CD Coelsho
-Rozumiem - kiwnąłem głową. Wcale w sumie nie miałem zamiaru nic takiego
mówić. Każdy ma swoją opinię na dany temat. Zresztą nie znałem za
dobrze jej ojca, aby się wypowiadać w tym temacie. Znałem go z widzenia,
tyle.
Zapadła błoga cisza, którą przerywało od czasu do czasu hukanie sowy.
Stawało się już dosyć późno a słońce chowało się za chmurami.
-Ale i tak uważam, że jesteś szczęściarą, że właśnie tutaj się urodziłaś
- powiedziałem w końcu, do końca nie wiedząc co mam powiedzieć. Jednak
coś trzeba było rzec.
Uniosła dumniej głowę, rzuciła mi szybkie spojrzenie i rzekła:
-Szczęściarą to za dużo powiedziane.
Spojrzałem w ciemne niebo, szukając odpowiedzi. W końcu odpowiedziałem jej:
-Czy ja wiem? Ja się urodziłem u ludzi i u nich dane było mi dorastać.
Więc o pojęciu życia na wolności wiem niewiele, tyle co teraz tu jestem -
uśmiechnąłem się delikatnie do niej, chcąc, aby zrobiła to samo,
odwzajemniła uśmiech.
Coelsho?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz