CD Mocci
-Mówiłaś coś?-spytałem, odwracając się do niej i rzucając jej przelotne spojrzenie.
Zaprzeczyła ruchem głowy, jednak nadal nie podniosła wzroku. Czułem coraz bardziej ogarniającą mnie złość i zacząłem się zastanawiać, czy w ogóle jest sens w przeprowadzaniu jakiejkolwiek rozmowy... Nie widzi mnie rok, ja staram się być miły, a ona co?? Zachowuje się, jakbym był jej największym wrogiem... Do tego sam musiałem wychowywać również jej dzieci i zastępować im oboje rodziców, a ona tylko się zjawia i już okręca je wokół siebie, stawiając mnie w najgorszym świetle. Jakbym to ja był wszystkiemu winny.
W pewnym momencie zatrzymałem się gwałtownie.
-Chociaż wiesz co?... Ta rozmowa jednak nie ma sensu.-warknąłem do niej w podobny sposób, jak ona wcześniej do mnie. -Możesz sobie iść po Coelsho i odejść gdzie ci się żywnie podoba, nic mnie to nie obchodzi. Żegnam.
Mocca?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz