niedziela, 14 czerwca 2015

Od Roxette

CD. Akcenta

Przewróciłam oczami. Akcent zachowywał się trochę, jak... taki jeden źrebak, ale to było dawno temu. Dawno i nieprawda; co było, a nie jest nie pisze się w rejestr itd. To przeszłość, a trzeba przejmować się teraźniejszością. Ruszyłam kłusem za uciekającym ogierem. Specjalnie Go nie doganiałam, inaczej nie byłoby zabawy. Poczekałam aż mu się znudzi i sam tu przyjdzie.
- Rozumiem, że nie chcesz się dowiedzieć jak to miejsce się nazywa... - stwierdził podchodząc bliżej.
- Kto Ci to powiedział? - spytałam i zerwałam się w pogoń za Nim. Ogier natychmiast oprzytomniał i popędził przed siebie. Schował się gdzieś, za jakimiś drzewami tak, żebym go nie widziała. Podeszłam do miejsca, w którym widziałam Go po raz ostatni i rozejrzałam się. Niespodziewanie wyskoczył z radosnym rżeniem zza jednego z drzew. Odruchowo wykorzystałam samoobronną umiejętność feniksa i spłonęłam żywym ogniem. Został po mnie tylko popiół, jak zwykle zresztą. Przerażony Akcent dobiegł do mnie i patrzył z niedowierzaniem. Zauważyłam że w Jego oczach były... nie, to niemożliwe! Były w nich... łzy? Nie jestem pewna... Wracając do tematu - po chwili jednak popiół zaczął się "łączyć ze sobą" i kształtował popielatego źrebaka. Ogierowi od razu ulżyło. Tym źrebolkiem było rzecz jasna ja. Po krótkiej chwili zaczęłam płonąć, tak delikatnie, taka iskierka ognia. Z popielatej robiłam się płonąca, a wkrótce ogień zgasł i znów wyglądałam normalnie.

(Akcent? Opłakujemy wenę :c)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz