą. Gdzieś wyparował jego łobuzerski uśmieszek i w oczach pojawiła się powaga...
-Ja wiem... Że w życiu jest różnie... - powiedziałam - Ale chcę abyś wiedział jedno... Jakbyś miał jakiś problem, mów mi zawsze. Jestem w stanie rzucić się za tobą nawet w ogień. A to dlatego, że Cię - tu się lekko zawahałam - Kocham.
Slayer? A teraz czas na część romantyczną xD
-No a jakże? - dumnie wypiął pierś, śmiejąc się tak jak ja - To jak, dasz się namówić na bieg, czy mam kogoś innego szukać?
O nie. Nie chciałam aby on stąd poszedł i mnie zostawił. To głupie, ale czułam, że gdy pójdzie zostanę sama i nie dam rady żyć bez niego. Tak głupio się zakochałam, pewnie jeszcze jest to nieodwzajemnione. Przecież ja jestem zwykłą klaczą, a on niezwykłym ogierem.
-Jasne - rzuciłam - Możemy biec.
Nie chciało mi się zupełnie biegać, ale skoro on chciał, ja pójdę za nim nawet w ogień.
Ruszył galopem, ja tuż za nim. Nie miałam chęci na bieganie, to też zdziwiłam się, że dawał mi fory. Pozwolił mi wygrać. Po wyścigu trzepnęłam go po pysku ogonem i szepnęłam:
-Następnym razem, bardziej fair biegniemy!
Spojrzał na mnie urażony.
-Ja Ci dawałem fory, a ty jeszcze śmiesz narzekać... No wiesz... - rzucił tonem pełnym urazy
Ale oczywiście żartował.
-Slayer... - nagle zaczęłam. Chciałam mu to powiedzieć, wykrzyczeć wszystkie moje uczucia. Ale strach przed tym że będą może wyśmiane albo chociaż nieodwzajemnione paraliżował mnie.
-Tak Scolle? - spytał, patrząc się na mnie z powagą. Gdzieś wyparował jego łobuzerski uśmieszek i w oczach pojawiła się powaga...
-Ja wiem... Że w życiu jest różnie... - powiedziałam - Ale chcę abyś wiedział jedno... Jakbyś miał jakiś problem, mów mi zawsze. Jestem w stanie rzucić się za tobą nawet w ogień. A to dlatego, że Cię - tu się lekko zawahałam - Kocham.
Slayer? A teraz czas na część romantyczną xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz