CD Sandy
Zerwałem się na równe nogi i podszedłem do wyjścia z jaskini. Słońce rzeczywiście było już w najwyższym punkcie horyzontu, a to oznaczało, że istotnie już południe...
-Ale z ciebie leń!-usłyszałem chichot Sandy.
Odwróciłem się i delikatnie ją pocałowałem.
-Za to ty masz energii za nas dwoje, więc za mnie nadrabiasz.-uśmiechnąłem się, poprawiając jej grzywkę.
Raz jeszcze mnie pocałowała.
Sandy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz